|
|
Autor |
Wiadomość |
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 20:50, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Mocno uściskała Anne.
- Będzie świetnie.
Mikey przytulił się do ich obu z okrzykiem "Tulimyy!". Dziewczyny wybuchnęły głośnym śmiechem.
- Poczekajcie, chciałam wam coś pokazać.
Ruda oswobodziła się z ramion przyjaciół i poprawiła gitarę wciąż wiszącą na jej ramieniu. Zaczęła grać i śpiewać.
- I pray for peace of mind
I beg for a brand new life
I plead for a second chance
And the ability to shut my eyes at night
I pray for peace of mind
I beg for a brand new life
I plead for a second chance
And the ability to shut my eyes at night
Angels die and memories fade
I'll live to see, the day that you break...
Odłożyła gitarę na stojak. Uśmiechnęła się do siebie. Dopiero potem otworzyła oczy, które zamknęła w czasie gry.
- Co robimy teraz? - zapytała lekkim głosem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 20:58, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Anne bardzo spodobała się grana przez Lizzie piosenka.
- Myślę, że... Chętnie poszłabym wysłać list do mamy, przypomniałam sobie, gdzie... Moglibyście iść ze mną, żebym się nie zgubiła? - zapytała, zbierając się do wyjścia. Milcząca obecność nauczyciela coraz bardziej ją drażniła. Nie chciała oddychaćctym samym powietrzem ani minuty dłużej. Odgarnęła włosy z oczu i spojrzała znacząco na rodzeństwo. Skinęli głowami i ruszyli za nią.
- Do widzenia, panie profesorze. Mamy nadzieję, że się panu podobało - pożegnała mężczyznę chłodnym głosem. Nie spodziewała się, że stać ją na coś takiego. Nie spodziewała się także odpowiedzi. Przepuściła przodem Lizzie i już miała wyjść, kiedy niespodziewanie usłyszała głos nauczyciela. Tylko nie to...
Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Wto 21:06, 13 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Magic place Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 21:11, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Wysłuchał wszystkim piosenek z kamiennym podziwem. Siedział przez chwilę, a potem wstał. Jeśli to naprawdę moja córka to jestem z niej dumny. Widział, że ma mu za złe ostatnie spotkanie w jego gabinecie. Muszę jej to wyjaśnić. Podbiegł do drzwi, kiedy Anne je przekraczała.
- Czekaj. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła z powodu mojego chłodnego zachowania w gabinecie. Może bym ci to przedstawił na wieczornym spacerze w ogrodzie. Jeśli rzecz jasna się zgodzisz- zaproponował, a pod koniec wypowiedzi jakby się zarumienił. W oczach widać było zalążki łez, które sam próbował powstrzymać. Wybacz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 21:16, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Lizzie była już na korytarzu, gdy usłyszała głos Lawrence'a. Zawróciła do środka pomieszczenia i oparła się o framugę drzwi. Chętnie tego posłucham. Z kamienną twarzą słuchała słów profesora. No, przeprosił. Ma u mnie kilka punktów. Spacer... Może to i dobrze. Ruda podeszłą do szatynki.
- Idź - szepnęła. - Wyjaśnicie sobie wszystko. A jeśli chcesz, któreś z nas może iść z tobą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 21:18, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Zachowywał się tak... Normalnie, a kiedy na niego spojrzała dostrzegła, że zaszkliły mu się oczy. Mam zwidy? Jak mam ci nie mieć za złe doprowadzenia mnie do stanu, w którym chciałam tylko skulić się na podłodze i płakać?! Ale kiedyś muszę poznać prawdę... Jaka by nie była... Pokręciła głową w kierunku Lizzie. Musiała załatwić to sama.
- Nie wiem, czy powinnam z panem iść, jeśli nadal chce pan traktować mnie jak winowajcę... Nie mniej jednak chyba należą mi się wyjaśnienia. - Posłała mu pełne chłodu spojrzenie. Traktowała go tak, jak on ją wcześniej, chociaż wewnątrz drobnego ciała sztynki aż się gotowało od różnych emocji. Bała się, że eksploduje. Liz miała rację, chyba mam jego oczy... Co ja robię? Przecież nigdy nie chciałam go znać, a jeśli jest moim ojcem...
- W takim razie chodźmy.
Do ogrodu nauczycielskiego
Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Wto 21:27, 13 Lis 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Magic place Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 21:26, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Szatynka przemówiła nieśmiało:
- Nie wiem, czy powinnam z panem iść, jeśli nadal chce pan traktować mnie jak winowajcę... Nie mniej jednak chyba należą mi się wyjaśnienia. W takim razie chodźmy.
- Chyba pani wice - dyrektor nie obrazi się jak wybierzesz się do ogrodu nauczycielskiego pod moją opieką. I na prawdę wybacz mi za to moje... niezbyt miłe zachowanie. - wypowiedział słowa już śmielej niż wcześniejsze.
