|
|
Autor |
Wiadomość |
Abigail Fireness
Set fire to the rain
Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: XVI-wieczny Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 23:56, 16 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z sali od czarnej magii
Idąc przez korytarz Abigail nagle usłyszała, że głośniki piszczą i wydają niezidentyfikowane, brzmiące dość groźnie dźwięki; wtedy rozległ się głos milczącego do tej pory dyrektora szkoły. Kąciki ust czarownicy mimowolnie drgnęły, jakby szykując się do ułożenia ust w uśmiech - co zresztą nie miało następić.
Zatem w końcu Stan wrócił do żywych.
Przyspieszyła kroku, kierując się do swojego gabinetu, po czym nagle - kierowana intuicją, a może zwykłym, niepokojący uczuciem - zatrzymała się na środku korytarza, po czym podeszła do parapetu wyjrzała przez jedno z niewielu okien, którego tafli nie zdobiły różnokolorowe witraże. Uniosła delikatnie brwi, widząc zmierzającego przez dziedziniec Noah - spóźnionego o około tydzień nauczyciela treningów mocy. Zmrużyła oczy, po czym odeszła od okiennicy i zaczęła iść w kierunku gabinetu zapewne niczego nie spodziewającego się Blacka. Mina kobiety nie zwiastowała niczego dobrego, więc wszyscy uczniowie znajdujący się aktualnie na korytarzu - których zresztą nigdy wcześniej nie widziała na oczy - odsunęli się na względnie bezpieczną odległość, niemal przyciskając się do pokrytych obrazami ścian.
Black mógł oczekiwać niezłej awantury.
Do gabinetu Noah
Ostatnio zmieniony przez Abigail Fireness dnia Pią 23:57, 16 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Miguel Tulcakelume
Uczeń stopnia I
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Jork Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Śro 22:59, 21 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
z lekcji alchemii
Kilka potknięć w klasie było niczym w porównaniu z wielką wywrotką, którą zaliczył Miguel idąc korytarzem. W chwili zetknięcia z podłogą wydał z siebie dziwny okrzyk. Nie warto być zamyślonym. Przysunął się do ściany i dotknął głowy. Wszystko wokół niego zaczęło się kręcić. Trochę to niepokojące.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Charlie Merridew
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 17:27, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z lekcji alchemii przez jadalnię
Myślami wciąż jeszcze będąc w klasie profesor Harthengoll kroczył przez korytarz. W lewej dłoni obracał jabłko. Kiedy próbował je przełożyć do prawej, spadło i potoczyło się po ziemi. Odbiło się od podeszwy skulonej pod ścianą postaci.
Chłopiec miał zaciśnięte powieki.
Charlie kucnął obok i musnął palcem czubek jego nosa.
-Umarłeś?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miguel Tulcakelume
Uczeń stopnia I
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Jork Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Czw 17:52, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Kroki. Coś dotknęło jego nosa. Zmarszczył brwi.
-Umarłeś?
Umarłem? Bolała go głowa. Rozchylił powieki, ale po chwili zdecydował się je zamknąć.
-Nie, żyję.
Rozmasował bolące miejsce i podjął kolejną próbę otworzenia oczu. Udało mu się bez większego bólu i wysiłku. Nie wiedział ile już tak siedzi, ale chyba zrobiło mu się lepiej.
-Uderzyłem się w głowę - szepnął i stanął chwiejnie na nogach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Charlie Merridew
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 18:05, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Charlie skrzywił się.
-W głowę boli- mruknął. -Prawie tak mocno jak w małego palca.
Miguel wstał z wysiłkiem i najwyraźniej zamierzał iść o własnych siłach.
-Zaraz upadniesz- zauważył uprzejmie Charles.
Westchnięcie ze strony poszkodowanego pchnęło jakiś mechanizm w jego umyśle.
-Nie upadaj- niezgrabnie wyciągnął ręce do Miguela.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miguel Tulcakelume
Uczeń stopnia I
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Jork Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Czw 19:31, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Niewidzialna siła pchnęła Miguela w ręce Charliego.
-Ojejku, przepraszam.
Chłopiec niezdarnie próbował znów stanąć o własnych siłach. Całe jego starania poszły na marne. Tym razem Miguel wylądował praktycznie całym ciałem na współlokatorze. Widząc jego zdezorientowaną minę zaczął się podnosić.
-Jej, ja nie chciałem!
Chwiejnym krokiem próbował dojść jak najszybciej do pokoju. Jezu, jaki wstyd!
do pokoju 44
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose Willton
Seems a bit dead
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wirrawie Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 19:15, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z korytarza na pierwszym piętrze.
