![Forum Windhill High School Strona Główna](http://plikiashe.strefa.pl/wh2.png) |
|
Autor |
Wiadomość |
Verona Harthengoll
To be or not to be
![To be or not to be To be or not to be](http://img843.imageshack.us/img843/1127/35398744.png)
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 19:58, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
- To ja...to znaczy ja...już pójdę.
- Nie, poczekaj! - zatrzymała go Verona.
Jego reakcja nieco zadziwiła Veronę. Po raz pierwszy w historii była nieco zirytowana swoim wybuchowym charakterem. Prawie zawsze wyglądała na zgorzkniałą i wściekłą, co było w sumie połową prawdy.
Verona podeszła bliżej, lecz tym razem spokojniej. Nie wiedziała, jak ma postępować ze swym gościem, tym bardziej, że chciała jeszcze o coś zapytać.
- Chyba aż tak cię nie przestraszyłam? - zaczęła, siląc się neutralny ton, choć jej głos jak zwykle był zimny i nieco wyprany z uczuć. - Dziękuję, że odniosłeś mi te notatki. Dowiedziałeś się z nich czegoś ciekawego?
Przeczesała ręką ciemne włosy przyglądając się chłopcu.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Charlie Merridew
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:55, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Nie zdenerwowała się?
Kobieta zbiła go z tropu, co opóźniło jego odpowiedź jeszcze bardziej niż zwykle.
-Czegoś ciekawego?- powtórzył osłupiały. -Zwątpiłem w chemię.
Odważył się podnieść odrobinę wzrok, ale próbował skupić się tylko i wyłącznie na twarzy nauczycielki, żeby zignorować otoczenie.
-Najpierw nie wierzyłem. Potem uwierzyłem. I to było straszne. Bałem się, że moja wiedza jest nic niewarta. Ale jeszcze później zrozumiałem. Że jest podstawą dla czegoś bardziej zaawansowanego. Że wszystko się łączy.
Wziął głęboki wdech.
-Jest pani genialna.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Verona Harthengoll
To be or not to be
![To be or not to be To be or not to be](http://img843.imageshack.us/img843/1127/35398744.png)
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 22:08, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Biedny chłopiec! Nie dziwię się, że tak się czuł! Wszystko przez ten marny ludzki przedmiot.
Verona patrzyła na chłopca z uwagą słuchając jego słów. W pewnym stopniu współczuła mu jego strachu, a równocześnie podziwała, że tak szybko uwierzył w alchemię i pojął jej znaczenie. Usiłowała odnaleźć w mrokach pamięci jego imię i nazwisko, które z pewnością widniało na liście uczniów lub w podobnych informacjach. Nic z tego.
Na usta czarownicy wypełzał powoli uśmiech. Czuła, jak jej kąciki ust drżą. Nie uśmiechała się zbyt często. Już miała coś powiedzieć, gdy cichy głos chłopca przerwał chwilową ciszę.
- Jest pani genialna.
Zamrugała gwałtownie, bynajmniej nie ze złości czy irytacji. Poczuła się... Zrozumiana? Szczęśliwa? Zadowolona?
- Dziękuję - odrzekła uśmiechając się z pewnym trudem. - Alchemia jest sztuką, którą mogą pojąć tylko niektóre osoby. Osoby te, potrafią dostrzec w niej ogrom zmian, a także potęgę, którą ze sobą niesie. Tylko ci, którzy naprawdę to dostrzegają, mają zapewnione miejsce w szeregach alchemików. Tobie się najwidoczniej udało.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Charlie Merridew
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 22:33, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Uczucie wdzięczności zalało serce Charliego. Miał ochotę paść na kolana i rozpłakać się z radości. Gdyby kiedykolwiek zastanawiał się nad definicją szczęścia, mógłby powiedzieć: Verona Harthengoll patrząca wprost na ciebie i mówiąca "miejsce w szeregach alchemików".