Otworzył drzwi, przepuścił Anne i sam zamknął je za nimi.
Do ogrodu nauczycielskiego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 21:50, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Mikey patrzył za odchodzącą Anne, dopóki nie zamknęły się drzwi. Potem spojrzał na siostrę. Oboje byli zaniepokojeni.
- Wyjaśnią sobie wszystko, porozmawiają i będzie dobrze - chłopak nie był pewien, czy pociesza siebie, czy siostrę. Podszedł do rudej i przytulił ją. - Kiedyś i tak musieliby pogadać. A im szybciej, tym lepiej.
Lizzie odsunęła się i podeszła do fortepianu. Zaczęła grać "New Moon (The Meadow)" Alexandre'a Desplat. Mikey usiadł obok siostry i wsłuchał się w melodię.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 21:58, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z wdzięcznością wtuliła się w ramiona brata. Potrzebowała tego. Bała się, że Anne znów będzie cierpieć. Albo mdleć... Potem podeszła do fortepianu i zaczęła grać. "The Meadow" zawsze ją uspokajało. Kochała ten utwór i głównie dlatego nauczyła się go grać. Mikey usiadł obok niej. Gdy skończyła, oparła głowę na jego ramieniu. Siedzieli tak kilka dobrych minut. Potem ruda podniosłą się, wzięła brata za rękę i razem wyszli z pomieszczenia.
Do ogrodu medytacji (Lizzie i Mikey)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd. Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Sob 17:56, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z : Ogród Pełni
- Pamparampampam...
Profesor Moriarty przybył do sali muzycznej w całkiem radosnym nastroju. Wczorajsza wyprawa po ogrodach dobrze mu zrobiła. Ponieważ dzisiejszy ranek był odrobinę stresujący profesor postanowił przyjść do sali muzycznej i poćwiczyć grę na gitarze. Wokół kilkoro dzieci już o poranku zebrało się aby obejrzeć instrumenty, które wydawały im się inne od tych w zwykłym świecie, magiczne, lecz zasada była identyczna. Moriarty ostatnio dawno nie miał czasu na ćwiczenia, więc początek nie szedł najlepiej, lecz później grał już płynniej i tak jak za dawnych lat...
I never knew you before
I've been walking around with my eyes on the floor
but now you're everywhere to me
you're every face that I see
things ain't moving quick enough for me
I guess I've been running 'round town
and leaving my tracks
burning out rubber
driving too fast
but I've gotta slow right down
back to the moment the very start
from the very first day you had my heart
but I got to slow right down
slow it down
Wishing, wanting for something more
always better than I had before
who knew these dreams would come true
and I run the red, won't stop at night
I don't care for traffic lights
things ain't moving quick enough for me
I guess I've been running 'round town
and leaving my tracks
burning out rubber
driving too fast
but I've gotta slow right down
back to the moment the very start
from the very first day you had my heart
but I got to slow right down
slow it down
Po jakimś czasie profesor skończył grę i myśli o dawnych latach, gdy wszystko wyglądało inaczej. Postanowił w końcu wydostać się z wyspy i wyruszyć poza nią, aby kupić brakujące zapasy roślin.
Do : Portal
Ostatnio zmieniony przez Thomas Moriarty dnia Sob 18:11, 17 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Nie 11:46, 18 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z jadalni
Nikt nie zdziwił się, kiedy Anne podbiegła do fortepianu i usiadła przy nim. To się nie zmieniało. Spokój, który czuła słysząc muzykę tego instrumentu. Musiała opowiedzieć przyjaciołom o nauczycielu wróżbiarstwa, ale na spokojnie. Żeby niczego nie przekręcić ale nie pominąć. Palce same zaczęły grać, jakby niekontrolowane przez umysł. Tak samo jak slowa, wypływające z ust sztynki.
- Come up to meet you, tell you I'm sorry
You don't know how lovely you are
I had to find you, tell you I need you
Tell you I set you apart
Tell me your secrets and ask me your questions
Oh, let's go back to the start
Running in circles, coming up tails
Heads on a science apart
Nobody said it was easy
It's such a shame for us to part
Nobody said it was easy
No one ever said it would be this hard
Oh, take me back to the start
I was just guessing at numbers and figures
Pulling the puzzles apart
Questions of science, science and progress
Do not speak as loud as my heart
But tell me you love me, come back and haunt me
Oh and I rush to the start
Running in circles, chasing our tails
Coming back as we are
Nobody said it was easy
Oh, it's such a shame for us to part
Nobody said it was easy
No one ever said it would be so hard
I'm going back to the start
To była chyba piosenka dla Liz. Anne bardzo chciała, żeby ta poczuła się lepiej. Tęskniła za Frankiem, ale list Mikey'a mógł wiele zmienić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 14:31, 18 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Z jadalni
Weszli w trójkę do sali. Lizzie i Mikey wciąż przekomarzali się i przepychali. Ich mama bardzo lubiła obserwować ich, gdy tak robili. Mówiła, że wtedy uświadamia sobie, jakie szczęście ją spotkało. Zawsze w takich chwilach podbiegali do niej i przytulali. Zaraz potem dołączał Arthur, tata i Natalie, gdy jeszcze z nimi była. Ach, wspomnienia... To były piękne chwile.
