 |
|
Autor |
Wiadomość |
Jasmine Cutysmarlow
Początkujący
Dołączył: 08 Gru 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Perth, Szkocja Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 22:17, 17 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Na początku prychnęła, obróciła i już miała odejść myśląc, że nie jest wart jej uwagi. Słaby popis, spodziewałam się czegoś lepszego. Kontynuował pogrążanie długowłosego, który ukazywał coraz większe niezadowolenie. Prymityw. Jednak było coś w jego oczach, coś, co działało jak magnes. Nie oszukuj się, wpadłaś jak śliwka w kompot. Biła się z myślami. Po rozważeniu sytuacji jej twarz złagodniała. Przyjęła różę kłaniając się z gracją. Jedno trzeba mu oddać, twarz ma ładną.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Gabriel Violet
Początkujący
Dołączył: 11 Gru 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pon 23:13, 17 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Do pomieszczenia wszedł nagle ciemnowłosy, niebieskooki przybysz. Zajął miejsce przy stoliku obok, szybko zabierając się za jedzenie jednej z pojawiających się nagle porcji jadła. Gdy otwierał dodaną do posiłku colę, zdarzył mu się niefortunny wypadek. Prawie cały napój wylądował na jego ubraniach, włosach twarzy i wszystkich innych częściach ciała, pomijając stopy.
Ahahahaha, nawet ja nie jestem takim niezdarą.
Dziewczyna siedząca przy Gabrielu najwyraźniej wykorzystała chwilę jego nieuwagi, usuwając się ze swojego miejsca. Brunet widocznie zaczął podrywać Jasmine. Chcąc pokazać nowo poznanej swoje zdolności, przeniósł cały napój z siebie, na czarnowłosego. Rozzłoszczony, miał przez chwilę ochotę udusić niebieskookiego. Ten jednak, tym razem umyślnie ponownie zamoczył Violeta. Gabriel rozzłoszczony nie obserwował dłużej romansów między dwojgiem nowo poznanych. Postanowił wyjść jak najszybciej z jadalni i ukryć się gdzieś, dopóki nie wyschnie.
do: pokój kominkowy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Paul Devoux
Początkujący
Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Calvi, Francja Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Śro 22:18, 19 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Prychnął pod nosem, widząc reakcję Gabriela. Miał nadzieję, że będzie mógł zabłysnąć przed nowo poznaną jakąś prostą odzywką, czy ciętą ripostą. Nic.
Zabrał ze stołu dwa widelce i schował do kieszeni.
- Wybaczy Pani, lecz muszę iść. Na pewno się jeszcze spotkamy, to mogę zagwarantować. Nazywam się Paul Devoux. - ucałował dziewczynę w dłoń i wyprostowany udał się do drzwi.
Odwrócił się jeszcze przy wyjściu i spojrzał w oczy nieznajomej, zapamiętując jej każdy detal.
Nie wiedząc czemu, nagle coś nim wzdrygnęło. Poczucie winy... Nie. Bardziej utrata czegoś bliskiego, dobrego. A może kogoś?
Rose. Rose Willton.
Schował dłonie do kieszeni kremowych spodni, zaciskając palce na widelcach.
Anne mówiła, że coś się z nią stało? Hmh, piguła. Idę więc.
Do: Gabinet pielęgniarki.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jasmine Cutysmarlow
Początkujący
Dołączył: 08 Gru 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Perth, Szkocja Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 23:05, 19 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Wszystko zakończyło się tak, jak zwykle. Westchnęła przygnębiona.
-Jasmine Cutysmarlow - szepnęła do postaci opuszczającej już pomieszczenie. Uniosła głowę i spojrzała dumnie przed siebie. Nie łam się, nie jesteś idiotką. Smutny uśmiech zamaskowała z łatwością miną ukazującą tylko pewność siebie. Przeszła się po niemal pustym pomieszczeniu, zebrała swoje rzeczy i przeanalizowała plan dnia. Musiała znaleźć klasy, pójść na zajęcia, a na koniec zlokalizować wolny pokój. Odgarnęła włosy z twarzy znów męcząc się z tymi, które przylepiły się do błyszczyka. Denerwujące. Wychodząc przejechała dłonią po ramie drzwi.
na lekcje pojedynków
Ostatnio zmieniony przez Jasmine Cutysmarlow dnia Śro 23:06, 19 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 1:34, 22 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju kominkowego
Nuciła pod nosem, idąc korytarzem. Wsłuchiwała się w muzykę, chcąc kompletnie odciąć się od rzeczywistości. Wszystko się sypie. Usiadła przy stoliku. Opróżniła pół butelki coli jednym łykiem. Przegryzła coś, nawet nie patrząc, co je. Posiedziała jeszcze chwilę, a potem wzięła ze stołu tabliczkę czekolady, która się tam pojawiła i ruszyła do pokoju.
