|
|
Autor |
Wiadomość |
Rose Willton
Seems a bit dead
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wirrawie Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 18:30, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Tylko nie myśl o bólu.
Nie potrafię.
Musisz! Musisz przestać. Opanuj się!
Nie muszę.
Musisz.
Myśli Rose toczyły ze sobą zaciętą walkę, a sama dziewczyna z trudem próbowała podnieść się z podłogi. Niestety- nogi jak z waty odmówiły posłuszeństwa. Pieguska kolejny raz runęłaby na ziemię, gdyby nie... silny uścisk Kaladrii.
-Dziękuję. Dziękuję. -szeptała.
Komu mam o tym powiedzieć? Przerażający nauczyciele, pewnie we wszystko wmieszani uznają to za stek kłamstw. A Luke? Luke to przeszłość. Historia.
-Słuchaj Kaladrio... Nie mam pojęcia jak Ci to wytłumaczyć -zaczęła niepewnie- potrafię wyczuwać emocje. Aż do dzisiaj myślałam, że tylko ludzkie...
Spojrzała się w przeszywające oczy, szukając w nich odrobiny wsparcia.
Po co ja jej to mówię? Spotkałam dziewczynę zaledwie kilka razy, a dokładnie teraz opowiadam jej wydarzenia z kosmosu. Pomyśli, że jestem opętana.
-Czuję głosy. Ale to nie są zwyczajne głosy, kolory lub zapachy jakie spotykam u zwykłych ludzi! To krzyki. Jęki. Wołania o pomoc.
Nie wiem co się ze mną dzieje.
I nie mam pojęcia co czai się w murach tej szkoły.
Ostatnio zmieniony przez Rose Willton dnia Pią 18:31, 23 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kaladria Zidaya
Uczeń stopnia I
Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Paryż, Francja Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 18:40, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
-Słuchaj Kaladrio... Nie mam pojęcia jak Ci to wytłumaczyć...
Jeśli powiesz mi, że jesteś chodzącym trupem jak Fireness, to się załamię. - ...potrafię wyczuwać emocje. Aż do dzisiaj myślałam, że tylko ludzkie...
Przeanalizowała każde słowo wypowiedziane przez koleżankę.
Odczytywać ludzkie emocje? Ciekawe.
- Czyli czyje? Zmarłych?
Chyba już nic mnie nie zaskoczy w tej szkole.
-Ale to nie są zwyczajne głosy, kolory lub zapachy jakie spotykam u zwykłych ludzi! To krzyki. Jęki. Wołania o pomoc. Nie wiem co się ze mną dzieje. Ale nie mam pojęcia co czai się w murach tej szkoły.
- Jeszcze kilka tygodni temu wysłałabym Cię do psychologa. Lecz teraz... Teraz rozumiem. I Ci wierzę. Ta szkoła nie jest normalna.
Co mam z nią zrobić? Przecież jej tutaj nie zostawię.
- Może chcesz gdzieś iść? Jadalnia? Łazienka? Pokój?
Złapała dziewczynę za dłoń. Lodowata.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose Willton
Seems a bit dead
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wirrawie Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 18:47, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
-Jeszcze kilka tygodni temu wysłałabym Cię do psychologa. Lecz teraz... Teraz rozumiem. I Ci wierzę. Ta szkoła nie jest normalna.
-Dziękuję. -powiedziała po raz ,,enty'' -Ale nie potrafię zrozumieć tylu rzeczy... Czuję się bezradna.
Po za tym, słowo NIENORMALNE nie jest w tej sytuacji odpowiednie.
Psychiczne. Paranienormalne. Ciekawe czy jest w ogóle takie słowo... Jeśli już.
-dziewczyna zaniosła się śmiechem. Histerycznym i urywanym, ale zawsze była to jakaś miła odmiana.
-Chciałabym sprawdzić gdzie znajduje się ,,centrum'' odczuwanych prze ze mnie emocji.
Przejdziemy się trochę?
I jeszcze raz powinnam Ci podziękować. Że też musiałaś widzieć mnie w takim stanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaladria Zidaya
Uczeń stopnia I
Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Paryż, Francja Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 19:02, 23 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
-Chciałabym sprawdzić gdzie znajduje się ,,centrum'' odczuwanych prze ze mnie emocji.
Przejdziemy się trochę?
