|
|
Autor |
Wiadomość |
Paul Devoux
Początkujący
Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Calvi, Francja Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 4:03, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
- Nic nie dzieje się bez naszej zgody. Los przywiódł cię do szkoły. Nasze pierwsze spotkanie nie należało do najlepszych. A teraz? Sam widzisz, że to nie zasługa losu.
Zaśmiał się cicho, przypominając sobie, jak w tym samym pokoju kilkanaście dni temu przytrzymywał dziewczynę, aby ta porządnie mu nie sprała skóry.
- No wiesz... Różnie bywa. Los często lubi z nas zakpić wiesz?
Oparł się o ramę sofy łokciami, zbliżając swoją twarz do Tab. Następnie usta Bishop niebezpiecznie blisko zbliżyły się do warg chłopaka, a następnie czule je musnęły. Trudno pierwszy krok nastolatki było nazwać namiętnością, lecz to młody Devoux przyczynił się do kolejnego wyczynu. Wykorzystując chwilową nieuwagę szatynki, przyciągnął ją mocno do siebie, obdarowując gorącym miksem uczuć w postaci długiego pocałunku.
Ręce mimowolnie powędrowały na jej biodra, przekręcając ją pewnym ruchem na dolną pozycję; teraz ona leżała na sofie, a nastolatek miał pełną swobodę ruchów.
- Szczerze? Teraz dziękuję losowi za ten cios, bo przynajmniej dostanę coś, o czym długo marzyłem.
Pocałował przyjaciółkę namiętnie w szyję; chłonął jej wspaniały zapach niczym silny i uzależniający narkotyk.
Nie uciekaj. Błagam, nie teraz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 4:25, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Tabitha oniemiała z wrażenia, nie zareagowała, kiedy Paul namiętnie ją pocałował. Najgorsze dla niej było to, że w tym momencie o niczym nie myślał. Nie potrafiła wyczuć jego intencji, nie wiedziała, co mu chodzi po głowie.
Popsułam wszystko...
Sekundę później, przynajmniej takie wrażenie miała Tabi, bo dla niej to wszystko działo się bardzo szybko, znalazła się pod Paulem.
Ta perspektywa ją zaniepokoiła.
Czego mogłaś się spodziewać? Sama go sprowokowałaś... Ale Paul, on miał być moim przyjacielem... Nigdy... - zamknęła oczy. Bała się tego, co zaraz może się stać.
Jego słowa mocną ją zaniepokoiły.
Znam to. Słyszałam je milion razy... - oddech chłopaka na jej szyi, oderwał jej od tamtych wspomnień...
Nie uciekaj, Błagam, nie teraz.
- Jeśli zostanę, zabijemy to, co zbudowaliśmy... - przekazała mu bez słów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paul Devoux
Początkujący
Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Calvi, Francja Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 4:55, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
"-Jeśli zostanę, zabijemy to, co zbudowaliśmy..." Te słowa przebiły się przez umysł chłopaka niczym płonąca strzała i przenikały głęboko do podświadomości.
- Pamiętaj; mur zawsze można odbudować. - burknął lekko zdegustowany.
Starając się, aby nie opaść na drobną dziewczynę, Paul kłócąc się niemiłosiernie w myślach i przeklinając samego siebie, podniósł powoli z sofy i usiadł na brzegu sofy.
- Zastanawiające; te usta - w tym momencie dotknął palcem sinym warg - całowały tyle dziewcząt. I co? Nic. A teraz... - szatyn zagubił się w swym toku myślenia, nie wiedząc co dokładnie ma przekazać przyjaciółce - Ja. Ja... Nie wiem. Pustka, kompletna pustka. Za bardzo mi zamieszał on w głowie. - wymamrotał niezadowolony.
Wstał i powoli się przeciągnął, kątem oka mierząc biedną Tab. Podejrzewał, że dziewczyna podobne nie wiedziała co ma w tym momencie zrobić; to nie było ani na miejscu, ani taktowne.
Paul bezwiednie opadł na fotel, wbijając pusty wzrok w torbę szatynki, która spoczywała obok kominka.
Zawsze pomiatany przez płeć piękną; bez wyjątku i w tym przypadku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 5:04, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Źle odebrała jego zachowanie.
Ale czego ty się spodziewasz? Sama nie możesz się zdecydować? O co ci chodzi?
Kiedy chłopak się od niej odsunął, ona również usiadła na kanapie.
Nawet nie wiesz, jak dobrze cię rozumiem...
Nic nie zabolało jej mocniej, niż jego myśli. Nawet słowa wypowiedziane na głos nie miały takiej mocy.
Paul siedział na fotelu, Tabi podeszła do niego szybkim krokiem i ujęła jego twarz w dłonie. Całując go namiętnie, przelała w ten gest wszystkie emocje, jakie nią miotały. Strach, ból, szczęście, żal, radość i beztroska.
Kończąc pocałunek, odsunęła się od niego tak, że prawie dotykali się nosami. Patrząc mu prosto w oczy, powiedziała jedno zdanie.
- Nie waż się mówić, że tobą pomiatam.
