|
|
Autor |
Wiadomość |
Miguel Tulcakelume
Uczeń stopnia I
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Jork Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 0:25, 11 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Miguel spał tak długo, że nie wiedział gdzie jest. Rozejrzał się, rzucił okiem na szkic latarni, zgniótł go i wcisnął do kieszeni. Beznadziejny. Jak zwykle. Przeciągnął się uświadamiając sobie, ze koszulka podeszła mu w górę i pokazała skrawek brzucha. Cały czerwony zaczął naciągać ją jak najniżej w dół, prawie jakby chciał zrobić z niej sukienkę. Za krótka. Powinienem iść spać, jestem zmęczony. Znowu.
Wstał, przeszedł po ogrodzie i myślał. Westchnął. Nie powinienem tyle spać. Może poczytam? Ruszył w kierunku pokoju nieświadomy, że zostawił swój odtwarzacz mp4 gdzieś w trawie.
do pokoju 44
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 22:09, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z sali muzycznej (Mikey i Lizzie)
Weszli do ogrodu wolnym krokiem, trzymając się za ręce. Lizzie nuciła pod nosem jakieś utwory. Zatrzymali się pod latarnią. W ogrodzie panowała cisza, jedynie wiatr szumiał w trawie. Mikey wsłuchał się w szum i bicie serc, które można było dość łatwo usłyszeć w tej ciszy. Lizzie wtuliła się w brata, on otoczył ją ramionami. Dobrze się czuli w swoim towarzystwie, zawsze trzymali się razem. Jedno dla drugiego było opoką, taką bezpieczną wyspą na wzburzonym morzu. Zaczęli tańczyć do melodii, którą słyszeli tylko oni. Melodii szumu wiatru i serc bijących równym rytmem. I tej, która grała w tych sercach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 22:28, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z ogrodu nauczycielskiego
Wolnym krokiem wkroczyła do ogrodu. Szlochała cicho, patrząc pod nogi i mając nadzieję, że nie natknie się na nikogo nieznajomego. Wyglądała jak kupka nieszczęścia w za dużej bluzie z naciągniętymi na dłonie rękawami i rozmazanym makijażem. Nie pójdę do niego jutro. Będę się bawić, a potem... A potem coś się wymyśli. Stąpała coraz wolniej. Nienawidzę go. Czy jest moim ojcem czy nie. Dlaczego oni mi to robią? Czym sobie zasłużyłam? Nagle natrafiła na coś, niewątpliwie żywego. Podniosła głowę i z przerażeniem spojrzała na dwie znajome osoby, przytulone do siebie. Lizzie i Mikey. A tak nie chciała ich martwić.
- Przepraszam - bąknęła, spuszczając wzrok na swoje, brudne już od trawy, trampki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 22:33, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Mikey i Lizzie natychmiast zatrzymali się w miejscu. Okularnik objął dziewczynę i przytulił ją do siebie. Ruda głaskała ją po głowie.
- Nie płacz, nie jest tego wart. Już za dużo przez niego płakałaś - powiedział cichym głosem chłopak. Wziął ją na ręce, usiadł na ławce i usadził ją do swoich kolanach. Potem znów mocno do siebie przytulił. Lizzie usiadła obok. Trzymała Anne za rękę, drugą położyła na ramieniu brata. Siedzieli w ciszy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 22:39, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Wtuliła się w Mikey'a drżąc z nerwów i z zimna. Dlaczego zawsze muszą być świadkami moich załamań? Powoli się uspakajała, miarowo kołysana w ramionach chłopaka. Mają rację. Nie jest tego wart. Nie jest wart mnie ani mamy. Pociągnęła jeszcze kilka razy nosem i wzięła głęboki wdech. Któryś raz tego dnia. Mija tydzień, odkąd tu jestem. Byłam już szczęśliwa, wściekła, zrozpaczona... Cała gama emocji.
- Dziękuję wam, naprawdę nie wiem, co bym bez was zrobiła. Chyba pójdę już do pokoju. Jeśli trafię... - powiedziała cicho, ściskając dłoń Lizzie. Potrzebowała gorącego prysznica i ciepłego łóżka.
Do pokoju 100
Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Wto 22:58, 13 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 22:45, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
- To chodźmy. Zagrzejesz się, uspokoisz.
Lizzie wstała z ławki, pomogła Anne się podnieść i objęła dziewczynę ramieniem.
- Mikey, damy sobie radę. Idź, przygotuj sobie strój na jutro.
Chłopak nie był zachwycony słowami siostry. Będę cię na bieżąco informować. Mikey niemal niezauważalnie skinął głową, nieco uspokojony. Ucałował obie dziewczyny w czoło. Lizzie spojrzała na szatynkę.
- Chodź. Nie pozwolę ci się zgubić.