Do pokoju 100
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Nie 11:00, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju 100
Siedziała w samotności, wypijając zdecydowanie za duże ilości kawy na raz i pochłaniając o cztery kanapki za dużo. W palcach obracała niedbale zaadresowaną, zaklejoną kopertę. Pisała ten krótki liścik w emocjach, nie do końca na trzeźwo. Zaczęła ukaładać w myślach plan na dzień dzisiejszy. Kolejność od punktu trzeciego losowa.
1. Wstać - zrobione.
2. Zjeść - udało się.
3. Przeprosić Paula - będzie ciężko.
4. Porozmawiać z Mikey'em - jeśli będzie chciał mnie widzieć, jeśli stwierdzi, że nie chce mnie znać, patrz punkt piąty.
<s>5. Wysłać wiadomość i zacząć się pakować, jeśli wszystko pójdzie nie tak.</s>
Trochę infantylne wyjeżdżać, jeśli rzuci mnie chłopak. Dobra, punkt piąty wykreślamy.
6. Nie zrobić niczego głupiego.
7. Nie zepsuć wszystkim świąt (i nie zniszczyć życia).
- Christmas time, mistletoe and wine... - zanuciła i niemal się roześmiała na wzmiankę o winie. Czekała. Sama nie wiedziała do końca, na co i na kogo.
Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Nie 12:21, 23 Gru 2012, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 17:14, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju 100
Nigdy nie pozwól, by sparaliżował cię strach. To najgorsze, co może cię spotkać.
Weszła do jadalni pewnym krokiem, wyprostowana i uśmiechnięta.
Musisz wierzyć. Już zupełnie niedługo Frank wejdzie tu razem z tobą. Wierz. Wiernie i wytrwale pokładaj w tym nadzieję.
Usiadła przy stoliku obok Anne.
- Dzień dobry!
Spałaszowała kilka kanapek. Pojawiła się przed nią szklanka soku pomarańczowego. W jej oczach mignęła iskierka bólu, zaraz jednak zgasła. Z pozornie obojętnym wyrazem twarzy wypiła sok.
Nie pokazuj bólu. Współczucie sprawia, że czujesz, że wolno ci się bać. Strach paraliżuje. Nie pozwól na to.
Popatrzyła na Anne i uśmiechnęła się do niej.
Nie buduj murów. Jeśli już musisz, twórz bariery. Mury są zbyt widoczne. Zbyt oczywiste. Jeśli możesz, ufaj ludziom. Tym kilku bliskim, bez przesady. Nie wszystkim. A jeśli nie możesz być szczera wobec innych, bądź wobec siebie. Siebie samej nigdy nie oszukasz. Tylko sprawisz sobie ból. Ból rodzi strach. A wiesz, że nie wolno ci się bać.
- Jak się dziś czujesz? Już lepiej?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Nie 17:27, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Do jadalni weszła zamyślona Lizzie. Przywitała się i zaczęła jeść. Szatynka obserwowała ją w milczeniu wiedząć, że coś ją gryzło. I była pewna, że chodziło o Franka. Nie wiedziała, co jeszcze wymyślić, żeby ją pocieszyć. Zrobiło jej się przykro, że dodatkowo dokładała przyjaciółce zmartwień.
- Już lepiej? - zapytała ruda. W odpowiedzi szatynka wstała, podeszła do krzesła Liz i mocno ją przytuliła.
- Lepiej. Ale mam wrażenie, że zaraz rozpadnę się na kawałki. I mam trochę do zrobienia dzisiaj. A ty nie udawaj, że jest dobrze. Przede mną nie musisz. Mam nadzieję, że dalej mi ufasz - szepnęła, gładząc przyjaciółkę po włosach.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 18:01, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Oczywiście. Jesteśmy przyjaciółkami.
Objęła szatynkę.
- Zupełnie dobrze nie jest.
A ty jak zawsze nie słuchasz. Nie pozwól sobie na strach.
- Ale nie jest źle. Trochę się martwię po prostu.
Kłamiesz. Nie okłamuj samej siebie, mówiłam ci już. Ty się boisz. Pozwalasz sobie na strach, chociaż nie powinnaś. Nie rycz teraz, głupia!
Uczucia przeważyły. Łzy popłynęły cicho po policzkach rudej.
- Nie chcę się już bać. Chcę wierzyć, że będzie dobrze.
Gdzie twój zdrowy rozsądek? Poszedł się pieprzyć z moją kontrolą nad sobą. A ty idź z nimi i daj mi wreszcie spokój.
