|
|
Autor |
Wiadomość |
Layla Ichigo
Początkujący
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Czw 23:18, 06 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Idąc dalej przez zaspy w swych zupełnie nieprzystosowanych do zimy butach, jeszcze kilka razy potknęła się, co za każdym razem prawie doprowadziło do upadku. W pewnym momencie poczuła na policzkach coś zimnego. Już kilka sekund później stała po jej prawej stronie.
ZGUBA SIĘ ZNALAZŁA. To jednak prawda, że gdy czegoś szukasz nigdy nie możesz znaleźć, a gdy tego nie szukasz, znajdujesz
Camilla złapała niebieskowłosą w pasie, lecz ona zaczęła się delikatnie szarpać, mamrocząc coś w stylu „puszczaj mnie, bo posmakujesz siły banana”. W końcu uległa czarnowłosej, która zaczęła ją prowadzić.
-Małe spóźnienie na lekcje przyrody magicznej, co? Ja też. Musimy się tam wkraść. Niezauważalnie.
Layla z powagą na twarzy, niczym przy najważniejszej misji życia przytaknęła. Razem ze swoją przyjaciółką pomknęły na lekcje.
na lekcje przyrody magicznej
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Czw 23:36, 06 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju kominkowego, gdzie nie ma postu. Z trzeciej lekcji alchemii
Anne wylądowała na ziemi, a Liz i Mikes zaczęli się śmiać. Okularnik jednak zaraz oberwał śnieżką. Potem kolejną. Zaraz potem śniegowe kule leciały w kierunku dziewcząt, wyrzucone w powietrze prze Mikey'a. Brał czynny udział w bitwie na śnieżki. Anne wylądowała ponownie na śniegu, co chłopak skwitował chichotem. Williamsowie podeszli do dziewczyny z minami jasno wyrażającymi ich cel.
- Rozejm!
Popatrzył na siostrę, zawiedziony.
- No niech ci będzie.
Pomógł dziewczynie wstać. śnieg padał na nich, kręcąc się wokół na wietrze, gdy stali razem i śmiali się.
Ostatnio zmieniony przez Mikey Williams dnia Czw 23:38, 06 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Pią 15:20, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Przyjęła pomocną dłoń Mikey'a, spodziewając się jakiegoś podstępu, lecz chłopak miał czyste zamiary. Stali obok siebie śmiejąc się, a padający śnieg osadzał się na ich ubraniach. Strzapała puch z włosów chłopaka, jednak nie miało to większego sensu, ponieważ wszyscy stopniowo zamieniali się w bałwanki. Przytuliła się do okularnika, szczękając zębami.
- Jesteś cały mokry, przeziębisz się - powiedziała z troską, niemal zapominając, że to ona rozpętała bitwę na śnieżną. Trzęsła się z zimna, ale była szczęśliwa. Uśmiech nie schodził z twarzy szatynki ani na moment. Związana na czubku głowy kitka zmieniła się w zamarzający, ociekający wodą sopel, a usta nabrały sinej barwy. Niemal nie czuła palców u rąk i nóg. Chodźmy do pokoju. Albo do jadalni na herbatę. Naprawdę się przeze mnie rozchorują. Czasem zachowuję się jak dziecko. Ale było fajnie! - zapiszczał infantylny głosik w głowie szatynki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 17:59, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Jak będziemy chorować, to hurtowo.
Jej rude włosy aktualnie wyglądały bardziej na białe. Nagie ramiona pokryła gęsia skórka, a zielona koszulka zaczynała przemakać. Było jej chłodno, ale niskie temperatury nie przeszkadzały jej. Anne przytuliła się do Mikey'a.
- Ej, a wam to nie za ciepło? - ruda się zaśmiała. - A ja się nie mam do kogo przytulić - minka jej spochmurniała. Usiadła na śniegu i udawała, że puszcza focha. Po chwili rozpromieniła się i gwałtownie podniosła.
- Ulepmy bałwanka!