Dziewczyny przechadzały się po budynku, zahaczając po drodze o wszystkie sale oraz skrytki.
Rose coraz bardziej przekonywała się do Kaladrii.
Trzeba ją bliżej poznać, by zrozumieć.
Bardzo przypomina mi ,,dawną Rose'' z Wirrawie. A może tylko tak mi się wydaje?
-Ten korytarz jest chyba jedynym miejscem w szkole, które poznaję. -zaśmiała się pieguska, stawiając drżącą jeszcze nogę na ostatnim stopniu.
-Bardzo... -nie dokończyła. Ostry, przeszywający ból powrócił z prędkością światła, po czym zdmuchnął dziewczynę, jakby była malutką kroplą deszczu.
Rose uderzyła w drewniane drzwi, a po chwili kurczowo uczepiła się klamki.
Klęczała przed gabinetem pani profesor Abigail Fireness.
Ostatnio zmieniony przez Rose Willton dnia Pią 19:16, 23 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaladria Zidaya
Uczeń stopnia I
Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Paryż, Francja Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 19:29, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z korytarza na pierwszym piętrze.
Miła ona. I taka delikatna, ale za razem twarda i silna.
-Bardzo...
I urwała. Kal zamyślona, dopiero po chwili zauważyła, że Rose zwija się z bólu przed drzwiami do gabinetu Abigail Fireness.
- Rose, co się dzieje? - podniosła dziewczynę. - Rose?
Chyba muszę iść do gabinetu dyrektorki. Ale... czy jest sens?
- Co mam zrobić? Chcesz pić, czy może się położyć?
Nie mam pojęcia, jak pomagać ludziom. Kal, jesteś beznadziejna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose Willton
Seems a bit dead
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wirrawie Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 19:36, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Potok pytań rudowłosej przerwał komunikat Abigail Fireness.
-Uwaga, uwaga! Niech uczniowie bezzwłocznie kierują się do swoich pokojów! Pobyt na korytarzach lub w jakiejkolwiek części zamku może wiązać się z niebezpieczeństwem, dopóki dokładnie nie przeszukamy szkoły. Dokładnych informacji udzielą wam wasi wychowawcy, którzy będą kontrolować, czy wszyscy znajdują się w swoich pokojach. Uczniowie, którzy nie przystosują się do tej prośby, mogą oczekiwać nieprzyjemnych konsekwencji. Jeśli będą mieli szczęście.
-Co... co się w tej szkole dzieje?! -pisnęła histerycznym głosem.
Wypowiedziane zdanie wyszło trochę dziwnie, ponieważ Rose poczuła, że po wardze pieguski cieknie strużka krwi.
A Luke zawsze powtarzał, żebym nie zaciskała w ten sposób zębów.
Świat powtórnie zawirował, a po chwili dziewczyna leżała już na podłodze.
Tym razem jednak miała zamknięte oczy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaladria Zidaya
Uczeń stopnia I
Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Paryż, Francja Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 19:43, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
-Chodź.
Złapała dziewczynę za ramię, lecz ta znów runęła na podłogę.
Kal, nawet o tym nie myśl. Nawet nie próbuj. Ale...
- Trzymaj się.
Ognistowłosa wzięła na ręce Willton i skierowała się do jej pokoju.
- Tylko jak zaczniesz się wiercić, piszczeć, albo szamotać, to Cię zrzucę. - upomniała dziewczynę.
Dobrze, że jest lekka, to przynajmniej nie przewrócę się ze schodów...
- Podejrzewam, że nie takiego sobie księcia wyobrażałaś, który by Cię nosił na rękach, ale na razie musisz się zadowolić przynajmniej mną. - zaśmiała się.
Tylko mi tu nie mdlej, ani umieraj. Trupów jeszcze nie nosiłam.
Do: Pokój 13
Ostatnio zmieniony przez Kaladria Zidaya dnia Pią 19:45, 23 Lis 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Verona Harthengoll
To be or not to be
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 23:01, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z gabinetu dyrekcji
Zimny powiew powietrza wtargnął do pokoju, gdy Verona otworzyła drzwi gabinetu dyrekcji wychodzące na korytarz. Coś ciężkiego wisiało w powietrzu, co wpędzało wszystkich w pewnego rodzaju letarg. Czarownica wyszła na korytarz wraz z Abigail. Jego przeciwległy koniec tonął w mroku. Pochodnie, na pozór dające intensywne światło, przygasły teraz świecąc niemrawo. Postacie z obrazów zastygły w dziwnych pozach, co bynajmniej nie wróżyło dobrze. Kobieta kiwnęła głową na pożegnanie nauczycielom, którzy pozostali w gabinecie. Następnie, wraz z Abigail, ruszyła w mroczniejsze rejony szkoły.