Schowała twarz w ramieniu Anne.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Nie 18:23, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Ja też chcę wierzyć. I masz prawo się bać. To, że się boisz nie oznacza, że jesteś słaba. To znaczy, że kochasz Franka. Jesteś silna, Lizzie. Silniejsza ni myślisz. Silniejsza ode mnie - powiedziała lekko łamiącym się głosem. Co ona by zrobiła, gdyby to Mikey leżał nieprzytomny? Pewnie zagrzebałaby się pod kołdrą. Albo poszukała pocieszyciela tak, jak mówił Paul... Zamknij się! Przycisnęła przyjaciółkę do siebie, nie przestając gładzić jej po głowie. Za dużo na jedną osobę. Ona wycierpiała zdecydowanie za dużo. Choroba, śmierć, jeszcze to...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 18:42, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Ty też jesteś silna, tylko tego nie dostrzegasz.
Wyprostowała się i otarła policzki.
- Dobra, bo nam się potop zrobi.
Podała chusteczki szatynce. Wygładziła sukienkę, poprawiła grzywkę i spojrzała na dziewczynę.
- Chodź, idziemy stąd. Tylko gdzie?
Stanęła i zaczęła się zastanawiać.
- Muzyczna. Mam ochotę na jakąś ostrą solówkę gitarową. Może pogramy razem na gitarach, co ty na to? Mogę cię pouczyć.
Do sali muzycznej, jeśli Anne się zgodzi
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Nie 19:00, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Chętnie - powiedziała Anne, starając się uśmiechnąć. A potem...
- A potem poszukamy Paula, jestem mu winna przeprosiny. Nie mówiłam, ale dosyć mocno wczoraj oberwał...
Zaczerwieniła się jak burak, przypominając sobie poprzedni dzień. Zachowywała się jak rozkapryszony dzieciak (do tego pijany). Zabrała torbę z oparcia swojego krzesła i wrzuciła do niej ładnie zapakowane pralinki, które pojawiły się przed nią. Dziwne... Spojrzała na nieubraną jeszcze choinkę. W jej głowie pojawił się obraz świąt w domu. Chłodnych i cichych, przygotowywanych przez gospodynię. Szatynka westchnęła, po czym zamrugała powiekami, wracając na ziemię.
- Chodź - powiedziała, biorąc przyjaciółkę pod ramię i chwytając drugą ręką jednorazowy kubek z kawą.
Do sali muzycznej
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 19:56, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z gabinetu Noah.
Dziewczyna z zaskoczenia, nie powiedziała do nauczyciela ani słowa.
Szli korytarzem, uśmiechając się szeroko.
Cieszę się, wiesz? Cieszę się, że cię mam...
Kiedy weszli do jadalni, Tabitha spodziewała się tłumu ludzi zaaferowanych świętami.
Jakie było jej zdziwienie, kiedy weszła do prawie pustego pomieszczenia.
Część ozdób już wisiała, największa z choinek byłą ubrana. Zostały jeszcze stroiki i masa świątecznych bibelotów.
Oniemiała na widok ogromnej, pięknej choinki, podeszła do niej bliżej. Przysunęła do niej dłoń, powoli, jakby się bała, że to tylko iluzja. Kiedy igiełki ukuły ją w palec, ta aż pisnęła z zachwytu.
- Jest piękna!
Stała, wpatrując się w każdą z ozdób, zachwycając się ich różnymi kształtami.
-Zupełnie, jak na filmach. - mówiła za każdym razem, kiedy odkryła jakąś "nową" niespodziankę.
Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Nie 20:02, 23 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Noah Black
Somewhere between dirty and clean

Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 20:17, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: gabinet Noah
Przyglądał się z zadowoleniem zachwyconej choinką Tabi. Drzewko faktycznie było piękne, i w dodatku roztaczało dookoła świeżą woń sosnowych igieł. Podszedł do niej, obejmując ją w pasie, i chwilowo nie przejmując się tym, że ktoś może w każdej chwili wejść i ich zobaczyć.
- Kiedy skończymy, będzie lepiej niż w filmach.
Machnął ręką w stronę sufitu, z którego zaczęły spływać płatki śniegu. Nie był to rzecz jasna prawdziwy puch; dotarłszy do posadzki czy stołu, po prostu zamieniał się w półprzezroczystą mgiełkę i rozpływał się w powietrzu.
Do głowy przyszła mu jeszcze jedna myśl.
- Myślę, że lepiej by to wyglądało, gdyby wszystkie stoliki połączyć razem.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 20:35, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Złapała go delikatnie za dłoń, którą złapał ją w pasie.
- To może być jeszcze lepiej? - zapytała z nieukrywanym zdumieniem.
Kiedy płatki śniegu zaczęły spadać z sufitu, Tabi rozłożyła ręce i próbowała kilka złapać. Rozpływały się, przy zetknięciu z dłonią. Obserwowała to z otwartą buzią. Z boku wyglądała jak małe dziecko, które pierwszy raz na oczy widzi śnieg.
- Myślę, że to dobry pomysł z tymi stołami. Wszyscy będziemy mogli razem usiąść.
Rozglądała się po całej sali, podziwiając dekoracje.
- Co chciałbyś dostać pod choinkę? - zapytała.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|