Poszły w kierunku szkoły, Liz nadal przytulając do siebie Anne.
Do pokoju 100 (Liz i Anne)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 23:59, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Obserwował odchodzące dziewczyny. Martwił się o szatynkę. Nie o to, że się zgubi, bo to jej z Lizzie nie groziło. O jej uczucia, że znów będzie smutna, zraniona i zła. Położył się na ławce i wpatrzył w gwiazdy. Rozmyślał nad swoim życiem. Od pierwszych chwil, które pamiętał, do tych sprzed kilku minut. Wiele się zmieniło. Tęsknił za rodzicami, za Arthurem. Za Natalie też, ale po czterech latach pozostała tylko lekka tęsknota. Zaraz po jej śmierci to było ciągłe wyczekiwanie, na jej śmiech i rude loki, wyskakujące znikąd. Oczekiwanie gorączkowe, niemal bolesne. I nigdy nie skończone. Arthur pewnie oczy wypłakuje za Lizzie. Zawsze była jego ukochaną siostrzyczką. Jakby na wspomnienie imienia dziewczyny, jej zmęczony głos odezwał się w głowie okularnika. Śpi. Nie martw się, jestem z nią. [b]Dzięki. Dobranoc[b] Mikey westchnął z ulgą. Niech śpi, niech śpi... Podniósł się z ławki. Dobranoc, z opóźnieniem odpowiedziała mu siostra. Uśmiechnął się lekko do siebie i wyruszył do pokoju. Teraz chciał już tylko spać.
Do pokoju 44
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaladria Zidaya
Uczeń stopnia I
Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Paryż, Francja Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 22:38, 14 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z: Sala Bankietowa.
Gdy tylko wyszła na świeże powietrze, jednym silnym ruchem odrzuciła laskę i upadła na kolana. Jeszcze przez chwilę klękała, delektując się każdą sekundą ciszy i spokoju.
- Dziękuję... Dziękuję, że mnie stamtąd zabrałeś. - schowała twarz w dłoniach. Ręce się jej trzęsły. Dziewczyna naprawdę nie wiedziała, że aż tak boi się tłumów. Oczy jej się zeszkliły, a łzy napłynęły do gardła. Czy to strach? Nie! Kaladria Zidaya nie wie co to strach! Więc co..? Odpowiedz sobie, co! Jesteś słaba, to Twoja wina. Beznadziejna. Bezużyteczna. Jeszcze długo kłóciła się ze sobą w myślach. Odgarnęła płomienne włosy. Karbowane kosmyki sterczały jej na wszystkie strony. Co Ty robisz?! Musisz być idealna, nie słaba i krucha. Gardzisz takimi ludźmi, a jesteś jeszcze gorsza... Wstała i wypięła się na baczność. Otarła łzy i zwróciła się do towarzysza.
- Wybacz. To się więcej nie powtórzy. - odwróciła wzrok. Wstyd jej było nawet spojrzeć mu w oczy. Sięgnęła po swoją "przyjaciółkę" i usiadła na pobliskiej ławce. Jej wzrok był pusty i bez wyrazu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tate Harris
Uczeń stopnia I
Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Denver Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Czw 8:10, 15 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z: Sala bankietowa
Wszedł do ogrodu patrząc na poczynania dziewczyny, które dość go zdziwiły. Wiedział, że nie czuła się najlepiej w towarzystwie ludzi na balu, ale nie myślał, że aż tak. Sam nie wiedział co zrobić, więc odwrócił wzrok wpatrując się w pobliskie drzewa.
- Wybacz. To się więcej nie powtórzy. - Odwrócił się na jej słowa. Zauważył, że dziewczyna usiadła na ławce, więc podszedł i usiadł obok niej.
-Będzie dobrze. - Uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. -Jesteś silną, mądrą dziewczyną. Dasz sobie radę - Boże, Tate. Mówisz zupełnie jak Twój były psycholog. Westchnął, wpychając lekko trzęsące się ręce do kieszeni spodni. Spiął się, czując na sobie spojrzenie jednego z wyimaginowanych stworzeń, czających się w kącie jego umysłu. Spojrzał na smutną twarz przyjaciółki. Nie lubię gdy jest smutna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaladria Zidaya
Uczeń stopnia I
Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Paryż, Francja Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Czw 13:20, 15 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
-Jesteś silną, mądrą dziewczyną. Dasz sobie radę. - Kłamstwo. To tylko maska. Ukrycie. Nikt nie jest wystarczająco silny.
