 |
|
Autor |
Wiadomość |
Rose Willton
Seems a bit dead
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wirrawie Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 15:11, 24 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z gabinetu profesora Blacka.
Gwar rozmów wpełzł do umysłu Rose, pozostawiając w nim trzy charakterystyczne głosy. Spokojny, skrywany za maską Blacka, podniesiony, pełen wewnętrznych emocji nim targających Tabithii, oraz ten najsłodszy- niebieskookiego Paula.
-Rozpoznałabym te głosy z odległości kilkuset tysięcy kilometrów. -uśmiechnęła się smutno.
Nagle poczuła ukłucie w sercu- przypominające o pogarszającej się kondycji jej pokaleczonego ciała. Nie chciała żeby Ci trzej zauważyli, że tu jest. Że cierpi...
-Be ze mnie tak dobrze się bawią. Nie ma sensu im przeszkadzać.
Ruszyła w stronę wyjścia- cicho jednak w szybkim tępie, w nadzieji, że zebrani jej nie zauważą. Jednak wiedziona wewnętrznym przeczuciem odwróciła się za siebię i... popełniła błąd. Za który będzie musiała słono zapłacić.
Zdumione oczy Tabithii przypatrywały się sylwetce Rose wymykającej się ze świątecznie ozdobionej jadalni.
-Proszę Tab, tylko nie krzycz. Błagam.
Na tyle na ile pozwalała jej złamana lewa noga uciekała przed bacznym spojrzniem przyjaciółki.
-Black znów będzie kazał mi leżeć w szpitalu u Luizy. A ja tam nie wytrzymam... Zrozum.
Spojrzenia dwóch dziewczyn na moment się spotkały. Rose otworzyła usta, by wymówić bezgłośne:
-Proszę.
Zniknęła. Rozpłynęła się w nicości korytarza tak szybko i niespodziewanie jak się pojawiła.
Do ogrodu cmentarnego.
Ostatnio zmieniony przez Rose Willton dnia Pon 15:18, 24 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Paul Devoux
Początkujący
Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Calvi, Francja Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pon 19:32, 24 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Rozmawiał z towarzystwem, gdy do pomieszczenia wszedł jeszcze ktoś. Drobna sylwetka Rose ubrana w krwistoczerwoną, koronkową sukienkę rozejrzała się po jadalni. Gdy spostrzegła Paula, wykonała zwrot w tył i zniknęła za drzwiami prowadzącymi na korytarz.
Pięknie wygląda; jak zawsze na marginesie.
Widząc przerażoną minę Tabi, chłopak skinął głową w jej kierunku, a następnie pobiegł za szatynką.
Nie puszczę Cię... W końcu mam dla Ciebie prezent bożonarodzeniowy.
Niemrawo uśmiechając się do Noah, pchnął dębowe drzwi, a jego postać rozpłynęła się w mroku zakamarków szkoły.
Do: Ogród Cmentarny
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 6:02, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Tabitha z przerażeniem obserwowała postać Rose, która zjawiła się w jadalni. Paul zauważył pieguskę oraz wystraszoną Tabi. Skinął w ledwo zauważalny sposób głową, jakby chciał powiedzieć Zostań, ja pójdę. Chwilę później był już za drzwiami jadalni.
Tab podeszła do Noah z miną, nic się nie dzieje. Złapała go w pasie rękami.
- Sala wygląda cudownie. Ale chyba powinnam zrobić coś ze sobą, nim zacznie się kolacja.
Uśmiechnęła się lekko, przyglądając się mężczyźnie. Wyglądał tak, jakby nie chciał jej spuścić z oka.
- Pójdę się przygotować. Obiecuję, że nigdzie nie będę się szlajać i spotkamy się tutaj na kolacji.
Ucałowała Noah delikatnie w usta i ruszyła do pokoju. Zatrzymując się na chwilę przy drzwiach, rzuciła w jego stronę:
- Już tęsknię.
Do pokoju 6.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Quinn McAdams
Never forget about the past
Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 14:14, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: Gabinet na poddaszu
Nieznośny chłód owiał skórę Quinn; kawałek materiału ukradkiem zabrany Thomasowi posłużył jej za okrycie na ramiona. Kobieta ciekawa przygotowaniami do wigilii, postanowiła odwiedzić jadalnię.
W drzwiach minęła się z Tabithą, obdarowując ją ciepły uśmiechem. Wyglądała na zadowoloną i roześmianą, co poprawiło humor uzdrowicielce.
Cieszę się, że pomogłam.
Wlepiając spojrzenie w posadzkę, jej ciało przeszły dreszcze, Odczuwała takie wibracje tylko od osób śmiertelnie chorych, lub... trupów. Źrenice szybko osiągnęły spore rozmiary, a usta wykrzywiły się w przerażeniu.