Czekając na reakcję przyjaciela, oddychał płytko. Wiedziała, że konsekwencje tego czynu są nieuniknione.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paul Devoux
Początkujący
Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Calvi, Francja Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 5:25, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Maksimum zdziwienia, czy szoku zostało osiągnięte.
Chłopak wściekły na samego siebie przez chwilę tępo wpatrywał się w bagaż, a następnie poczuł na twarzy dłonie Tab i gorący pocałunek na ustach. Dokładnie nie wiedział co to miało wszystko znaczyć, lecz w tym momencie nie było tu miejsca na żadne logiczne myślenie, czy analizowanie sytuacji; to po prostu była namiętność. Bez opamiętania oddał pocałunek, chcąc w ten sposób przekazać, że szatynka nie jest mu obojętna.
- Nie waż się mówić, że tobą pomiatam.
- A czy to tak ładnie zaglądać komuś w myśli? - mruknął, przyciągając dziewczę do siebie. Krucha porcelanowa lalka opadła na Paula, wtapiając się w jego bezpieczne objęcia; w końcu nie chciał, aby Tab stało się coś pod jego opieką.
Brązowowłosa opadła niczym piórko na wietrze w ręce Devouxa, a ten położył ją na swych kolanach. Chropowata powierzchnia palców gładziła aksamitny policzek dziewczyny, a usta łączyły się wciąż i wciąż w nowo odkrywanych to pocałunkach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 5:35, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
- Nie czytam... Twoje myśli krzyczą w mojej głowie.... - uśmiechnęła się lekko.
Kiedy Paul położył ją na swoich kolanach, jej ciało przeszedł dreszcz.
Kara będzie sroga...
Zatapiali się w kolejnych pocałunkach. Jej ręce drżały bojąc się wykonać jeden fałszywy ruch.
Złapała jego dłoń, wtulając w nią swoją twarz.
Jeszcze wczoraj nie przeszło mi to przez myśl... - prowadziła wewnętrzną wojnę.
Kochała Noah i była tego pewna. Ale coś przyciągnęło ją jak magnez do Paula. Chciała być tu i teraz z nim.
- Wiesz, że to będzie miało swoją cenę... - mimo tych słów, chłopak nie oderwał ust od dziewczyny.
Tabi zatopiła palce jednej dłoni w jego włosach, przyciągając go mocniej do swojej twarzy. Drugą położyła na jego klatce piersiowej, wczuwając się w rytm bicia jego serca.
Za chwilę wyskoczy ci z piersi...
- Co ci chodzi po głowie? - zapytała, nie słysząc jego myśli. Zupełnie, jakby chłopak opróżnił swój umysł.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paul Devoux
Początkujący
Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Calvi, Francja Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 5:51, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
- Co ci chodzi po głowie?
Wszystko; wiesz, że mogę Cię zablokować? Twoją moc łatwo wychwycić. - zaśmiał się gorzko, stapiając ze sobą wargi.
W końcu podniósł lekko dziewczynę, sadzając ją na pobliskim fotelu.
- Szczerze mówiąc, nie chcę aby ktoś tu zaraz wparował i zrobił tanią sensację z naszego zachowania. Nie do końca mówię tu o sobie, lecz bardziej o Twojej reputacji. - wypowiedział śmiertelnie poważnym tonem, zarzucając splot dłoni na rozgrzany kark.
Nie chcę, aby niektóre inteligentne dziewczynki z naszej placówki niszczyły jej życie; i tak wystarczająco się nacierpiała.
Uśmiechnął się ciepło do szatynki, która zrobiła naburmuszoną minę.
- Ach, no tak. "Moje myśli same się wpraszają do Twojej głowy".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 5:59, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Wszystkie słowa, a raczej myśli Paula, trafiły do jej głowy.
Udając naburmuszoną, przez chwilę nie odzywała się do chłopaka.
- Wiem, że się o mnie troszczysz. - zrobiła krótką pauzę, starając się dobrać odpowiednie słowa.
- Zaraz stąd wyjdę... i nie wiem, co będzie następnym razem, kiedy cię zobaczę. Nie mogę ci niczego obiecać. Byłeś i jesteś dla mnie ważny. To się nie zmieni. Nadal będziesz moim przyjacielem...
Spojrzała na niego i spojrzeli sobie w oczy.
- Tak będzie zawsze...
Wstała, podeszła do Paula i ucałowała go w czoło.
- Dziękuję za ... wszystko.
Wciąż walcząc ze sobą ruszyła w stronę drzwi. Wiedziała, że nie będzie w stanie utrzymać tego wybryku w tajemnicy. Nie potrafiła kłamać, a tym bardziej nie osobę, którą na prawdę kochała...
Do gabinetu Noah.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Nie 18:43, 20 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Z pokoju 100
Było już popołudnie, kiedy dotarła do pokoju kominkowego. Dawno nie odwiedzała tego miejsca. Pociągnęła łyk kawy i przeszła się dookoła. Znad jednego z oparć wystawała znajoma, ciemnobrązowa czupryna. Anne odstawiła kubek na podłogę i zakryła oczy Paula dłońmi. Zaśmiała się i weszła w jego pole widzenia.
