|
|
Autor |
Wiadomość |
Verona Harthengoll
To be or not to be
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 16:00, 10 Paź 2012 Temat postu: Ogród alchemiczny |
|
|
Ogród alchemiczny znajdował się w samym sercu niskiego labiryntu stworzonego przez soczyście zielony żywopłot. Niektórym miejsce to wydawało się przerażające, jednak Verona bardzo je preferowała i uważała za niemal własne.
Teraz, stukając obcasami trzewików, kobieta podążała kamienną ścieżką z zamiarem zebrania pewnej rośliny potrzebnej do wytworzenia eliksiru samopoczucia. W ogrodzie rosły prawie wszystkie gatunki ziół, które miały swe zastosowanie w dziedzinie alchemii. Po te najrzadsze i najbardziej wyjątkowe trzeba jednak było wybrać się do lasu.
Póki co, chyba tylko ja wiem, gdzie rośnie korzeń czarnej orchidei lub ziele Andromedy!
Verona uśmiechnęła się złowieszczo. Bycie mistrzynią alchemii bardzo jej odpowiadało. W końcu minęła ostatni zakręt. Jej oczom ukazała się strzelista, rzeźbiona furtka z czarnego onyksu. Czarny onyks był jednym z rzadszych kruszców występujących w okolicach szkoły. Verona dumnie przekroczyła furtkę i znalazła się w ogrodzie.
W jej nozdrza od razu uderzył słodki zapach niebiańskiej szachownicy, rośliny stosowanej do naparu wymuszenia. Po chwili kobieta usłyszała także cichy plusk źródła natchnienia.
Nad jej głową szumiały drzewa. Heban, dąb, smoczy klon i czarny bez chyliły swe korony w geście wdzięczności. Ich intensywnie barwne liście muskały włosy Verony. Kobieta ruszyła jednak w głąb ogrodu.
W jego dalszej części napotkała iskrzącą się w promieniach słońca sadzawkę. Pod jej taflą kłębiły się księżycowe moczary. Zakwitały one jedynie w pełnie księżyca i to pod wodą. Nieopodal rósł żółty, nakrapiany sokoli słonecznik, jeden z podstawowych składników większości wywarów. Jako że był on rośliną dość pospolitą, spotkać go można było prawie we wszystkich częściach ogrodu alchemicznego.
Osiągnąwszy cel swej wyprawy, Verona pochyliła się zwinnie i zerwała kilka pąków sokolego słonecznika. Nowe pąki miały pojawić się już następnej nocy. Tak działała magia ogrodu.
Cóż, nowicjusze muszą zacząć od najprostszych przepisów z użyciem najpowszechniejszych roślin.
Kobieta schowała kwiaty do przepastnej kieszeni płaszcza i ruszyła w drogę powrotną.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Rose Willton
Seems a bit dead
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wirrawie Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Czw 20:59, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Alchemia- lekcja I.
Dziewczyna musiała przemyśleć parę spraw.
Uspokoić skołatane nerwy.
I choć na chwilę odpocząć od Windhill High School.
***
-Jeszcze żeby było to takie łatwe...
Pomóż mi mamo. Nie potrafię odnaleźć się w tej szkole. Kiedy tu przyjechałam to wydawało mi się, że... że rozpocznę nowe życie. A wcale tak nie jest. Nie mam żadnych przyjaciół. Kolegów. Znajomych. Błąkam się samotnie po szkole, wchodząc od jednej sali do drugiej. -prowadziła przygnębiający monolog, beznamiętnym wyrazem twarzy wpatrując się w dal.
-Ale najgorsze jest to, że myślałam. Co ja mówię, miałam nadzieję! Że ja sama się zmienię. Stanę się zupełnie inną osobą. Przestanę myśleć jak ,,ta dawna Rose''.
Ale tak nie jest.
Dziewczyna powoli i ociężale wstała, otrzepując się z ,,niewidzialnego kurzu''.
Trzeba wziąć się w garść.
Rozejrzała się po ogrodzie, przypatrując się roślinom rosnącym wokół. Każdej z osobna. Podziwiała pojedynczy listek, łodyżkę, źdźbło trawy...