Tabi? Nie, nie, nie. Ktoś inny. A może...
Odciągnęła od siebie złe myśli, wtapiając spojrzenie w Noah. Przygniotło ją piękno sali i obecność przyjaciela w pomieszczeniu, dlatego jedyna rzecz jaka przeszła jej przez gardło to:
- Cześć.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Noah Black
Somewhere between dirty and clean

Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 14:22, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Odprowadził wzrokiem najpierw Paula, później Tabithę. Kiedy wyszła, oparł się tyłem o oparcie krzesła, rozglądając się z zadowoleniem po sali. Musiał przyznać, że dekoracje zrobiły swoje. Na jakiś czas udało mu się odpędzić od siebie złe myśli, chociaż sprawienie, by całkiem zniknęły, okazało się niemożliwe.
Usłyszał kroki na korytarzu, a sekundę później do sali weszła Quinn. Uśmiechnął się na widok przyjaciółki, całej i zdrowej. Ostatnie wydarzenia nadszarpnęły także ją, a ponieważ to on sprowadził ją do Windhill, czuł się za nią w pewnym sensie odpowiedzialny.
- Cześć - powiedziała, ogarniając wzrokiem wnętrze pomieszczenia. Z wyrazu twarzy odczytał, że chyba jej się podobało.
- Hej. Dobrze cię widzieć - odpowiedział, naprawdę szczęśliwy, że ją widzi. Włożył ręce do kieszeni, przyglądając się dokładniej jej postaci. - Chwila... czy to jest koszula Thomasa?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Quinn McAdams
Never forget about the past
Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 14:33, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Hej. Dobrze cię widzieć. Chwila... czy to jest koszula Thomasa?
Uśmiechnięta przekręciła oczyma; czy on musiał zawsze wszystko odgadnąć?
- Nie wiem. Może tak, może nie... - wymamrotała rozbawiona. - Sala świetnie wygląda; czyżby Tabi odwaliła całą brudną robotę?
Pokręciła głową roześmiana, opierając dłonie o biodra. Momentalnie jej twarz spoważniała, a przyjaciela zmierzyła smutnym wzrokiem.
- Noah... Czy Tabitha ostatnio źle się czuła? - wyszeptała.
Mężczyzna chyba zrozumiał, o co chodzi kobiecie, bo z lekko spłoszoną miną zniżył wzrok do poziomu podłogi.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Noah Black
Somewhere between dirty and clean

Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 14:49, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Roześmiał się, słysząc uwagę Quinn.
- Tak, wszystko. Ja tylko sobie stałem i patrzyłem - powiedział. Właściwie nie było to do końca niezgodne z prawdą, bo po wspólnym ustawieniu stołów i rozłożeniu obrusów, Tabi sama wpadła w szał dekorowania.
- Noah... Czy Tabitha ostatnio źle się czuła?
To pytanie sprowadziło go na ziemię tak brutalnie, że w pierwszej chwili poczuł się, jak ogłuszony zaklęciem. Uśmiech niemal natychmiast zniknął z twarzy mężczyzny, a w oczach błysnął smutek, ból i... coś jeszcze. Wbił wzrok w podłogę, nie chcąc, żeby przyjaciółka widziała jego zmieszanie. Rzecz jasna było to bezcelowe, bo nikt nie potrafił przejrzeć go tak, jak ona.
Milczał przez co najmniej minutę, wpatrując się w płatki śniegu, zmieniające się po zetknięciu z posadzką w srebrną mgiełkę.
- Skąd o tym wiesz? - odezwał się w końcu, a jego głos zabrzmiał pusto i głucho, tak że nie był nawet pewien, czy nie rozległ się tylko w jego wyobraźni. Wepchnął ręce do kieszeni dżinsów, wciąż uparcie wpatrując się w podłogę.
Ostatnio zmieniony przez Noah Black dnia Wto 14:49, 25 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 14:56, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju 100
W sali nie było niemal niekogo, na środku stali Black i McAdams pogrążeni w rozmowie.
- Dzień dobry. Wesołych świąt! - powiedziała z uśmiechem, mijając parę. Nie chciała im przeszkadzać, więc usiadła jak najdelej, blisko rogu kwadratu. Zawsze starała się wybierać miejsca na uboczu. I to się w niej nie zmieniło. Wygładziła sukienkę i rozejrzała się z zachwytem po sali. Wyglądała pięknie. Magicznie. Szatynka wyjęła z torebki malutką bombkę w kolorze najgłębszego szkarłatu i podeszła do choinki, by ją tam zawiesić. Mała pamiątka zabrana z domu nie miała już dla niej znaczenia. Och, chyba harmonia naszego domowego drzewka się zaburzy. Zawsze wszystko było ułożone symetrycznie, a tu brak jednego elementu... O, nie. Nie bądź taka ironiczna. Twoja mama siedzi sama w święta. Pewnie jest w pracy i nawet ich nie obchodzi. Stała pod drzewkiem, wdychając jego piękny, leśny zapach. Wigilia w domu przypominała najzwyklejszą kolację, tylko na stole było więcej wykwintnych potraw.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Quinn McAdams
Never forget about the past
Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 16:21, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Skąd o tym wiesz?