- Sama się tam wpakowałam. Chciałam iść, nalegałam. A co się okazało? Że to ja pierwsza wyszłam. - zacisnęła pięść. - Ze stuprocentową świadomością, że panicznie reaguję na takiego typu imprezy, poszłam tam. A po co? Jak zawsze. Lubię, żeby ludzie na mnie patrzyli. Nigdy rodzice nie poświęcali mi wystarczająco uwagi, więc wymagam teraz tego od innych. - spojrzała się przed siebie, pociągnęła rękę chłopaka i złapała Tate'a za dłoń. Ciepła i przyjemna w dotyku. Inna. Trzymała ją mocno, jakby bała się, że zaraz ktoś ją jej zabierze. Drugą, wolną dłonią wytarła z ust szminkę i starła cień z powiek. Durna maskarada. Przytuliła się do przyjaciela. Czuła się bezpiecznie i potrzebnie jak nigdy. Wiedziała, że przy nim nic się jej złego nie stanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tate Harris
Uczeń stopnia I
Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Denver Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Czw 20:30, 15 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Uważnie słuchał tego co mówiła dziewczyna, jednak postanowił, że nie będzie się odzywać na ten temat. Po prostu siedział przy niej i jego obecność chyba była najlepszym rozwiązaniem, bez żadnych zbędnych pytań skierowanych w jej stronę. Objął ją ramieniem i wbił wzrok na zieloną trawę. Czy tylko mu się wydawała taka dziwna? Taka jakaś inna... Nie chciał teraz nad tym myśleć, więc wbił wzrok w drzewa znajdujące się naprzeciwko. Ciszę między nimi przerwał desperacki jęk ze strony chłopaka. Przecież dzisiaj Czarna Magia... Westchnął niechętnie. Nie chciało mu się tam iść. Był strasznie zmęczony po tym całym incydencie z balem, ale to przecież pierwsza lekcja... Trzeba pójść
-Chodzisz na Czarną Magię? - Zapytał się dziewczyny. -Jeśli tak to chyba powinniśmy się już zbierać. - Mruknął niechętnie wstając z ławki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaladria Zidaya
Uczeń stopnia I
Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Paryż, Francja Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Czw 20:37, 15 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
- Cholera.... Czarna magia. - dziewczyna uderzyła dłonią w czoło. - Zapomniałam. Tak, już idziemy.
Dziewczyna wstała, i nie puszczając dłoni chłopaka pomału udała się w kierunku pokoju. Chociaż nieśmiało świeciło słońce, Kal było zimno. Zacisnęła zęby, i tylko luźno trzymając laskę szła wraz z Tate'em. Nie chce mi się iść... No ale w sukni panny młodej chyba tam nie wejdę.
Do: Pokój 29
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tate Harris
Uczeń stopnia I
Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Denver Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Czw 20:44, 15 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Uśmiechnął się na widok reakcji dziewczyny. Po jej minie było widać, że niechętnie chce jej się tam iść. Szybko pokierowali się do budynku szkoły. Tate odprowadził dziewczynę pod drzwi jej pokoju, mamrocząc coś w stylu "do zobaczenia w klasie". Później zawrócił korytarzem i poszedł w kierunku pokoju, który był mu przydzielony.
Do: Pokój 44
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Magic place Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pią 20:25, 16 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju kominkowego
Jonathan przyznał się przed samym sobą, że się trochę pogubił. Nim doszedł błąkał się po korytarzach, aby znaleźć Anne, lecz bez skutku. Sprawdził ten ogród, który był najczęściej odwiedzany przez uczniów. Nic. Dla absolutnej pewności przeszedł wszystkie alejki, ale też bez żadnego efektu.
Gdzie ta mała cwaniura się chowa? Chyba na razie tego się nie dowiem. Lepiej wysłać list do Rosalie. W końcu trzeba tą sprawę wyjaśnić. Tylko gdzie ja go zostawiłem. Może w którejś kieszeni.. Pogrzebał w pierwszej. Brak jakiegolwiek papieru. Sprawdził drugą. Kompletna pustka. Ostatecznie w trzeciej znalazł upragniony przedmiot, wraz z drobną, kryształową kulką. Drugą rzecz ponownie schował do kurtki, zaś kopertę z listem w środku wziął w rękę, jakby chciał się nim chwalić i poszedł do budynku pocztowego.
Do budynku pocztowego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chloe Farewell
Początkujący
Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 12:01, 18 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z: Sala od transmutacji
Szła. Nie była pewna gdzie idzie, lecz szła dalej. Potrzebowała chwili samotności. Usiadła pod drzewem i zaczęła się bawić źdźbłami równo przystrzyżonej trawy. Wszystkie myśli wyleciały jej z głowy. Żyła chwilą. Piękną chwilą.
***
Chloe znów straciła poczucie czasu. Minęła godzina, dwie, a może trzy, a ona wciąż siedziała wpatrując się w trawę. W pewnej chwili poderwała się z trawy i wróciła do szkoły.
Do: Pokój 29
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|