|
|
Autor |
Wiadomość |
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 12:12, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z jadalni
W gabinecie zastała Tab z Blackiem i nieprzytomną McAdams. Dobra, nie wiem, czy chcę wiedzieć, co się stało. Mam tylko nadzieję, że opanowali sytuację.
- Dobry wieczór - wymamrotała.
Usiadła przy łóżku Franka.
- Wesołych świąt, kochanie - wyszeptała ledwo słyszalnie.
Łzy kręciły jej się w oczach, ale nie pozwalała im się wydostać. Nie będę ryczeć. Koniec tego. A może on się zaraz obudzi? I co ujrzy? Zasmarkaną, zaryczaną, zaczerwienioną twarz rudowłosego potworka. Uśmiechnęła się mimo woli. A jeśli się nie obudzi? - do jej myśli wtrącił się niechciany głosik. Byłabyś w stanie zostawić go, gdy skończysz szkołę? Odejść i dalej żyć sama? Mając świadomość, że on gdzieś jest? Doskonale wiesz, że nie. On... on musi się obudzić! Nie wierzę, że mógłby mnie tak zostawić. Nie wierzę... Otarła dłonią łzy, które wypłynęły jednak na policzki. No, opanuj się ruda. Obudzi się, zobaczysz. A tymczasem siedź i trzymaj go za rękę. Słyszałam, że kontakt z bliskimi pomaga się wybudzić. Może on nawet cię słyszy? Uspokoiła się, chyba samą siłą woli - Nic innego ci nie pozostało - i wzięła chłopaka za rękę. Spojrzała na Tabi, gdy dłoń dziewczyny drgnęła.
- Profesorze Black - głos rudzielca był spokojny, sama nie wierzyła, że była w stanie tak nad sobą panować - Tabi właśnie ruszyła palcem. Chyba chce się obudzić.
Chyba pan ją kocha, prawda? Nawet pan nie wie, jak panu zazdroszczę. Tak bardzo chciałabym, byś otworzył oczy, Frankie... Przeniosła wzrok na Franka. Spokojna, wygładzona twarz, blade powieki, tatuaże na szyi i ramionach, szczupła, ale silna sylwetka, przydługie ciemne włosy, malinowe usta. Najbardziej brakowało jej jego oczu - pięknych oczu, których kolor w zależności od emocji potrafił z ciemnego brązu przejść w mieniący się złotem kolor miodu - i śmiechu - dźwięcznego, zaraźliwego, wesołego śmiechu. Bez Franka nie potrafiła normalnie funkcjonować. Bez Franka nawet oddychanie było trudniejsze. Bądź dobrej myśli. Są święta. Bez Franka?... Wierzę, że się obudzi. Ale i tak to jest trudne. Przecież wiesz, w końcu jesteś mną. Tak, Lizzie, to bardzo normalne, rozmawianie z samą sobą. A co ja poradzę, że nigdy nie byłam zupełnie normalna? Zacisnęła palce na dłoni szatyna.
- Tęsknię - powiedziała samym ruchem warg.
Ostatnio zmieniony przez Lizzie Williams dnia Śro 12:13, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Quinn McAdams
Never forget about the past
Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 14:34, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Będziesz z dnia na dzień traciła radość z życia i siłę dla Tabithy. Opłacało się?
Oczywiście.
A więc na mocy dzisiejszego paktu zabieram Tobie pełne zdrowie, oraz Kaladrii Zidayi możliwość wstąpienia do Wrót Niebiańskich.
Właśnie... Co się z nią stanie?
Tak długo będzie czekała, aż dusza znów wyląduje w ciele, co nastąpi najprawdopodobniej... nigdy?
Szkoda dziewczyny.
Coś za coś. A teraz wracaj do tamtego świata, przebywanie w "pomiędzy" nie jest bezpieczne.
Dziękuję.
Quinn podniosła się natychmiastowo. Jej oczy ujrzały Lizzie z Frankiem, oraz Noah z Tabi.
Tylko przy mnie nikogo nie ma.
Z gracją wstała i podeszła do Williams, szepcząc jej do ucha.
- Jeśli nie chcesz się zrazić do kogokolwiek z naszej trójki, to lepiej wyjdź słońce.
Kasztanowłosa lekko się uśmiechnęła i wyszła z pomieszczenia, pozostawiając Masona w opiece Quinn. Kobieta mimo fizycznego wycieńczenia dotknęła gorącymi opuszkami palców skroni nastolatka i szeptała niezrozumiałe dla zwykłego śmiertelnika słowa.