Anne podbiegła do fortepianu, a Liz i Mikey stanęli obok instrumentu. Szatynka zaczęła grać "The Scientist" Coldplaya. Ruda wsłuchała się w słowa utworu. Chyba wiem, dla kogo ona to gra. Wzruszyła się. Znowu. Niech cholera weźmie moją wrażliwość. Albo nie, jednak nie. Lubię ją. Liz uśmiechnęła się przez łzy.
- Znów przez ciebie ryczę - przytuliła się do Anne. - Dziękuję.
Come up to meet you, tell you I'm sorry
You don't know how lovely you are
I had to find you, tell you I need you
Tell you I set you apart
Nobody said it was easy
It's such a shame for us to part
Nobody said it was easy
No one ever said it would be this hard
Oh, take me back to the start...
- Dziękuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Nie 14:39, 18 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
- Nie miałaś płakać, to jakoś tak... Pasowało. - Odwzajemniła uścisk. Stały tak chwilę, dopóki dziewczyna nie otarła oczu - Będzie dobrze - wyszeptała jej do ucha.
Odsunęła się i usiadła na podłodze.
- Chcecie usłyszeć, w co się znowu wpakowała wasza mała Anne?
Skrzyżowała nogi w kostach i oparła głowę o ścianę. Muzyka pomogła jej się skupić, a wydarzenia głęboko odcisnęły się w pamięci szesnastolatki. Widziała każdy szczegół.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 14:51, 18 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Usiedli obok szatynki.
- Chcemy - odpowiedzieli chórem Williamsowie. Popatrzyli na siebie i wybuchnęli śmiechem. Po chwili jednak opanowali się i znów skupili na Anne.
- No, więc słuchamy.
O ile zakład, że to jest związane z Lawrence'em? A przeciwko komu ten zakład? Bo ja też tak myślę. Bliźniaki popatrzyli po sobie. Chłopak wziął szatynkę za rękę, ruda za drugą. Anne, masz nas. Pamiętaj. Uważnie słuchali słów dziewczyny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Nie 15:04, 18 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
- No... Ja tym razem nic nie zrobiłam... Poszłam na spacer, chciałam sobie poukładać parę spraw i wylądowałam na plaży. Nie wiem, czy wiecie, jest tam taka mała, drewniana chatka, a że strasznie wiało, to weszłam do środka. I zastałam tam zalanego w trupa Lawrence'a i próbującego się z nim porozumieć Moriartiego. Potem Lawrence wybiegł na plażę, przewrócił się na piasek, pożegnał się i gdzieś uciekł, drugi za nim, a ja otrzymałam polecenie powrotu do szkoły. Jako że nie znam terenu, pobłądziłam trochę. Pomoczyłam się na dziedzińcu wody... I to chyba tyle. Myślicie, że to przeze mnie się upił? Liz, Mikes mówił ci o naszej rozmowie w budynku pocztowym?
To byłoby nawet zabawne, obserwować pijanego nauczyciela biegającego po plaży jak wariat, gdyby nie wszystkie towarzyszące temu okoliczności. Nadal była zażenowana postępowaniem rzekomego ojca. Chyba powinna... Co właściwie? Nad tym miała się zastanowić podczas spaceru. Ale jak zwykle nie wyszło...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 15:20, 18 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Liz spojrzała znacząco na brata, gdy usłyszeli nazwisko "Lawrence".
- Myślicie, że to przeze mnie się upił? Liz, Mikes mówił ci o naszej rozmowie w budynku pocztowym?
- Nie, nie mówił. Nie miał kiedy. Widzieliśmy się przecież dopiero na transmutacji, a z lekcji wyszliśmy w trójkę.
Liz na moment pogrążyła się w myślach. Potem się wyprostowała. Mówiła zdecydowanym i stanowczym tonem, patrząc dziewczynie w oczy.
- Po pierwsze: jak to "przez ciebie"? Zmusiłaś go do tego? Jeśli miałaś na to jakiś wpływ, to przecież, kobieto! Ani mi się waż teraz obwiniać. Zabraniam. To, że zamiast się zastanowić nad rozwiązaniem tej sytuacji on woli się upić, to nie twoja wina. Przepraszam, jeśli cię uraziłam - ruda dodała szybko. - Ale tak po prostu myślę, wybacz. A co się stało w pocztowym? - zapytała po chwili.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|