-Dziękuję- powiedział. -Muszę iść na lekcje. Jestem w pani klasie. Dziękuję- jąkał się.
Nagle przypomniał sobie moment jakiegoś filmu, który kiedyś musiał oglądać. Wyprostował się i chrząknął.
-Nie zawiodę.
Pobiegł korytarzem, zakładając najwyraźniej, że każda dowolna droga zaprowadzi go do klasy transmutacji.
Na zajęcia transmutacji
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Verona Harthengoll
To be or not to be
![To be or not to be To be or not to be](http://img843.imageshack.us/img843/1127/35398744.png)
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 14:24, 18 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Po wyjściu chłopca Verona jeszcze przez chwilę stała w miejscu zamyślona. Nikt dotąd nie obdarzył ją takim komplementem, jak genialna. Owszem, czarownica wiedziała, że cieszy się dużym szacunkiem wśród nauczycieli, choć zawsze robiła wszystko na własną rękę.
Kobieta podeszła do stolika, na którym jej gość położył notatki. Niczym nie zabrudzone, nie powyginane, w idealnym stanie. Tyle zauważyła kobieta. Podeszła do regału z książkami i ostrożnie wsunęła notatki na swoje miejsce. Po chwili namysłu postanowiła przewietrzyć się trochę i zastanowić nad pierwszą lekcją alchemii.
Nie odpuszczę im.
Wzgórze martwych kwiatów
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
![Often the most clever answer is silence Often the most clever answer is silence](http://img195.imageshack.us/img195/6596/83496663.png)
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd. Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pią 12:53, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Niewielka chatka, niepozorny dom
Moriarty tym razem odpuścił sobie pukanie. Prędko napisał notatkę i wsunął ją pod drzwiami do gabinetu profesor Harthengoll. Liczył się czas.
Uczniowie nie mogą odkryć że coś się dzieje.
Po chwili przemieszczał się już dalej prędkim krokiem w stronę gabinetu.
To chyba już wszyscy...
Gabinet dyrekcji
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Verona Harthengoll
To be or not to be
![To be or not to be To be or not to be](http://img843.imageshack.us/img843/1127/35398744.png)
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 11:43, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z drugiej lekcji alchemii
W gabinecie było przeraźliwie zimno. Oszronione szyby przepuszczały jeszcze mniej światła niż zwykle. Rzeźby zdawały się być oblodzone, a w półmroku złowrogo błyskały minerały poukładane na półkach. Verona przechadzała się po gabinecie z uniesionymi brwiami. Chciała wierzyć, że to wszystko nie jest sprawką Ciemności.
Czarownica nie mogła wymyślić jednak innych hipotez. Śmierć uczennicy, czarna maź zamiast jej krwi i cienie czające się na każdym kroku... Wszystko wskazywało na to, że szkoła była zagrożona. A dyrektor był Bóg wie gdzie. Verona westchnęła i zobaczyła parę wydobywającą się z jej ust. W swoim gabinecie nie miała kominka, mogła co najwyżej rozpalić ogień na podłodze lub wypić wywar gorąca. Choć dysponowała teraz dużą ilością czasu wolnego, wolała zrobić coś pożyteczniejszego niż samo siedzenie w gabinecie i rozgrzewanie się. Kobieta podeszła do starego drewnianego kredensu. Nacisnęła długim palcem kilka miejsc, aż w końcu drewno ustąpiło. Dolna część kredensu odskoczyła, ukazując skrytkę zapełnioną po brzegi składnikami eliksirów. W najciemniejszym kącie skrytki leżał wielki, osmolony, czarny kocioł. Verona pogrzebała chwilę w suszonych roślinach. Kilka z nich oparzyło jej skórę, choć czarownica nie zwróciła na to uwagi. Wyjęła ze skrytki to, czego potrzebowała. Wypowiedziała w myślach odpowiednie zaklęcie i rzeczy leżące na jej biurku natychmiast bezgłośnie wylądowały na