Expergiscimini.
Chrapliwy pomruk wydostał się z gardła chłopaka.
- Witamy wśród żywych, panie Mason. Sama wiem, że śmierć kliniczna nie jest przyjemna. Niedługo wrócisz do ukochanej. - powiedziała ciepłym tonem do wciąż nieprzytomnego ucznia.
Następnie podeszła do łóżka Tabithy. Widząc iskrzącą się ulgę w oczach Noah, uśmiechnęła się przyjacielsko. Usiadła obok mężczyzny, dokładnie obserwując zachowanie szatynki; każdy ruch, czy oddech były lepiej kontrolowane niż jakakolwiek aparatura. Kątem oka ujrzała drgnięcie palca uczennicy.
- To już ta pora; chce się wybudzić.
Wstała i opierając się ciężko o krawędź łóżka ujęła dłońmi policzki pacjentki.
Nie myślałam, że będzie mi aż tak ciężko... Shini, trochę przegiąłeś z tą ofiarą.
Zamknęła powoli oczy i nachyliła się nad nastolatką.
- Pieczęć zatwierdzona, uczennica odrodzona. Moja droga, otwórz oczy.
I jak na magiczny rozkaz brązowowłosa odsłoniła mahoniowe tęczówki. Uzdrowicielka spoczęła na brzegu łóżka i doznała uczucia, które dawno nie zawitało w jej sercu. Tak proszę państwa, McAdams doznała ciepła miłości. Policzki zarumieniły się, a głos się załamał. Łzy mimowolnie popłynęły, kapiąc bezwiednie na sterylne prześcieradło szpitalne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Śro 14:51, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Siedząc przy łóżku brunetki, miał czas zastanowić się dokładniej nad tym, co właśnie się stało. W pierwszym momencie tego nie rozumiał, teraz sytuacja zaczęła się rozjaśniać. Quinn przywróciła Tabithę do życia. To nie było zwyczajnie uzdrowienie, bo serce dziewczyny nie biło od dłuższego czasu. A to oznaczało, że zaburzyła równowagę. Noah nie znał się zbytnio na zaklęciach uzdrawiających, ale to jedno wiedział na pewno - ożywianie ludzi było, nawet wśród czarodziejów, rzeczą niezwykłą. Wymagało sięgnięcia po moce, których na co dzień się nie używało - o których na co dzień nawet się nie mówiło.
Z rozmyśleń wyrwało go skrzypnięcie otwieranych drzwi. Do pomieszczenia weszła Lizzie, przywitała się cicho, po czym usiadła przy łóżku nieprzytomnego chłopaka, Franka. Niecałe dziesięć minut później, Quinn otworzyła oczy, siadając sztywno na łóżku.
Podniósł głowę, obserwując uważnie przyjaciółkę pytającym wzrokiem. Ta jednak podeszła najpierw do dwójki uczniów, szepnęła coś do rudowłosej, a następnie, kiedy dziewczyna wyszła, do chłopca. Kiedy w końcu wróciła do nich, nachyliła się nad Tabithą.
- To już pora; chce się wybudzić - szepnęła, biorąc w dłonie drobną twarz. - Pieczęć zatwierdzona, uczennica odrodzona. Moja droga, otwórz oczy.
Niemal jak na komendę, powieki brunetki uniosły się delikatnie. Noah pogładził dziewczynę po policzku, ale oczy utkwił w uzdrowicielce. Było jeszcze coś, o co musiał zapytać.
- Będą konsekwencje, prawda? - Poruszał ustami niemal bezgłośnie, nie chcąc, żeby ktokolwiek poza Quinn go usłyszał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Quinn McAdams
Never forget about the past
Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 15:53, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Będą konsekwencje, prawda?
Obawiała się tego pytania; wiedziała, że prędzej czy później wszystko wyjdzie na jaw.
- Dla niej nie; zawarłam taką umowę, że będzie zdrowa jak ryba. Gorzej ze mną.
Przełknęła głośno ślinę, odwracając wzrok od Noah. Mogła tylko podejrzewać, co teraz powie jej przyjaciel.
- Z dnia na dzień będę traciła zdrowie. Cóż, Shinigami mają wybredny smak co do dusz. - zaśmiała się gorzko. - A Kaladria... Hm. Jej dusza nie wstąpi ani do nieba, ani do piekła. Będzie błąkała się po świecie.
Zacisnęła palce na brzegu łóżka i zamknęła powieki. Nie chciała patrzeć na reakcję pary; czuła w powietrzu zmieszaną ze sobą irytację z ulgą i lękiem. Wdychała to uczucie niczym silny narkotyk, ściskając do białości wargi.