Ulepiła ze śniegu kulkę i zaczęła ją toczyć przez dziedziniec, by otoczyła się śniegiem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Pią 18:15, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Ba... Bałwana? - udało jej się powiedzieć. - Ja się przypatrzę, obawiam się, że nogi mi przymarzły do ziemi - zaśmiała się, patrząc na powiększającą się kulę Lizzie. Entuzjazm rudej był zaraźliwy, ale Anne nie kłamała, naprawdę była przemarznięta. Wtuliła się mocniej w Mikey'a, czując promieniujące od niego ciepło, przebijające się przez wartwy przemoczonych ubrań. Nie było wątpliwości, że odpowiedzialna, rozsądna, zamknięta w sobie u nudna Anne Moonstar się zmieniła.
- Jak zmienisz zdanie i zechcesz się przytulić, to chętnie skorzystam z dodatkowego termoforu - zwróciła się do roześmianej rudej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Frank Mason
Początkujący
Dołączył: 06 Gru 2012
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pią 19:31, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Skądś. O, wiem. Z dworca.
Szedł drogą w kierunku bramy. Wiał silny wiatr, rzucając płatkami śniegu w twarz chłopaka i miotając przydługimi ciemnobrązowymi włosami chłopaka. Miał tylko zimową czarną kurtkę i szalik, który powiewał za nim - żadnej czapki ani rękawiczek. Nie spodziewał się tak gwałtownego ataku zimy. Lubię zimę. Ale jest milej, gdy się najpierw zapowiada, a potem pojawia, a nie odwrotnie. Poprawił plecak na ramieniu. Stanął na chwilę przed bramą, stawiając obok swoją walizkę. Odetchnął głęboko. Zaczynamy nowe życie. Śmiało, Frank. Jeszcze jeden krok. Minął bramę i wszedł na dziedziniec. Zachwyciła go szkoła i ośnieżony teren dziedzińca. Zauważył kilka osób, w tym trójkę uczniów stojących niedaleko wejścia do budynku. Znajoma, wysoka sylwetka chłopaka, przytulona do niego, nieznana Frankowi brązowowłosa dziewczyna i ruda czupryna kolejnej dziewczyny. Ta ostatnia wydała się chłopakowi bardzo znajoma. Coś go tknęło. Rudowłosa popychała kulę śnieżną, idąc w samej koszulce z krótkim rękawem. Szatynka najwyraźniej marzła. Okularnik stojący z nimi... Mikey? Frank podszedł bliżej. Tak, to Mikes! Czyli... Rudowłosa potrząsnęła głową, mówiąc coś i śmiejąc się. Lizabeth.
- Lizabeth?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Pią 19:52, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Patrzyła na przyjaciółkę, męczącą się z kulami ze śniegu i proszącą o pomoc. Nie miała zamiaru się ruszać. Nie żeby w ogóle miała czucie w nogach. Obserwowała nieudaną próbę przyprawienia bałwanowi brzucha ze śmiechem. Nie śmiej się, Anne, sama wyglądasz jak bałwan. Ale nim nie jestem. Liczy się pierwsze wrażenie. Dlaczego gadam sama ze sobą? Mózg ci zamarzł. Och, zamknij się. Niech będzie. Jestem szczęśliwą kulą śniegu, pasuje? Chyba naprawdę coś mi się dzieje z psychiką. Ciekawe, czy mają tu psychiatrę...
-Lizabeth? - usłyszała nieznany, męski głos. Spojrzała na chłopka i od razu rozpoznała w nim chłopaka ze zdjęć z albumu Lizzie. Niewysoki, przystojny, z ciemnymi włosami. Nie miała wątpliwości, że to on. Frank. Miłość Liz. On? Tutaj? Jak?! Naprawdę się ucieszyła. I to niemal tak, jakby przybył ktoś jej bliski. Chciała, żeby jej przyjaciółka była szczęśliwa, a z nim u boku istniała największa szansa. Nie odezwała się, nie chciała psuć tym dwojgu momentu spotkania. Dyskretnie obserwowała reakcje obojga, nadal nie puszczając Mikey'a. Co jak co, ale zamarznąć nie miała zamiaru.
Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Pią 20:10, 07 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 20:02, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Ej, mam dolną kulkę!
Szczęśliwa dziewczyna uśmiechnęła się do przyjaciół.
- Anne, jak skończę, to się tulnę. Ale najpierw skończę.
Radośnie zaczęła toczyć kolejną kulkę, a na jej rudej czuprynie zebrała się w tym czasie biała czapeczka. Dziewczyna głośno się śmiała, gdy usiłowała wsadzić drugą kulę na pierwszą.