podłodze. Czarownica ustawiła na nim kocioł, a obok położyła pęk ziela Andromedy, suszony korzeń krokusa karmazynowego, flakonik z jadem czarnego skorpiona, korę smoczego klonu, sproszkowaną bryłę opalu mlecznego i kilka innych ziół. Następnie ze sterty leżących na podłodze rzeczy wyciągnęła gruby wolumin oprawiony w skórę, kałamarz i pióro kruka. Położyła wszystko tuż obok kotła, pokrywając się przy okazji kolejną warstwą kurzu. Otworzyła wolumin na miejscu, w którym skończyła pisać i zaczęła tworzyć kolejny przepis, tym razem na eliksir, którego działanie miało być silniejsze niż jakiejkolwiek innej mikstury. Co chwila wrzucała coś do kotła, szepcząc słowa po łacinie.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
![My zabijamy czas, a on zabija nas My zabijamy czas, a on zabija nas](http://img109.imageshack.us/img109/4972/23486350.png)
Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 23:59, 03 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: Ogrodu alchemicznego
Kobieta nienaturalnie szybko wdychając świeże powietrze do płuc, rozmyślała o ostatnich wydarzeniach w Windhill. Nie sądziła, że praca nauczycielki w szkole magii będzie prosta, ale nie dopuszczała do siebie myśli, że dojdzie do czegoś takiego. Nierozważność? Brak sił? Francesca nie miała zielonego pojęcia w jaki sposób dziewczyny zginęły. Po paru minutach rozmyślania zauważyła, że gabinet Hartengoll nie stoi pusty. Nie chciała wdawać się w rozmowy, czy bezsensowne dyskusje z alchemiczką. Postanowiła nacieszyć się swoimi lekkimi refleksjami, na które wreszcie miała czas. Chyba należałoby odwiedzić cmentarz... Jak pomyślała, tak też uczyniła.
Do: Ogrodu cmentarnego
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Verona Harthengoll
To be or not to be
![To be or not to be To be or not to be](http://img843.imageshack.us/img843/1127/35398744.png)
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 16:50, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Przypalone kosmki włosów Verony ciągle wpadały do jej czarnych, przekrwionych już oczu. Cały gabinet, pomimo niskiej temperatury, zdawał się kipieć i bulgotać, podobnie jak ogromny kocioł stojący na biurku. Kobieta zakaszlała, zerkając z niepokojem na swój wywar. Smolisty kolor i groźne czerwone błyski na powierzchni mikstury bynajmniej nie wskazywały na eliksir o dobroczynnym działaniu. Księga, w której czarownica od dłuższego czasu zapisywała każdą wykonywaną czynność, poplamiona była sokiem z owoców i atramentem. Tak samo wyglądały pozostałe strony.
Czarownica otworzyła trzecią już z kolei buteleczkę atramentu. Już po raz czwarty zmieniła pióro, tym razem na najtrwalsze, orle. Ciężki zapach wywaru drażnił jej nozdrza i sprawiał, że gabinet, a w szczególności ściany w kolorze indygo, pulsował intensywnymi barwami. Sypnęła sproszkowanymi pazurami kruka. Mikstura zasyczała niczym jadowity wąż. Verona ponownie zakaszlała. Choć wielokrotnie, nawet w młodości, znosiła trudy tworzenia mikstur, nigdy jeszcze nie czuła się tak zniewolona przez potęgę napoju, któremu dawała życie.
Nie był to bezpieczny proces tworzenia. Na Ciemność potrzebne były najsilniejsze eliksiry i wywary. Czarownica ocierała usmoloną ręką łzy napływające jej nieustannie do oczu. Irytowało ją to, bo gdyby do mikstury skapnęła choćby jedna z nich, wywar byłby stracony. Przetarła oczy, czując jednocześnie jakże ludzkie dolegliwości, zawroty głowy. Jej dłoń, odziana w starą skórzaną rękawiczkę, powędrowała do zmęczonych oczu. Gdy czarownica opuściła ją gwałtownym ruchem, dostrzegła, z pewną formą przerażania, że rękawiczka przesiąknięta jest krwią. Kobieta wymówiła cicho przekleństwo. Nie spuszczając z oczu kotła, podeszła szybko do lustra.