Jeszcze raz obrzuciła wzrokiem ogród alchemiczny, a po chwili ruszyła w stronę szkoły.
Jeśli nie chcą się ze mną zaprzyjaźnić, ani w ogóle rozmawiać, to trudno. Nie potrzebuję żadnego towarzystwa. -pomyślała. Czuła jednak, że okłamuje nie tylko siebie.
Czarna magia- lekcja II.
Ostatnio zmieniony przez Rose Willton dnia Czw 22:03, 22 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miguel Tulcakelume
Uczeń stopnia I
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Jork Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pią 23:26, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
z pokoju 44
Ogród alchemiczny wydał się Miguelowi idealnym miejscem na odrobienie pracy domowej, odpoczynek i jednoczesne wyjście oraz przewietrzenie się. Nie do końca wierzył w całą magię, więc nie przemawiało do niego również owe ogromne niebezpieczeństwo czające się tuż za rogiem. Różnorodność roślin, które znajdowały się w ogrodzie robiła wrażenie. Chłopak chciał móc rozpoznać je wszystkie. Każdą z osobna. Wymienić nazwy i zastosowania. Nie potrafił natomiast wyróżnić nawet podstawowych odmian drzew. Zrezygnowany przysiadł rozglądając się wokół siebie. To miejsce było przyjemne. Czemu więc tu nie zostać i poczekać aż coś przyjdzie mnie zjeść?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Layla Ichigo
Początkujący
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 0:33, 24 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
w drodze na zajęcia z zielarstwa i opieki nad zwierzętami
Niebieskowłosa w drodze na lekcje postanowiła zahaczyć o ogród alchemiczny. Może zadanie pisemne da się odrobić kilkanaście minut przed lekcją, lecz to wymagało większego czasu. Zdecydowanie nie chciała biegać po placu szkoły, gdy zobaczy swoją notatkę w zeszycie. Odetchnęła głęboko czystym powietrzem. Zdecydowanie nie to samo co w Londynie – pomyślała. Gdy zagłębiła się bardziej w ogród swym słabym wzrokiem dojrzała za krzakami drobną postać niewiadomej płci. Natychmiast postanowiła do niej podbiec. Gdy dotarła bliżej, zauważyła, że to był ten chłopiec z ich pokoju
-TY!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miguel Tulcakelume
Uczeń stopnia I
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Jork Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Sob 0:41, 24 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Coś zaczęło się zbliżać i Miguelowi serce podeszło do gardła. Ojezu. Zaczął delikatnie się odsuwać, lecz zauważył, że podchodzi się do niego normalna nastolatka. Jej twarz wydała mu się znajoma. Odetchnął z ulgą. Oh, wariatka z 29! Przybliżyła się do niego wskazując palcem prosto na jego nos. Widać, że miała dużo do powiedzenia. Miguela średnio to obchodziło. Chciał spławić ją jak najszybciej.
-Zasłaniasz mi drzewo - palnął z poważną miną.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Layla Ichigo
Początkujący
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 0:57, 24 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
-Zasłaniasz mi drzewo – powiedział ciemnowłosy chłopiec.
Niebieskowłosa zaczęła się śmiać, po czym nagle ucichła.
-Och, mówisz poważnie – wciąż chichotała. - Jak właściwie masz na imię?
Przyjrzała się dokładniej Koreańczykowi. Był średniego wzrostu, dosyć ładny. Wyglądał na trochę spłoszonego, jakby chciał uciec. Może chce mu się siusiu – pomyślała. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, czekając na odpowiedź.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miguel Tulcakelume
Uczeń stopnia I
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Jork Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Sob 1:03, 24 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
-Jak właściwie masz na imię?
Błagam, nie teraz.
-Miguel - powiedział. Po chwili postanowił dodać coś jeszcze - Nie wiem czego ode mnie chcesz, ale robi się zimno i nieprzyjemnie.