- Jasne. I tak nie mam nic do roboty.
Złapała dziewczynę za ramię i pomogła jej wstać z ławki.
Wątpię, żeby "stara" Kal odważyła się na coś takiego.
C-O-Ś T-A-K-I-E-G-O. Coś takiego? Pomoc innym to jest coś takiego? Śmieszne.
- No to prowadź. Tylko proszę, nie zabij się po drodze o schody, albo posadzkę. Nie chcę trupa w szkole.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Sob 22:33, 01 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: gabinet Noah
Noah szedł milcząco za Abigail. Kobieta miała nerwowy krok i widać było, że całe to zamieszanie porządnie nadszarpnęło jej poczucie pewności siebie. Mężczyzna miał nadzieję, że wkrótce uda im się opanować zło, czające się w szkole. Z wielu przyczyn.
Ich szybkie kroki odbijały się echem od ciemnych ścian korytarza na pierwszym piętrze, kiedy nagle do dwóch tupotów dołączył trzeci. Ktoś definitywnie szedł w ich kierunku. Przystanęli, czekając aż nieznajomy wyjdzie zza zakrętu i modląc się, aby był to któryś z nauczycieli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd. Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Sob 22:41, 01 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Profesor usłyszał znajome i szybkie stukanie obcasów oraz drugi, mniej charakterystyczny odgłos kroków. Po chwili zza rogu wyłoniła się lekko podenerwowana Abigail i profesor Black. Oboje wyglądali na podenerwowanych, lecz Fireness była trochę bardziej roztrzęsiona.
- W końcu was znalazłem. No więc, wiadomo coś w końcu w sprawie tej zamordowanej uczennicy? No i co dzieje się ze Stanem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Abigail Fireness
Set fire to the rain
Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: XVI-wieczny Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 22:56, 01 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: gabinet Noah
Szli w milczeniu wzdłuż korytarza, a Abigail skupiła się na swoich stopach i kafelkach, próbując nie zwracać uwagi na tę okropną, wszechobecną ciszę. Korytarz wciąż był niedostępny dla uczniów, więc jedyne, co było aktualnie na nim słychać, to ciężkie oddechy nauczycieli i odbijający się echem od gładkich ścian tupot ich stóp.
Cudownie. Pięknie. Gdybym te "...set" lat temu nie znalazła Stana bóg-wie-gdzie, to by go tu teraz nie było. Gdybym nie została oddana do szkoły w szesnastym wieku, to by go tu teraz nie było. Nie byłoby tych śmierci, tego wszystkiego...
Gdyby nie było Ciemności, wszyscy mieliby się dobrze. Ale nie zapominaj, że bez Ciemności nie byłoby magii.
Zmrużyła oczy, wciąż kłócąc się sama ze sobą w myślach.
Nagle usłyszała znajomy głos, więc oderwała wzrok z podłogi i spojrzała na Moriarty'ego.
- W końcu was znalazłem. No więc, wiadomo coś w końcu w sprawie tej zamordowanej uczennicy? No i co dzieje się ze Stanem?
- Której zamordowanej uczennicy? Bo mamy tu już niemałą kolekcję i czuję, że to nie koniec - mruknęła Abigail. - No to tak. Kaladria została znaleziona w gabinecie Stana i podejrzewamy... Nie, ja podejrzewam... Że maczał w tym palce Stan. Nikt oprócz mnie i Noah tego nie wiedział, ale Sayen jest wampirem i to nie byle jakim. Kiedyś go użarło coś z Ciemności i zaczął przejawiać krwiste upodobania, choć kiedy był jeszcze moim mistrzem pięćset lat temu, to był człowiekiem z krwi i kości. Ale mniejsza z tym, będąc w jego gabinecie o mało nie pomyliłam krwi z winem i wydaje mi się, że Stan naprawdę mógł mieć coś wspólnego z tą śmiercią, a na pewno z niej skorzystał, aby uzupełnić swoje zapasy - jęknęła kobieta. - No a teraz gdzieś polazł i nikt nie ma najmniejszego pojęcia, gdzie. Musimy go znaleźć, bo tak jakby zbliża się noc, a wtedy może przestać nad sobą panować i się na kogoś rzucić.