"Demon!", krzyknęliby ludzie z wioski jeszcze jakieś sześćset lat temu.
- W istocie - mruknęła cicho kobieta, patrząc na swoją trupio białą skórę, usmoloną twarz i kilka stróżek krwi wypływających z oczu.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Charlie Merridew
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 18:18, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju 44
Gdy tylko ujrzał potężne drzwi gabinetu alchemiczki, Rose natychmiast wypadła mu z głowy.
Nie. To bzdura.
Zaczął przechadzać się nerwowo na odcinku trzech metrów.
Zapomnę. Moje argumenty okażą się bez sensu. Zająknę się. Zabraknie mi słów. Wyśmieje mnie. Ten pokój jest taki okropny. Ach, pewnie nawet jej nie ma.
Już był gotów zawracać, kiedy przed oczami stanął mu obraz przenikającego do umysłów dymu, który wykreował na treningach mocy.
Muszę.
Wziął głęboki wdech i anemicznie zapukał.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Verona Harthengoll
To be or not to be
![To be or not to be To be or not to be](http://img843.imageshack.us/img843/1127/35398744.png)
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 20:29, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Gdy rozległo się pukanie, Verona uniosła do góry głowę, nasłuchując niczym zając. Zwykle potrafiła zidentyfikować, kto puka i tym razem rozpoznała swego gościa. Rozejrzała się zatrwożona po gabinecie. Zioła, migotliwe kryształy i sterta różnych podejrzanie wyglądających rzeczy stanowczo nie mogły być widziane przez uczniów. Nie wspominając już o kotle ze smolistą zawartością. Czarownica machnęła ręką sprawiając, że biurko przykryte zostało czarnym płótnem. Groteskowy mebel rzucał się teraz w oczy jeszcze bardziej niż wcześniej. Verona zakaszlała ponownie. Szybko przetarła twarz rękawiczką, choć nie zauważyła zasychających stróżek krwi sączących się z kącików oczu. Mrugnęła kilka razy, a za każdym razem ciemność, którą widziały wówczas jej oczy, zdawała się być stanowczo zbyt długa. Podeszła do jednego ze stolików, chwytając się jego krawędzi. Zachwiała się lekko, zerkając na swe oparzone i pokryte sadzą dłonie.
Wszystko ma swoją cenę.
- Wejdź! - powiedziała donośnym głosem. Gabinet na chwilę zawirował, lecz alchemiczka uchwyciła się mocniej stolika.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Charlie Merridew
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 22:09, 05 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
-Wejdź!
Ależ nie trzeba, bo wie pani, ja wcale nie muszę wchodzić, poza tym...
Wziął głęboki wdech i zamknął oczy.
Nie bądź pierwotniakiem.
Pchnął drzwi, uchylił powieki i po raz kolejny został oszołomiony krzykliwością wnętrza. Kolory i wzory wdzierały się do jego umysłu, uniemożliwiając trzeźwe myślenie.
Wodospad. Cisza. Książki. Miguel.
Uspokoił oddech.
-Ten gabinet jest naprawdę okropny- wymsknęło mu się.
Spojrzał z obawą na profesor Harthengoll, ale strach przed nietaktem natychmiast uleciał w obliczu głębokiego niepokoju, który poczuł na widok ściskającej stolik alchemiczki.
-Czy pani umiera? - szepnął przejęty Charlie.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Verona Harthengoll
To be or not to be
![To be or not to be To be or not to be](http://img843.imageshack.us/img843/1127/35398744.png)
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Czw 0:09, 06 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Czy ja umieram?