Naprawdę atmosfera się zmieniła. Chłopiec potarł ramię dłonią. A może ten komunikat był prawdziwy? Nagle bardzo się czegoś wystraszył. Dało się usłyszeć szelest liści. Może to wiatr, a może ludzie. Ruszył cicho przez krzaki, lecz obrócił się. Westchnął. Przecież jej tak nie zostawię. Jeszcze coś sobie zrobi. Chwycił wariatkę za nadgarstek i pociągnął za sobą pokazując, że ma być cicho.
do pokoju 44
|
|
Powrót do góry |
|
|
Layla Ichigo
Początkujący
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 1:13, 24 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
-Miguel. Nie wiem czego ode mnie chcesz, ale robi się zimno i nieprzyjemnie.
Uśmiechnęła się przyjaźnie. Już miała powiedzieć że ma ładne imię i udać się na zajęcia, lecz Azjata złapał mocno jej nadgarstek. Pociągnął niebieskowłosą i gestem nakazał ciszę. Layla pokiwała głową i na wpół o własnych siłach a trochę ciągnięta udała się za Koreańczykiem.
do pokoju 44
Ostatnio zmieniony przez Layla Ichigo dnia Sob 1:26, 24 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alexander McCrass
Początkujący
Dołączył: 22 Lis 2012
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Liverpool/Londyn Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 14:25, 25 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z II lekcji transmutacji
Poszedł do ogrodu zastanawiając się czy może mieć gen wilkołaka. Dopiero teraz zorientował się, że tachał wciąż ze sobą kilka kartek papieru, w tym wiersz o Kaldri. Swoje dzieło schował do kieszeni, zaś pozostałe kartki położył na ławce, wyciągnął długopis wiecznie trzymany przy sobie na wypadek nagłego ataku weny i sam klęknął przy ławce. Co by tu najpierw napisać..
Najpierw przypomniał sobie wszelkie wiadomości o czarownicy Kirke, a ponieważ kiedyś interesował się mitologią grecką szybko sobie wszystko o niej przypomniał. Po chwili wśród blasku latarni rozległo się ciche skrobanie długopisu na papierze. Ile w sumie mam tego napisać..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 14:34, 25 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju 6.
Tabitha nie zastanawiała się gdzie idzie. Nogi same zaprowadziły ją do ogrodu alchemicznego.
Nigdy tu nie byłam. - przeszło jej przez myśl.
Rozkoszując się zapachami, jakie roztaczały się po tym miejscu, dziewczyna nieświadomie dotarła do serca labiryntu.
Przekroczyła czarną, kamienną furtkę.
Jej oczom ukazał się zaskakujący widok.
Masa pięknych kwiatów i źródełko.
Jednak było tam jeszcze coś...
Ciemna postać siedziała obok ławki. Szczupła osoba w skórzanej kurtce, siedziała odwrócona do niej plecami. Była czymś zajęta.
Tab nie chciała jej przeszkadzać, jednak siedzenie w samotności, dało się we znaki. Podeszła bliżej.
- Hej! Nie widziałam cię tu wcześniej. - A kogo ty tu niby zdążyłaś poznać? - Jestem Tabitha...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alexander McCrass
Początkujący
Dołączył: 22 Lis 2012
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Liverpool/Londyn Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 14:45, 25 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Tak bardzo wciągnął się w pisanie pracy domowej, że nie dopiero gdy usłyszał dziewczęcy głos zorientował się, że nie sam w ogrodzie. Chyba powinienem odpocząć. I to bardzo.. Odwrócił głowę do tyłu i spojrzał na obcą dziewczynę.
- Yyy.. hej. - wybełkotał z wyraźną niechęcią na rozmowę.
Alex, ty głupku, przecież musisz z kimś porozmawiać. Sama Anne ci mówiła żebyś rozmawiał normalnie i miło z ludźmi. Hmm.. dobrze, ale to tylko ze względu na Anne. Przypomniał sobie postacią dziewczyny, której chyba nie widział ani razu szczęśliwej.
- Co tutaj robisz? - powiedział zdecydowanie milszym tonem.