- Cieszę się, że żyjesz, Tab. - wyszeptała załamanym głosem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 16:02, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Wiedziała, że ja zauważyli, bo ktoś załapał jej dłoń.
Żadne głosy nie docierały do niej, aż do słów, które odebrała za rozkaz:
"Pieczęć zatwierdzona, uczennica odrodzona. Moja droga, otwórz oczy."
Wtedy coś w niej drgnęło. Powoli podniosła powieki. Myślała, że oślepi ją światło. Nic takiego się nie stało.
Ujrzała twarz Quinn, która płakała, jak małe dziecko.
Wiedziałam... Jak ja ci się odwdzięczę... Znowu mi pomogłaś... - pragnęła, by wdzięczność, jaką odczuwa, otuliła McAdams.
Jesteś dla mnie ważniejsza, niż myślisz.
Na swojej twarzy poczuła czyjś dotyk. Odwróciła wzrok i spojrzała na Noah.
Jesteś tutaj... Bałam się, że już cię nie zobaczę...
Kiedy kobieta wspomniała o utracie swojego zdrowia, do Tabithy dotarło, jak wiele poświęciła. Nie miała siły nic powiedzieć, ale spojrzała na nauczycielkę i łzy spłynęły jej po policzku.
Jak mogłaś? Nie powinnaś się dla mnie poświęcać.
Nie bardzo rozumiała słowa o Kal, ale też nie bardzo wiedziała, co się do tej pory działo. Miała tylko nadzieję, że ktoś jej to później wyjaśni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Śro 16:11, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Słowa Quinn docierały do niego jak przez mgłę. Spodziewał się konsekwencji, oczywiście, że tak. Wiedział, że jeśli chodzi o sprawy życia i śmierci, to w magii nie dostaje się nic za darmo. Nie mógł jednak zrozumieć, dlaczego kobieta zdecydowała poświęcić swoje zdrowie dla dobra Tabithy. On sam zrobiłby to bez wahania, ale...
Spojrzał w twarz przyjaciółki, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie istniały takie słowa, które wyraziłyby, jak bardzo był jej wdzięczny. Drugi raz uratowała mu życie.
- Dziękuję - wyszeptał tylko bezgłośnie. Wiedział, że Quinn zdaje sobie sprawę, ile emocji kryło się za tym jednym słowem. Nie dziękował tylko za pomoc Tabi, dziękował za wszystko. Oraz przepraszał.
Skierował wzrok z powrotem na drobną brunetkę, uświadamiając sobie, że słyszała każde słowo kobiety. Otarł kilka łez, cieknących jej po policzkach, po czym pochylił się i najdelikatniej jak potrafił, pocałował ją w jasną skórę na czole. Baw się wykonać jakikolwiek gwałtowniejszy ruch, w obawie, że zrobi jej krzywdę. W tamtej chwili wydawała mu się krucha, jak nigdy - jakby każdy głośniejszy dźwięk czy silniejszy dotyk, mógł sprawić jej ból.
- Cześć, skarbie - powiedział cicho, ze ściśniętym gardłem.
Ostatnio zmieniony przez Noah Black dnia Śro 16:11, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Quinn McAdams
Never forget about the past
Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 16:30, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
-Dziękuję.
- Nie ma za co. - uśmiechnęła się ciepło. Miała jeszcze jedną informację do przekazania; może i lepszą?
- Droga Tabitho... - rozpoczęła dostojnym tonem - Od dziś nie jesteś zwykłą uczennicą; zostałaś nieśmiertelna.
Nie miała pojęcia, które z dwójki było bardziej zaskoczone; Tab, czy Noah.
- W tym przypadku śmierć was nie rozłączy - zaśmiała się cicho.
Gdy spostrzegła, że para zaczęła zajmować się sobą, Quinn wstała i kulejącym chodem zabrała patenę z sercem Bishop, aby dziewczę nie dostrzegło swego organu. Sięgnęła po pierwszą, lepszą metalową skrzynkę i włożyła do niej serce. Następnie otworzyła małą lodówkę z lekami znajdującą się za biurkiem Luizy i zabrała z niej cały lód, wsypując go do mięśnia.
- Gotowe. - wymamrotała sama do siebie. Schowała kufer do zamrażalnika i szczelnie zamknęła.