Perspektywa nagłej śmierci sprawiła, że Verona parsknęła śmiechem, który przeszedł w kolejny atak kaszlu. Czarownica nigdy nie bała się śmierci. Nawet leżąc w trumnie przez sześć wieków. Pytanie to, powtórzone po raz kolejny w myślach, spowodowałoby zapewne kolejną słabą salwę śmiechu, gdyby nie jeszcze silniejsze zawroty głowy.
- Teoretycznie rzecz biorąc... nie, nie umieram - odrzekła kobieta mrugając szybko. W kąciku lewego oka zaczynała gromadzić się już krew. Nieco zirytowana, otarła ją zniszczoną rękawiczką. - Alchemia wymaga nie tylko rozumności i intelektu, ale też poświęcenia. Nawet fizycznego. Prac...
Jej wypowiedź przerwał gwałtowny kaszel i nagła, obrzydliwie słodka woń, która zaatakowała jej nozdrza. Verona pochyliła się gwałtownie, mocniej zaciskając długie palce na krawędziach stolika. Wzięła głęboki wdech i zwróciła się ponownie do swego gościa.
- Pracowałam właśnie nad pewnym wywarem, wyjątkowo skomplikowanym i, prawdę mówiąc, niebezpiecznym. Wszystko ma swoją cenę. Alchemia również. Sądzę, że nic aż tak poważnego mi nie jest...
Wyprostowała się powoli. O ironio, po raz pierwszy czuła się osaczona w swoim gabinecie.
- A więc... z czym tym razem do mnie przychodzisz... Charlesie? - wykrztusiła, przypominając sobie imię jakże często przybywającego do jej gabinetu ucznia.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Charlie Merridew
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 1:46, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Przejmujący kaszel nauczycielki pochłonął Charliego tak bardzo, że jej słowa odpłynęły gdzieś w dal.
- Z czym tym razem do mnie przychodzisz... Charlesie?
Poczuł jak jego policzki oblewają się szkarłatem i bynajmniej nie dodało mu to odwagi.
-Bo te...mm...wypadki. Ayano i Kaladrii. Czytałem akurat o rozwijaniu zmysłów i...nie do końca...bo...-plątał się.
Spokojnie. Mówisz o alchemii. Kobieta stojąca przed tobą to jednostka wybitna. Zrozumie, że cel uświęca środki.
Nie patrz na te okropne ściany.
-Zmysły się tępią. Bardzo szybko. Hałasy, dym, oświetlenie. Wyniszczają narządy i obniżają czujność. Gdyby tak nie było, to może te...wypadki...by się nie zdarzyły- wyrecytował przygotowane wcześniej słowa.
- Chemia opracowała różne substancje wyostrzające zmysły, ale krótkotrwale, poza tym jest to raczej ich efekt uboczny, bo mam na myśli opium i narkotynę, czyli działanie lecznicze połączone z pobudzaniem środków oddechowych- nakręcał się Charlie. -Ale one szkodzą, a ich niepożądany wpływ na organizm jest wręcz odwrotny do tego, który powoduje lepszy odbiór bodźców. Dlatego dla ludzi są to tylko narkotyki.
Chwycił leżący na stoliku ołówek i przysunął sobie jakąś wymiętą kartkę. Szybko naszkicował strukturę narkotyny i oznaczył ją symbolami pierwiastków.
-Jestem praktycznie pewien, że odpowiednie zioła i zastosowanie alchemii mogłyby całkowicie wyeliminować każdy szkodliwy element opium.
Skreślił kilka wiązań na schemacie i dorysował inne.
-Więcej wodoru, mniej węgla. I wtedy otrzymalibyśmy produkt wyostrzający zmysły w stopniu niewyobrażalnym dla współczesnej nauki. Mam jedynie problem z nadmiernym wytwarzaniem adrenaliny, ale to chyba też można łatwo zneutralizować. W każdym razie, z czymś takim...
Oczy chłopca lśniły z ekscytacji.