Kobieto, opanuj się. Jak się denerwujesz, to gadasz bez ładu i składu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd. Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Sob 23:20, 01 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- ... Uch. - to jedyne co można było powiedzieć w tak zawikłanej sytuacji. W umyśle profesora kłębiło się tysiące myśli. Tyle informacji na raz. Niekonkretny priorytet. Co robić, co robić, co robić? Uch, panikuję.
- Kaladria nie żyje? To przecież niemożliwe. Jeszcze rano widziałem ją w... jadalni... co prawda w nie najlepszym stanie, ale przysiągłbym że się ruszała, a wręcz uciekła... jakby wstydziła się pomocy... ale mniejsza, więc gdzie może podziewać się stan? - pozostali nauczyciele raczej mniej wiedzieli o stworzeniach magicznego świata, więc myślenie nad miejscem pobytu dyrektora pozostawało na głowie Thomasa - Gdzieś gdzie widać księżyc. Albo gdzieś gdzie czuć skupisko ciemnej aury. Pozostaje ciemny las, wzgórze martwych kwiatów albo jaskinia smoczego serca...
Jaskinia... Smoki... Smoki!
- Trzeba sprawdzić czy Stan nie dobrał się do smoków. To mogłoby się skończyć... katastrofalnie... - profesor z obawą spojrzał przez okno na księżyc, dodający groźnej atmosfery dzisiejszego wieczoru.
- Chodźmy już. - nauczyciele zaczęli iść w kierunku wzgórz i lasów.
Jaskinia Smoczego Serca
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Sob 23:28, 01 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Wyglądało na to, że Thomas jako jedyny z całej ich trójki miał określony plan działania. Znał się świetnie na magicznych stworzeniach, a wampir z pewnością zaliczał się do takowych... Noah nie pozostało więc nic innego, jak kiwnąć głową i bez słowa podążyć za profesorem.
Kiedy przemierzali korytarz, zerknął na idącą po jego prawej stronie Abigail. Kobieta była blada, ale wyglądała na zdeterminowaną. On sam także postanowił skupić wszystkie siły na odnalezieniu dyrektora. Im szybciej cały ten cyrk dobiegnie końca, tym lepiej.
Do: jaskinia smoczego serca
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 21:32, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z czwartej lekcji transmutacji
Obudziła się na korytarzu. Zastanawiała się jak się tu znalazła, dopóki się nie zorientowała, że krajobraz dziwnie się kołysze. Dopiero po chwili rozjaśniło jej się w głowie. Ktoś ją wyniósł z klasy i teraz niósł ją korytarzem. Zaczęła się wiercić. Ktoś niosący ją zatrzymał się. Ktoś okazał się być Frankiem.
- Dzięki, Frank.
Świadomość powoli wracała. Zemdlała na transmutacji. Nie wracam tam. Ani mi się śni. Jeszcze znowu mnie tam wsadzi. Teraz czekały ją treningi mocy.
- Frankie, zawracaj. Mamy treningi mocy.
- Liz, ani mi się śni puścić cię w tym stanie na lekcję.
- Frank. Masz mnie zanieść. Albo sama pójdę.
Ruda znów zaczęła się wiercić tak, że niemal spadła. Chłopak skapitulował i zawrócił.
- Ostatni raz ci ustępuję.
- Też cię kocham.
Czwarta lekcja treningów mocy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Frank Mason
Początkujący
Dołączył: 06 Gru 2012
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 22:08, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z czwartej lekcji transmutacji
Niósł Lizzie korytarzem. Miał zamiar zanieść ją do pokoju. Ona jest taka delikatna, wrażliwa. Powinna teraz odpocząć. Jego myśli przerwał ruch dziewczyny. Obudziła się i chyba zaczynała kontaktować.
- Dzięki, Frank.
Uśmiechnął się.
- Nie ma za co.
Ruda chwile się nad czymś zastanawiała. Frank wytrwale szedł w kierunku wieży.
- Frankie, zawracaj. Mamy treningi mocy.
- Liz, ani mi się śni puścić cię w tym stanie na lekcję.
- Frank. Masz mnie zanieść. Albo sama pójdę.
Dziewczyna zaczęła się wiercić i rzucać. Frank w ostatniej chwili złapał ją - mało brakowało, by spadła. Poddał się i zawrócił.
- Ostatni raz ci ustępuję.