Podniosła wzrok i z zawzięciem wymalowanym na twarzy rzekła.
- Skąd wiem... Noah, czasem mam wrażenie, że zapominasz o moich zdolnościach. Nie jestem pierwszą-lepszą uzdrowicielką przypadkowo napotkaną. To tak jakby się zastanawiać, czy ptak potrafi latać. - odpowiedziała stanowczym głosem. - Też się o nią boję...
Szept jakby skradał się powoli do postaci Blacka. Gdy każde słowo wpłynęło do jego umysłu, mężczyzna skrzywił się i jakby wściekły na samego siebie włożył dłonie do kieszeni spodni.
Quinn podeszła bliżej szatyna, delikatnie łapiąc go za ramię.
- Nie znasz mnie? Nawet jeśli miałabym poświęcić swoje zdrowie, to i tak ją uratuję, rozumiesz?
Nic; McAdams miała wrażenie, jakby rzucała słowa na wiatr. Wtedy użyła swej ostatecznej broni na przyjaciela, która zawsze skutkowała.
- Czy ja kiedyś skłamałam? Pytam się.
Odpowiedź była jasna, lecz nie o to szatynce chodziło. Tym oto prostym zwrotem zapieczętowała złożoną mu obietnicę.
Ostatnio zmieniony przez Quinn McAdams dnia Wto 16:25, 25 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 16:42, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Chodziła wzdłuż sali, muskając smukłymi palcami oparcia krzeseł. Czekała. Na Lizzie. Na Mikey'a. Na Paula. Na Tabi. Na Alexa. Na szczęście. Podeszła do jednego z ogromnych okien, zerkając przez ułamek sekundy kątem oka na Blacka i uzdrowicielkę. Oboje wydawali się głęboko czymś zmartwieni i poruszeni, więc momentalnie odwróciła wzrok, przypominając sobie ich pocałunek, później wybiegającą Tabithę... Black i Tabi czy Black i McAdams? Raczej to pierwsze. Anne, nie twoja sprawa. Wiem, wiem.. Odwróciła się i podeszła do drzwi. Miała jeszcze trochę czasu. Może by tak.. Przekroczyła próg, zostawiając wcześniej torebkę, zajmującą miejsce dla niej i Liz.
Na balkon
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Noah Black
Somewhere between dirty and clean

Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 16:50, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Znał odpowiedź na zadane pytanie, zanim jeszcze Quinn zdążyła otworzyć usta. Oczywiście, że wyczuła, że z Tabithą jest coś nie tak - nie dziwiło go to. Była potężną uzdrowicielką. Emocje, które go ogarnęły, wynikały chyba głównie z tego, że do tej pory mógł mieć nadzieję - głupią, ale zawsze - że choroba brunetki wcale nie jest taka poważna, jak twierdziła Luiza. Mina stojącej przed nim kobiety potwierdziła to, czego bał się najbardziej. I co w głębi ducha i tak wiedział, tylko bronił się rękami i nogami, żeby tego przed samym sobą nie przyznać.
Zauważył ruch przy wejściu i do jadalni wsunęła się jak duch Anne. Odpowiedział skinieniem głowy na jej przywitanie, ale myślami nadal był daleko. Poczuł dotyk Quinn na swoim ramieniu i drgnął niepewnie.
- Nie znasz mnie? Nawet jeśli miałabym poświęcić swoje zdrowie, to i tak ją uratuję, rozumiesz? - powiedziała stanowczo. Spojrzał na nią z niedowierzaniem. Luiza powiedziała, że nie ma lekarstwa. Że nie ma ratunku. Jak mogła obiecywać mu coś takiego?
- Czy ja kiedyś skłamałam? Pytam się.
Nie odpowiedział na pytanie, było retoryczne. Przez wszystkie lata, które razem przeszli, jedno nigdy nie okłamało drugiego. Nawet jeśli prawda była bolesna, i nie do zniesienia.