- Cześć. Dawno cię nie widziałam -powiedziała, przysuwając sobie fotel i siadając obok. Chwyciła w dłonie kawę i spojrzała w oczy chłopaka. Jej same wyrażały całą gamę różnych uczuć.
- Chcesz? - zapytała, a potem nieoczekiwanie skuliła się na siedzeniu i zacisnęła powieki. Krew. Krzyk. Ciało. Przestań!!! Starała się odpędzić niechciane obrazy. Może czuła się już lepiej, ale zdecydowanie nie dobrze. Uniosła powieki, dostrzegając zaniepokojenie na twarzy przyjaciela.
- Przepraszam - wyszeptała.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paul Devoux
Początkujący
Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Calvi, Francja Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 19:00, 20 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Za dużo. Tylko czego? Miłości? Nie, to nie jest miłość. Coś przelotnego, poruszającego się z prędkością światła po sercach jego, jak i jej. Najprawdopodobniej poświęcił mocną przyjaźń na kilkanaście sekund przyjemności i ekstazy; usta dalej gorące od namiętnego pocałunku wrzały zaczerwienione.
Wyjście dziewczyny było do przewidzenia; przecież nie będzie wiecznie siedziała w jednym pomieszczeniu z chłopakiem, który bezprecedensowo się do niej dobierał. Nie odpowiedział na jej pokrzepiające słowa, tylko wlepił błękitne tęczówki w zamykające się za drobną dziewczyną drzwi. Chude palce zacisnął na dębowej ramie fotela, a powieki mimowolnie przykryły zaczerwienione oczy. W głowie kłębiły mu się różne myśli na temat wszystkiego. Tab, Kal, Tate, Rose, Lawrence, Noah, czy Anne. Właśnie. O wilku mowa.
Aksamitne dłonie zakryły jego twarz, a przyjemny dla ucha głos przemknął po pokoju.
- Cześć. Dawno cię nie widziałam.
Zamknął na chwilę uścisk dłoni na rękach Moonstar, po chwili puszczając je, widząc jak przyjaciółka chce sięgnąć po fotel. Po chwili usiadła nieopodal niego, zaciskając drżące palce na kubku. Sądząc po ostrym, charakterystycznym aromacie w naczyniu pływała kawa.
-Chcesz?
Przytaknął i bez słowa upił spory łyk cierpkiego płynu.
- Dzięki. - mruknął, oddając kawę dziewczynie. Dopiero wtedy spostrzegł jej smutny wyraz twarzy; definitywnie była czymś zasmucona.
- Co się dzieje? - zapytał z troską w głosie, pewny swoich spostrzeżeń.
Ostatnio zmieniony przez Paul Devoux dnia Nie 19:03, 20 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Nie 19:14, 20 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Upił łyk kawy i oddał dziewczynie kubek. Zacisnęła na nim drżące dłonie jednak po chwili przeniosła jedną rękę na dłoń Paula. Tak jak ona, wcale nie wyglądał najlepiej. Nastał zły czas. Dla wszystkich.
- Ciągle to wszystko widzę. Martwego ojca, znaczy Lawrence'a. Słyszę krzyk, nie mogę się tego pozbyć - powiedziała cicho, patrząc w jego zaczerwienione oczy. Ogarnął ją smutek, ale tym razem nie był spowodowany własnymi przeżyciami. Devoux także miał problem.
- A jak z tobą? Źle zadałam pytanie. Co się stało? - Uśmiechnęła się lekko, nie chcąc udawać radości. I pomyśleć, że jeszcze niedawno go całowałam, potem uderzyłam, potem życzyłam szczęścia z Rose... Rose nie żyje. Matko! Skojarzyła fakty po chwili. Czyżby o to chodziło? Czy to z tego powodu wyglądał na załamanego i przygaszonego? Jak ona czułaby się, gdyby coś takiego spotkało jej chłopaka? Mocniej zacisnęła palce na dłoni przyjaciela. Zależało jej na szczęściu bliskich nawet, jeśli ona sama nie mogła go długo smakować. Ktoś powiedziałby, że miała pecha w życiu. Przeplatanego krótkimi momentami światła i ciepła. Windhill namieszało jej w głowie, zmieniło ją... Nie mniej jednak nie potrafiłaby wrócić do Londynu. Zostawić Mikey'a, Liz, Tabi, Franka, Paula, Kal, Alexa... Nie mogła. Była w domu, z rodziną. A rodziny nie opuszcza się w potrzebie.
- Możesz mi powiedzieć.
***
Rozmawiali chwilę, opowiadając sobie o swoich problemach. Kiedy Anne wreszcie poczuła ogromną senność przytuliła przyjaciela na pożegnanie i udała się (w zamierzeniu) do pokoju. Błądziła po szkole, usnęła w pokoju wypoczynkowym. Wreszcie zdecydowała się dotrzeć do setki.
Trochę pochodziła, jadła, żyła normalnie, aż tu nagle...
Do pokoju 100
Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Czw 19:28, 24 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|