- Też cię kocham.
Chłopak wybuchnął śmiechem.
Czwarta lekcja treningów mocy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Charlie Merridew
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 2:08, 16 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z lekcji czarnej magii
Pozwolenie pani McAdams poprawiło mu nieco humor i teraz sprężystym krokiem kierował się ku wyjściu. Potrzebował chwili spokoju i ciszy na lodzie, który wydawał mu się uosobieniem tych warunków.
Miguelu, będziesz tam?
Nie będzie cię.
Może przyjdziesz?
Nie przyjdziesz.
Wolałbym być sam.
Nie, wcale bym nie wolał.
Kiedyś bym wolał.
Ale teraz wolałbym, żebyś ty też tam był.
Straszne.
Dramatyczne rozmyślania przerwało mu zderzenie czołowe z chłopcem z walizką.
Syknął z bólu i przyłożył obie dłonie do czoła. Podniósł wzrok na ofiarę wypadku.
Och ła.
Wydał mu się być lepszą wersją samego siebie. Był wyższy, miał dłuższe, lśniące włosy, a w intensywnie niebieskich oczach jakąś dziką energię.
Charlie spurpurowiał, wymamrotał przep-szam i z niewłaściwą sobie prędkością pognał na dwór.
Nie cierpię zderzać się z ludźmi.
Na wysepkę świętego Tomasza
Ostatnio zmieniony przez Charlie Merridew dnia Nie 2:08, 16 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gabriel Violet
Początkujący
Dołączył: 11 Gru 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 21:50, 16 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
z: pokój 100
Wyruszył z pokoju bezsilnie ciągnąc coraz to cięższą walizkę. Zrezygnowany spuścił głowę.
Nie dojdę, umrę tu. Ewentualnie mogę wrócić skąd wyszedłem…
W pewnym momencie poczuł ból. Zdezorientowany, nie wiedząc co się stało rozejrzał się po pomieszczeniu. Stał przed nim chłopak, cały czerwony. Był trochę niższy od niego, z rozczochranymi włosami. Powiedział coś w stylu „przepraszam” i uciekł.
-Czekaj!
Eh… całkiem… uroczy. Ale uciekł tak szybko, że nie zdążyłem spytać o drogę… No cóż, idę dalej.
do: jadalnia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 0:49, 28 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z sypialni Noah.
Idąc korytarzem, sporo ze sobą rozmawiali i śmiali się wspominając różne zabawne sytuacje. Co chwila przystając, by skraść partnerowi pocałunek, a to tuląc się do siebie. Świat wokół nich nie istniał.
Tabi rzuciła się Noah na ręce. Ten zrobił kilka obrotów z ukochaną w ramionach i postawił ją na ziemi. Dziewczyna oparła się o ścianę plecami, a mężczyzna oparł dłonie na wysokości jej głowy. Całując się namiętnie, zatracili się bez pamięci w tej cudownej chwili. Ich beztroska i szczęście, zostało przerwane, przez głośne chrząknięcie. To co zobaczyli, odebrało im mowę. Tabitha głośno przełknęła ślinę.
No to mamy prze...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pią 1:00, 28 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: sypialnia Noah
Śmiejąc się, żartując i trzymając za ręce, ruszyli okrężną drogą do wież sypialnianych. Dziewczyna rzuciła się mężczyźnie w ramiona, a ten okręcił nią kilka razy wokoło, ciesząc się jej obecnością. W następnej chwili wpadli na ścianę, gdzie Noah odstawił ją na ziemię, ale nie puścił; zamiast tego oparł się rękoma o boazerię, składając na ustach brunetki długi pocałunek. Przez kilka sekund zapomnieli o otaczającym ich świecie.
Z tym, że otaczający świat wcale nie miał ochoty zapominać o nich.
Do uszu mężczyzny dotarło znajome chrząknięcie. Z początku myślał, że mu się przesłyszało, ale kiedy Tabi odsunęła się od niego, zdezorientowana, podniósł głowę w poszukiwaniu źródła dźwięku.
I znalazł.
- Witaj, Abigail - powiedział, starając się zachować powagę, chociaż jakaś irracjonalna część jego mózgu nakłaniała go do wybuchnięcia śmiechem.
Ostatnio zmieniony przez Noah Black dnia Pią 1:00, 28 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|