- Ale jak? - zapytał cicho, a jego słowa zawisły w powietrzu, prawie jakby były namacalne. - Quinn, jeśli istnieje jakiś sposób... Zrobię wszystko. I mówiąc 'wszystko', naprawdę mam to na myśli.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 17:13, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z jadalni
Niezauważona wróciła na swoje miejsce, ponownie wygładzając sukienkę na kolanach. Po pomieszczeniu zaczął się roznosić zapach przeróżnych potraw, jednak nadal nie było to za dużo ludzi. Przeniosła wzrok na pięknie zdobiony sufit i zamknęła oczy, rozkoszując się magicznymi płatkami śniegu, opadającymi na jej twarz. Silent night, holly night.. Wyłączyła myślenie, nie chciała już roztrząsać wszystkiego po raz kolejny. Splotła dłonie na kolanach i wpatrzyła się w okno, obserwując zimowy krajobraz. Biały, czysty i nieskażony kurzem ani brudem jak w miastach. A może to również magia?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Quinn McAdams
Never forget about the past
Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 17:32, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Ale jak? Quinn, jeśli istnieje jakiś sposób... Zrobię wszystko. I mówiąc 'wszystko', naprawdę mam to na myśli.
- Szczerze Ci coś powiem. - wyszeptała, wykorzystując wyjście Anne - Wolałabym sama się poświęcić, aniżeliby oddać Ciebie. - wymamrotała z przekąsem. - Leczenie byłoby bezsensowne, gdyby obudziła się bez ukochanego.
Zakasała rękawy koszuli do łokcia i odgarnęła włosy. W głowie wertowała wszystkie znane jej sposoby na leczenie obumarłych organów, czy regenerację organizmów.
- Nie zamartwiaj się, pomogę jej. Sięgnę nawet po takie środki, że nawet ta Luiza na oczy ich nie widziała. - syknęła na samą myśl o niekompetentnej pielęgniarce.
Sięgnęła po krwiste jabłko i ugryzła je ze smakiem.
Jabłka, jabłka... Shinigami lubią jabłka.
Uśmiechnęła się pod nosem, przypominając sobie o rozmowie z bogiem śmierci.
Momentalnie przez jej umysł przestrzelił pomysł; może i przerażający, ohydny, straszny... Ale od czego jest Quinn?
- Noah, ostatnio w szkole zostały znalezione dwa trupy, prawda? - wymamrotała, a szatyn niepewnie kiwną głową. Kobiecie zalśniły oczy; uradowana pocałowała przyjaciela w czoło i biegiem wyszła z jadalni. Ten jakby tylko domyślając się o zamiarach McAdams, stanął nieruchomo niczym słup soli.
Bingo, bingo, bingo!
Do: Ogród cmentarny
Ostatnio zmieniony przez Quinn McAdams dnia Wto 17:44, 25 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tate Harris
Uczeń stopnia I
Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Denver Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 18:19, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: sala od czarnej magii.
Chłopak szedł do jadalni bacznie rozglądając się po korytarzu. Jego uwagę przykuły głosy dochodzące z jadalni. Nikt tu nigdy nie przychodzi, to co teraz tak głośno... Blondyn zirytowany westchnął otwierając drzwi od pomieszczenia i pierwsze co rzuciło mu się w oczy były dwie bogato przystrojone choinki stojące przy oknie naprzeciwko. Chłopak zmrużył lekko oczy, kierując swoje spojrzenie na inne świąteczne ozdoby. Co tu się dzieje? Przygryzł lekko dolną wargę pod wpływem zdezorientowania. No chyba dzisiaj nie jest... Spojrzał bezradnie na połączone ze sobą stoliki. Wigilia? Spojrzał bezradnie na drzwi znajdujące się za nim. Przyszedłeś to zostań. Cholera, nie chce. Chłopak niechętnie pokierował się w stronę stolików. Uśmiechnął się gdy zobaczył znajomą dziewczynę siedzącą niedaleko niego, więc skierował ku niej swoje kroki.
- Wesołych świąt. - Uśmiechnął się miło do Ann, która dopiero teraz zauważyła, że się do niej dosiadł. Wyglądała na zamyśloną. Chłopak przygryzł lekko dolną wargę.
- Czekasz na kogoś? Bo mogę sobie pójść, jak chcesz.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 18:25, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Siedziała w samotności, obserwując nagłe wyjście uzdrowicielki z sali. A później pojawił się Tate. Chłopak, którego prawie nie znała, ale nie miała nic przeciwko, żeby ten stan się zmienił.
- Czekasz na kogoś? Bo mogę sobie pójść, jak chcesz - powiedział cicho.
- Zaraz przyjdzie Liz, ale nie chcę, żebyś sobie poszedł. Smutno być samemu w Święta. A ja trochę napsułam krwi przyjaciołom - powiedziała, nie wiadomo dlaczego po czym spojrzała na kolegę wielkimi oczami. Czemu jesteś taka otwarta? To do ciebie niepodobne. Po chwili uśmiechnęła się delikatnie, nie chcąc go spłoszyć.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|