- Ratunku.
Nie udało jej się i kula spadła, rozpadając się na kawałki.
- No eejjj, to nie fair! - ruda tupnęła nogą. Potem znów zaczęła się śmiać.
- Pomoże mi ktoś?
Popatrzyła wyczekująco na Mikes'a i Anne, jednak żadne z nich nie wykazywało chęci wspomożenia radosnego rudzielca, który sam powoli stawał się bałwankiem.
- Nie to nie.
Odwróciła się i wróciła do lepienia śniegowej kulki. Usłyszała znajomy głos.
- Lizabeth?
Ale... Ale jak? Odwróciła się powoli. Niski chłopak w ciemnobrązowych rozwianych włosach stał za nią i przyglądał się jej. Poznała go - zarumienione policzki, miodowe oczy, drobna sylwetka. Kurczę. Śnię. Jeśli to sen... to ja nie chcę się budzić.
- Frank?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Frank Mason
Początkujący
Dołączył: 06 Gru 2012
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pią 20:38, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Frank?
- Najwyraźniej. Można tak powiedzieć. - chłopak uśmiechnął się ciepło. Śnieg wciąż padał, a chwilę na dziedzińcu panowała chwila ciszy, w której cała gromada zaskoczona zastanawiała się skąd wziął się tutaj owy chłopak. Cisza nie ustawała, a dziewczyna wzruszona podbiegła do chłopaka rzucając mu się w ramiona. Po chwili z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Łzy szczęścia. Chłopak zaczął gładzić ją po głowie.
- Lizabeth. Jak się cieszę, że cię widzę...
Po twarzy chłopaka również zaczęły płynąć łzy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 20:54, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Najwyraźniej. Można tak powiedzieć.
- Frankie...
Rzuciła się chłopakowi na szyję. Łzy zakręciły jej się w oczach. Była szczęśliwa jak nigdy dotąd.
- Lizabeth. Jak się cieszę, że cię widzę...
- Ja też, Frankie, ja też...
Zaszklonymi oczami patrzyła na twarz chłopaka, chłonąc wszystkie szczegóły, ucząc się go na pamięć. Widzieli się w sumie niedawno, ale dla rudej były to wieki. Wpiła się w jego wargi, a on natychmiast oddał pocałunek. Odsunęli się od siebie i znów w siebie wpatrzyli. Przesunęła chłodnymi palcami po policzkach chłopaka. Znów wpadła w jego ramiona. Ja już cię chyba nigdy nie puszczę. Odwróciła się przodem do przyjaciół.
- Anne, to właśnie Frank. Mikey, cieszysz się z odwiedzin?
Oczy Liz błyszczały czystym szczęściem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Pią 20:58, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Lizzie rzuciła się na chłopaka, a po jej twarzy zaczęły płynąć łzy. Frank także się rozpłakał. Oczy Anne również odrobinę się zaszkliły, widząc czułe powitanie pary. Nikt nie spodziewał się przybycia chłopaka. Ale dobrze, że tu był.
- Cześć Frank - powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach, nadal szczękając zębami. Musiało to wyglądać dość komicznie, ale Anne nie mogła przestać się szczerzyć. Jej przyjaciółka była szczęśliwa, więc Mikey miała mniej zmartwień. I ona sama. Chyba się układa... Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Nie jedna, było więcej. Siedź cicho.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pią 21:16, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Mikey, cieszysz się z odwiedzin?
- Jasne. Witaj, Frank. Świetnie cię widzieć.
Puścił Anne na moment i uścisnął chłopaka. Zaraz potem znów objął szatynkę, bo znów zaczynała drżeć jak galaretka.
- Kochana, zmarznięta istotka - ucałował Anne w czoło. Potem zwrócił się do Franka.
- Co u Jeanette?
Ruda, wtulona w Franka, też zaczynała drżeć.
- Proponuję przejść w jakieś cieplejsze miejsce. Kominkowy czy wasz pokój, dziewczęta?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Pią 21:29, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- N... Nasz pokój - odpowiedziała. Frank pomyśli, że się jąkam, ale zabawnie mi się wszystko trzęsie. - Tam są suche ubrania, twoje pewnie też się znajdą - zwróciła się do okularnika. Strzepnęła mu śnieg z włosów.