- Ach, jeszcze jedno... - zwróciła się do uczennicy - Nie masz pod piersią już swego serca. Jest to mięsień Kaladrii Zidayi. Został odnowiony i oddany Tobie za pozwoleniem Shinigami. - powiedziała spokojnie, aczkolwiek stanowczo. - Głos, który masz w głowie i z którym najprawdopodobniej już nawiązałaś rozmowę, należy do najważniejszego Boga - Śmierci.
Spoglądnęła na Black'a, a widząc jego zszokowaną minę mimowolnie się zaśmiała.
- Spokojnie, kontroluje to. Ja też go słyszę; przy najbliższej okazji pokażę Ci jak nim władać.
Ostatnio zmieniony przez Quinn McAdams dnia Śro 16:32, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 16:45, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Noah otarł jej łzy i ucałował czoło.
Uśmiechnęła się lekko na dźwięk jego słów.
Zupełnie, jakbym od lat nie używała żadnego mięśnia w swoim ciele.
Quinn zwróciła się w jej stronę.
Nieśmiertelna... Ale jak? Na zawsze w ciele szesnastolatki? Nigdy nie umrę? Noah nie straci kolejnego członka rodziny?
Tabi zrobiła wielkie oczy, próbując przyswoić tą informację.
Kolejna szokująca wiadomość, odebrała Tabithcie na chwilę oddech.
Serce Kal... Ale jak? Shinigami... rozmawiałam z nim. Bóg śmierci?
Przypomniała sobie o tym, że powinna oddychać. Jej płuca ponownie wypełniło zimne powietrze.
Za dużo informacji na raz...
Zbierając całą swoją silną wolę, uniosła dłoń w stronę uzdrowicielki. Kiedy ta przysiadła na jej łóżku, dziewczyna przez zaschnięte gardło, wyszeptała:
- Dziękuję. - kolejny potok łez spłynął po jej twarzy, znikając w brązowych lokach.
Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Śro 16:46, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 16:52, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
McAdams obudziła się. Podeszła do zamyślonej Lizzie.
- Jeśli nie chcesz się zrazić do kogokolwiek z naszej trójki, to lepiej wyjdź słońce.
Pomoże mu pani? - mówiło spojrzenie rudzielca. Wtedy wam pomogła, teraz też to zrobi. Ufaj. Uśmiech wdzięczności i nadziei przebił się przez lekki smutek dziewczyny. Dziękuję. Podniosłą się i wyszła. To gdzie teraz? Może spać? Ruszyła korytarzem.
Do pokoju 100
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Śro 16:57, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Noah zakręciło się w głowie od słów, obijających się o wnętrze jego czaszki. Nieśmiertelna. Shinigami. Bóg Śmierci. Quinn mówiła to wszystko tak, jakby od dawna była do tego przygotowana i mężczyzna zrozumiał, że ten pomysł nie narodził się w jej głowie dzisiaj.
Ścisnął mocniej drobne palce dziewczyny, które wciąż trzymał w dłoni. Jeśli natłok informacji był szokiem dla niego, to co dopiero musiało dziać się w głowie Tabithy?
Jakby w reakcji na jego myśli, brunetka znów zalała się łzami, szepcąc słowa podziękowania do uzdrowicielki.
- Ćśśś... - szepnął Noah uspokajająco, głaskając ją po włosach. Chciał ją przytulić, teraz, natychmiast. Zabrać do siebie i schować przed światem, który ją krzywdził. - Quinn ci pomogła. Teraz już wszystko będzie dobrze. Kocham cię - powiedział, chociaż myśl o straconym zdrowiu przyjaciółki nadal powodowała rwące wyrzuty sumienia. Podniósł wzrok na kobietę. - Mogę ją stąd zabrać? - zapytał. Wnętrze gabinetu nie nastrajało optymizmem, ale nie był pewien, czy dziewczyna nie jest jeszcze zbyt słaba, żeby choć ruszyć ją z łóżka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Quinn McAdams
Never forget about the past
Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 17:09, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
-Mogę ją stąd zabrać?
Quinn już chciała pokręcić przecząco głową, gdy spojrzała na błagające spojrzenie Tab.
- No dobrze, zabierz ją stąd. Ja postaram się posprzątać. Ach, jeszcze coś. Moglibyście później do mnie wpaść? Muszę kilka spraw z wami obgadać.
Zabrała sprzęt przyniesiony z gabinetu i wyprostowała się z gracją.
- Cieszę się niezmiernie, że zostaniesz z nami na dłużej. Słońce, ale teraz nie płacz! Powinnaś się cieszyć, że żyjesz.
Poklepała Noah po ramieniu i szepnęła mu niezauważalnie do ucha.