W powietrzu czuła lekką i drażniąco słodką woń owej czarnej mazi.
Ostatnio zmieniony przez Verona Harthengoll dnia Pią 23:01, 23 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Abigail Fireness
Set fire to the rain
Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: XVI-wieczny Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 23:10, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z gabinetu dyrekcji
- Przeklęte, małe cholerstwa - przeklęła pod nosem Abigail, krocząc tuż obok Verony. Rozejrzała się. Pomimo wiszących wszędzie pochodni, korytarz owiany był woalem ciemności, więc kobieta, niewiele myśląc, przywołała w swoje dłonie dwie małe kule ognia, chociaż ich światło i tak rozświetlało korytarz w mniejszym stopniu, niż miała na to nadzieję.
W pewnym momencie zatrzymała się.
- Teoretycznie rzecz biorąc, to akurat na tym korytarzu wszędzie mogą ukrywać się jakieś moce. I wszędzie się rzeczywiście ukrywają, tyle, że przez zaburzenia nie mogę wykryć ich potęgi. W dodatku... czujesz ten chłód? - Ostatniemu wypowiedzianemu szeptem zdaniu towarzyszyła widoczna para wydostająca się z ust kobiety.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Verona Harthengoll
To be or not to be
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 23:23, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
- Tak, jest stanowczo zbyt przenikliwy - odparła Verona, przebiegając wzrokiem po ścianach, które wydawały się teraz wręcz oślizgłe. Cienie obydwu czarownic przemykały po nich niczym pająki, lecz o wiele szybciej. - Korytarz może być terenem łowieckim Ciemności, choć nie musi. Często bywa i tak, że gnieździ się ona w mroczniejszych miejscach, starszych i zapomnianych. Wszystko zależy od... głodu i nastroju.
Brzmiało to nieco groteskowo, jednak zważywszy na sytuację, nic nie brzmiało normalnie. Mijając jedno z nielicznych okien, Verona dostrzegła, że zaszło już słońce. Na szkołę spadła noc, która nie miała w sobie nic z aksamitności lub piękna. Była jak złośliwy uśmiech kota z Cheshire.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Abigail Fireness
Set fire to the rain
Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: XVI-wieczny Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 0:53, 24 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Abigail westchnęła, wpatrując się w ramy obrazów zdobiących ściany korytarza, zastanawiając się jednocześnie, gdzie źródło może mieć otwarta w szkole Ciemność.
- Przejdźmy już dalej. Po prostu ten korytarz trzeba będzie zamknąć, coś mi tu nie pasuje. Ale chodźmy jak najszybciej, kto wie, czy gdzieś po szkole nie kręcą się jeszcze jacyś naiwni i nieostrożni uczniowie...
Po tych słowach nacisnęła drzwi, które otworzyły się niechętnie z niebezpiecznym skrzypnięciem, jakby informującym o tym, że nie rozwarły się z wielką chęcią.
Nawet wy, drzwi, przeciwko mnie?
Do: nieokreślona rundka po całej szkole, potem znów do gabinetu dyrekcji
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stan Sayen
Keep calm and do not die
Dołączył: 15 Lis 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Reblack Cottage Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Sob 16:55, 01 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: gabinetu dyrekcji
Światło.
Paliło.
Mężczyzna, przyzwyczajony do życia pod osłoną ciemności, szerokim łukiem omijał małe prostokąty światła, które promienie słoneczne rzucały przez niewielkie okna na podłogę, mrużąc jednocześnie oczy i zasłaniając je lekko drżącą dłonią.
Za długo przebywał w zamknięciu, a wizja przespacerowania się po własnej szkole była zbyt kusząca, by zignorować okazję do rozprostowania nóg; rudowłosa uczennica sama się nawinęła, narażając się na niebezpieczeństwo ze strony Ciemności i ze strony... no właśnie, jego.
Stojący z boku obserwator zauważyłby jedynie chodzącego dość drętwo, wysokiego mężczyznę w eleganckim garniturze, dzierżącego w dłoni czarny parasol; dyrektor nagle uśmiechnął się. Podszedł do drzwi i otworzył je, po czym zaczął kierować się w stronę głównej bramy szkoły, otwierając jednocześnie parasol.
Mówiono, żeby nie otwierać parasola przed wyjściem na dwór... Cóż za szkoda, że spotka mnie jeszcze więcej nieszczęścia.
Och, Abigail. Znów będziesz musiała mnie ratować, zamykając w gabinecie i raz na miesiąc dając coś do wypicia.
Do: dziedziniec przed szkołą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|