Już kilka razy poważnie zastanawiała się nad przeprowadzką Mikes'a, który większość czasu spędzał z nią i Liz, jednak wątpiła, by dyrekcja zgodziła się na takie rozwiązanie, a w razie kontroli zrobiłoby się nieciekawie. Niechętnie odsunęła się od chłopaka i wzięła go za rękę.
- Czeka nas wędrówka na szczyt wieży, zwiedzanie jutro, bo robi się ciemno - powiedziała z uśmiechem, po czym ruszyła do szkoły marząc tylko o ciepłych i suchych ubraniach.
Do pokoju 100
Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Pią 21:36, 07 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 21:43, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Ale wiecie... Ja i Mikes musimy jeszcze zebrać rośliny na przyrodę.
Liz niechętnie oderwała się od Franka. Podeszła do Mikes'a.
- Pójdźcie do pokoju, my zaraz dołączymy. Chodź, Mikes.
Odeszła na kilka kroków. Brat z ociąganiem ruszył za nią. Uśmiechnęła się, ocierając łzy.
- Idźcie, szybko. Zamarzniecie. My pójdziemy na lekcję, a potem do was wróćimy.
Szybkim krokiem ruszyli w drogę.
Razem z Mikey'em w kurs: ogród pełni, wzgórze martwych kwiatów, polana zwierząt (gdzie nie będzie postów). Zrywamy odpowiednie roślinki i idziemy na czwartą lekcję przyrody magicznej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Quinn McAdams
Never forget about the past
Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 17:14, 08 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: Odległych stron.
Stukot szpilek panny McAdams roznosił się po niemalże pustym, odśnieżonym dziedzińcu. Chłód i wiatr przybywający z wszystkich stron owiewał roztrzęsione ciało drobnej nauczycielki.
- Nigdy więcej jesiennego płaszczyka w taką pogodę - szczękała zębami. Próbowała rozgrzać zamarznięte dłonie, pocierając jedną o drugą. Wichura rozwiała wspaniale ułożone przez kobietę włosy, a wyprasowana sukienka wygniotła się niesfornie.
Stanęła przed drzwiami szkoły. W dłoni trzymała pogiętą kartkę z zapisaną starannie informacją:
Quinn,
potrzebuję Twojej pomocy. ASAP.
N.
As soon as possible.
Jej twarz nagle nabrała powagi. Ścisnęła lekko wargi, dokładnie przyglądając się drzwiom, szkoły.
Mam nadzieję, że dobrze wypadnę... Nie chcę narobić Noah wstydu.
Zamknęła notatkę w lodowatej dłoni i przekręciła karkiem. Dzięki wieloletniemu treningowi mimiki, usta nabrały sztucznie miłego wyrazu.
Wyciągnęła z torebki drobne lusterko i rzuciła okiem na swój wygląd; poprawiła brązowe, falowane włosy, a palcem zakręciła końcówki fryzury. Skorygowała lekko rozmazany makijaż, a następnie schowała kosmetyczkę z powrotem do podręcznego bagażu.
Gdy noga Quinn chciała wykonać pierwszy krok na holu placówki, kobieta kątem oka zauważyła coś, co było dla niej niedopuszczalne. Przed drzwiami rosła zaniedbana, mała roślinka. Zziębnięta i wycieńczona pozostawiona na pastwę losu. McAdams wbiła palce w ziemię i szybkim ruchem wyciągnęła umierający kwiatek i zamknęła go w koszyczku uplecionym z brudnych dłoni.
- Czemu Cię tutaj biedaczku zostawili, co? Biedne maleństwo. Zaraz znajdziemy doniczkę, idealną ziemię... - mamrotała do kwiecia niezrozumianym językiem, a roślinka po chwili odzyskała zieleń życia.
Naburmuszona wykonała ruch ręką w stronę walizek, a te pod jej rozkazem przenosiły się za nauczycielką.
Muszę koniecznie znaleźć Noah. Tylko gdzie jest jego gabinet...?
Do: Gabinet na poddaszu.
Ostatnio zmieniony przez Quinn McAdams dnia Sob 17:20, 08 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|