-...moglibyśmy wszystko. Usłyszeć, zobaczyć, poczuć więcej. Mieć silniejszą wolę. Używać poszczególnych płatów mózgu wydajniej niż teraz. Być czujniejszymi. Tylko...- tu wziął głęboki oddech, wiedząc, że ma przed sobą najtrudniejszą część.
-Ewentualny eksperyment odbywałby się tylko i wyłącznie na tych częściach mózgu, które posiadają ludzie, bo jego celem byłoby zmuszenie do pracy na wyższych obrotach niewykorzystanej przestrzeni umysłowej człowieka. Częściach, których zwierzęta nie mają. Więc...-głos mu się załamał. -Nie da się tego sprawdzić na żadnej myszy.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
Verona Harthengoll
To be or not to be
![To be or not to be To be or not to be](http://img843.imageshack.us/img843/1127/35398744.png)
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 22:11, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Latami uczono cię, wpajano ci, zakodowywano w każdej komórce, że istnieją trzy największe i najpotężniejsze mikstury. Panaceum, eliksir nieśmiertelności i eliksir płynnego złota, z którego można było stworzyć kamień filozoficzny.
Co by się stało, gdyby ten porządek został zburzony?
Gdyby wszystko zostało podważone?
Gdyby... gdyby alchemia obrała nowy kurs, śmielszy i pewniejszy, choć niosący ze sobą wiele straconych istnień ludzkich, a może i coś gorszego?
Gdyby odkryto eliksir, który zrówna człowieka, syna Adama i Ewy, z Bogiem.
Eliksir, który byłby wymysłem, dziełem, pierwszym wielkim osiągnięciem tego tutaj ucznia zwanego Charlesem.
Co by się wtedy stało?
Oddech Verony stał się na chwilę jeszcze bardziej chrapliwy, a oczy zasnuł przedziwny woal zadumy. Tysiące myśli pływających jak niewielkie stateczki na morzu krążyło w jej głowie. Cztery zamiast trzech. Wszystko zamiast ograniczeń. Po policzku ciekła jej już stróżka krwi, jednak czarownica wciąż rozmyślała intensywnie, starając się nie dopuścić do obalenia swojej fortecy.
"Alchemia jest narzędziem w rękach alchemika", mawiał jej ociec. "Może on z niej uczynić narzędzie prawe i niosące porządek w świecie. Może ono błyszczeć w złotej chwale. Ale pamiętaj Verono z rodu Harthengollów, alchemia jest władczynią samą w sobie, a każde narzędzie może obrócić się przeciwko tobie, jeśli nie zostanie należycie użyte".
Verona jeszcze mocniej zacisnęła palce na krawędzi stolika. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że marmur, z którego wykonany był stolik pokruszył się. Drobne bryłki spadły na posadzkę. Rozległy się groteskowo w tej sytuacji pobrzmiewające uderzenia drobnych odłamków kamienia.
- Świat powinien być skłonny do poświęcenia kilku istot ludzkich - mruknęła w zamyśleniu Verona. - A alchemia powinna podążać na przód i jako pierwsza oraz jedyna sprawić, że czarodzieje staną się potęgą nawet większą od Boga. Wolni od chorób, starzenia się, ubóstwa i... od mroków ich zmysłów. Wszystko postawione na jedną kartę. Jeden eliksir. Cztery insygnia władzy.
Sama Verona zapewne nie zdawała sobie z tego sprawy, ale powoli zaczynała szeptać podekscytowana. Kaszel ustał, wzmogły się jednak zawroty głowy. Czarownica zerkała otwartymi z euforii oczyma na Charlesa, tego niepozornego Charlesa, który mógłby tak wiele osiągnąć.
- Tak wiele, tak wiele - mówiła czarownica, darując sobie ocieranie zakrwawionej twarzy. - Wszystko się zmieni, jeśli zostanie wynaleziony odpowiedni eliksir. Powstanie... kolejna epoka historyczna!
Verona klasnęła trupio bladymi dłońmi z radości.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Saphic/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|