- Mówiłam, że pomogę? Zawsze dotrzymuję słowa.
Ostatnio zmieniony przez Quinn McAdams dnia Śro 17:10, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 17:14, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Tabitha nie lubiła gabinetu pielęgniarki, dlatego była wdzięczna, kiedy Noah zapytał uzdrowicielkę, czy może ją stąd zabrać.
Wiedziała, że słowa wypowiedziane przez Quinn były szczere.
Ja też się cieszę, że tu z wami jestem...
Uśmiechnęła się lekko. Była słaba, ale miała ochotę na coś, co zawsze przynosiła jej Sara w świąteczny poranek.
Spojrzała na ukochanego i szepnęła.
- Kakao?
Ty to masz pomysły. Brawo. - zaśmiała się w duchu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Śro 17:31, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Uśmiechnął się do Quinn, po czym od razu, zanim zdążyłaby zmienić zdanie, wsunął delikatnie dłonie pod ciało dziewczyny. Podniósł ją powoli i ostrożnie, obserwując uważnie jej twarz w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak bólu, ale Tabitha była spokojna. Popatrzyła na niego, uśmiechając się niepewnie.
- Kakao? - zapytała, a Noah zamrugał oczami, zdziwiony, ale po chwili jego twarz także rozjaśnił uśmiech.
- Zobaczymy, co da się zrobić - mruknął, kierując się w stronę drzwi. Zanim je otworzył, obrócił się jeszcze przez ramię, patrząc na Quinn.
- Dziękuję - powtórzył. - Widzimy się później.
Do: gabinet Noah
Ostatnio zmieniony przez Noah Black dnia Śro 17:32, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Quinn McAdams
Never forget about the past
Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 19:35, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Widzimy się później.
- Jasne... Do zobaczenia.
Odprowadzając parę do drzwi, opadła na pobliskie łóżko.
- Quinn, nie leń się. Do roboty, już. - ponaglała samą siebie.
Strzepnęła ze spodni resztki zaschniętej krwi i wyprostowała się zadowolona z efektów ciężkiej pracy. Wolnym krokiem podeszła do ciała piętnastoletniej uczennicy i zamaszystym ruchem ściągnęła z niej ciężki materiał okrywający blade ciało. Zabrała z torebki nić i igłę, zaszywając spokojnie ogromną ranę, ciągnącą się od pępka aż do krtani.
- Biedactwo... Chociaż i masz powód do dumy. Shinigami nie wybierają pierwszej-lepszej duszy. - mruknęła jakby do siebie. - Na razie Cię nie pochowam; ciało posłuży do badań.
Klasnęła w dłonie, a jakby za magiczną wolą całe kałuże krwi zniknęły w okamgnieniu. Uradowana kobieta przykryła rudowłosą prześcieradłem, a następnie poszła na spacer po szkole.
I tak nie mam co robić.
Do: Pokój 44
Ostatnio zmieniony przez Quinn McAdams dnia Śro 22:48, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 14:06, 29 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju 100
Weszła do gabinetu, skinęła głową w kierunku pielęgniarki i usiadła na skraju łóżka Franka. Poprawiła mu poduszkę i zsuwający się uparcie koc. Wzięła go za rękę i zaczęła przyglądać się bladej twarzy szatyna. Wolną dłonią odgarnęła kosmyki grzywki opadające na czoło chłopaka.
Zaczęła cicho śpiewać:
- If you stay
I would even wait all night
Or until my heart explodes
How long?
Until we find our way
In the dark and out of harm
You can runaway with me
Anytime you want
Jej głos cichł, w końcu zamilkł. Pogładziła policzek Franka dłonią.
- Frankie, Frankie...
Znów na długą chwilę w pomieszczeniu zaległa cisza. Liz wpatrzyła się w widok za oknem, cichym głosem opisując go szatynowi.
- Wiesz, jest ślicznie. Spadł śnieg, jest tak biało, delikatnie. Spodobałoby ci się. Poszlibyśmy na spacer, jak zawsze. Pewnie znowu skończyłabym ze śniegiem pod koszulką, ale już się przyzwyczaiłam. Jest tak biało. No tak, wiem, że to oczywiste. Niebo ma kolor czystego błękitu, twój ulubiony. Ja zawsze wolałam granat.
Westchnęła. Wstała, ścisnęła delikatnie dłoń chłopaka i pocałowała go w czubek nosa. Zawsze się śmiał, gdy to robiłam.
- Well anytime you want. Będę czekać.
Keep the faith.
Wyszła z sali.
Do jadalni
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|