Anne, jesteś ze mnie dumna?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 14:53, 25 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Wygląda na zadziornego i chyba nie bardzo chce mu się ze mną rozmawiać. Nawet się nie przedstawił.
Analizując sytuację, Tab zwlekała z odpowiedzią.
- W końcu jest alarm i kazali nam siedzieć w pokojach. - uśmiechnęła się do chłopaka.
- A ty co tam piszesz? - zerknęła na jego kartkę, ale było za ciemno, by z tej odległości zobaczyć tekst.
- I czemu siedzisz tutaj sam? - Nowa osoba, ogłoszono alarm, a on siedzi w ogrodzie? Głupia... a ty co tu robisz? - zaśmiała się w duchu sama do siebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alexander McCrass
Początkujący
Dołączył: 22 Lis 2012
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Liverpool/Londyn Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 15:07, 25 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Dziewczyna zaczęła go irytować zadawaniem pytań i zwracaniem uwagi. Jeszcze przyjrzeć się tym roślinom... Podszedł bez słowa do jednego z drzew i zaczął opisywać jego korę. Przypomina trochę skórę człowieka.
Długopis rozpędził się na papierze. Następnie chłopak podszedł do jednego z średniej wielkości kamieni przy stawie. Jedna część jakby starta.
- Alarm nie wiele mnie obchodzi. Jeszcze na alchemii kazali mi opisać tą całą naturę. A przynajmniej jej elementy. Tam na kartce jest praca domowa. Co do samotności, lubię ją, nawet bardzo, od czasu do czasu.
Po co jej to wszystko mówisz? Może lepiej skończyć tą rozmowę..
- Alexander McCrass.
Wziął kartki i długopis ze sobą kierując się w stronę zamku.
Do pokoju 100
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 15:13, 25 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Irytacją w głosie chłopaka można było wyczuć na kilometr.
- Wiem, co było zadane. Też chodzę na te zajęcia.
Alexander zabrał swoje rzeczy i bez słowa ruszył w stronę zamku.
- Trzeba było powiedzieć, że nie chcesz rozmawiać! - krzyknęła w jego kierunku. Ale jedyne co usłyszała, to cisza.
Usiadła na ławce.
Znowu to samo.
Podciągnęła kolana pod brodę, obejmując je rękami. Starała się rozpoznać jakikolwiek kwiat, czy roślinę w tym ogrodzie. Niestety jej myśli znowu były w zupełnie innym miejscu.
Chyba zostanę pustelnikiem.
Było już dosyć późno, a na dworze wiał nieprzyjemny wiatr.
Powinnam wrócić.
Bez słowa skierowała się do zamku, nogami rozkopując każdą napotkaną na swojej drodze kupkę liści.
Do pokoju kominkowego.
Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Nie 15:18, 25 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 16:53, 25 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z: Gabinetu dyrekcji
Biegnąc na tyle szybko, aby nikt nie mógł jej ujrzeć, Francesca znalazła się wreszcie w ogrodzie. Sproszkowany opal mleczny - jest, kryształ senny - nie ma, skóra salamandry świetlistej - nie ma, jad czarnego skorpiona - nie ma, sok z zatrutego jabłka - nie ma, kwiat i korzeń czarnej orchidei - nie ma, kora białego dębu - jest, łuska piekielnej żmii - nie ma. Hmm... Z salamandrą, skorpionem i żmiją nie będzie problemu. Gorzej z czarną orchideą, czy kryształem sennym. Trzeba trochę powęszyć koło gabinetu Hartengoll... Tylko żeby mnie nie przyłapała. Francesca zajęła się poszukiwaniem jabłek. Zwykła jabłoń... Pospolite. Z całkiem normalnie wyglądającego drzewa, kobieta zerwała dwa okrągłe i czerwone owoce. Wolała upewnić się, czy są dobre. O dziwo, z jabłka zamiast kwaśnego soku wypłynęła glutowata maź. Czyżby te jabłka już były zatrute? Dziwne... Kobieta wzięła flakon i wlała sporo płynu do środka. Sok z zatrutego jabłka - jest.
Do: Gabinetu Verony Hartengoll
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|