Forum Windhill High School Strona Główna

Pokój [100]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 33, 34, 35  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Sypialnie dla dziewcząt
Autor Wiadomość
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Life is brutal


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Magic place
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 22:28, 04 Lis 2012    Temat postu:

W końcu po chwili oczekiwania ktoś wszedł do pokoju i była to właśnie Anne Moonstar. Wydawała się czymś strapiona, a jednocześnie zagościł na jej twarzy wyraz zdziwienia kiedy go zauważyła. Zapytała lekko wystraszona:
- Dobry wieczór. Przepraszam, ale... Co pan robi w moim pokoju?
Wstał z łóżka i przyjrzał się dokładnie dziewczynie. Kogoś mi przypomina, ale kogo.. Sam nie wiem. Może tamtą dziewczynę, którą kiedyś poznałem i potem mieliśmy dziecko. Szkoda, że musiałem ich opuścić. Ciekawe jakbyśmy razem żyli. Teraz odrzucił wspomnienia i odpowiedziałby na zadane pytanie gdyby nie wejście rudej dziewczyny.
- Anne, coś mó... Och, pan profesor. Dobry wieczór . Mogłybyśmy się dowiedzieć, co pana do nas sprowadza?
- Dobry wieczór.Wybaczcie tak późną porę, ale musiałem tu przyjść z powodów zdrowotnych Anne na zlecenie pielęgniarki. Dobrze się czujesz? Wydajesz się czymś strapiona. Czuję, że nie mówiłaś prawdy co do prawdziwego powodu twojego omdlenia. Teraz odpowiedz na moje pytanie, ale szczerze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Nie 22:39, 04 Lis 2012    Temat postu:

Teraz naprawdę zakręciło jej się w głowie. Spojrzała znacząco, ale i nie bez przerażenia na Liz. Myślę, że jest pan moim ojcem. Co pan na to? Nie mogę mu powiedzieć prawdy! Rzadko musiała kłamać, ale chyba nadszedł taki moment. Chwilę walczyła ze sobą, próbując wymyśleć racjonalne i wiarygodne wytłumaczenie.
- Zdenerwowałam się, już sama nie pamiętam czym. I czegoś się dowiedziałam... Ale kompletnie nie mogę sobie przypomnieć. Może to jakiś zespół wyparcia przez stres? Nie mam pojęcia, profesorze, ale teraz jest dobrze, nic mi nie jest. Jestem tylko trochę zmęczona i chciałabym się położyć... - wyjaśniła, wkładając w ten monolog całe swoje zdolności aktorskie, o które nawet się nie podejrzewała. Oczywiście, że kłamała. Było jej niedobrze i kręciło jej się w głowie. Z pewnością mi przejdzie, kiedy tylko wyjdzie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 22:45, 04 Lis 2012    Temat postu:

Anne była naprawdę dobrą aktorką, ale nie na tyle, by oszukać Liz. Ruda widziała, że dziewczyna nie czuje się dobrze, więc dyskretnie podparła ją mocniej ramieniem. Była ciekawa, jak na te wieści zareaguje profesor. Uwierzy jej czy nie? Nie pozostawało nic innego, jak czekać na rozwój sytuacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Life is brutal


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Magic place
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 22:47, 04 Lis 2012    Temat postu:

Zdenerwowana dziewczyna obejrzała się na koleżankę, a potem znów wróciła wzrokiem na profesora.
- Zdenerwowałam się, już sama nie pamiętam czym. I czegoś się dowiedziałam... Ale kompletnie nie mogę sobie przypomnieć. Może to jakiś zespół wyparcia przez stres? Nie mam pojęcia, profesorze, ale teraz jest dobrze, nic mi nie jest. Jestem tylko trochę zmęczona i chciałabym się położyć...
Wyczuł, że dziewczyna kłamie. Była kiepską aktorką.
- Widać na pierwszy rzut oka brak prawdy w twoich słowach. Nie bój się. Mi może nawet wstydliwe rzeczy. Spokojnie nie będę się śmiał, ani nie powiem nikomu.- nauczyciel zrobił teraz opiekuńczego ojca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Nie 22:52, 04 Lis 2012    Temat postu:

Świetnie. Jeszcze lepiej. Dalej brnąć, czy... - Nagle coś przyszło jej do głowy. Postanowiła nie oglądać się już na Lizzie.
- Przepraszam, panie profesorze, ale to naprawdę bardzo prywatne, rodzinne sprawy. Nawet gdybym chciała coś powiedzieć, muszę trzymać buzię na kłódkę. Jeśli będę potrzebowała pomocy, zwrócę się do pana.
Miała nadzieję, że da jej spokój. Nie miała więcej pomysłów. No, może poza kolejną ucieczką, ale to już przerabiała i wcale nie wyszło jej na dobre. Człowieku, odpuść, proszę. Spojrzała na Lawrence'a niemal błagalnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 22:56, 04 Lis 2012    Temat postu:

Lizzie obrzuciła przyjaciółkę spojrzeniem. Nie powiedziała, o co chodzi, ale i nie skłamała... Niezła strategia. Ruda sama nie wiedziała, co byłoby lepsze - gdyby nauczyciel drążył i dowiedział się, czemu dziewczyna zemdlała, czy żeby odpuścił i mogły wreszcie iść spać. Nie mogła się zdecydować, więc postanowiła, że nie będzie kibicować żadnemu z tych wyjść. Siedziała spokojnie, wpatrując się w profesora. Uścisnęła dłoń siedzącej obok dziewczyny, okazując jej w ten sposób wsparcie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Life is brutal


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Magic place
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 23:00, 04 Lis 2012    Temat postu:

- Przepraszam, panie profesorze, ale to naprawdę bardzo prywatne, rodzinne sprawy. Nawet gdybym chciała coś powiedzieć, muszę trzymać buzię na kłódkę. Jeśli będę potrzebowała pomocy, zwrócę się do pana.
Jonathan wzruszył ramionami.
- Skoro tak... Pora już na mnie. Anne przyjdź jutro rano do mojego gabinetu. Porozmawiamy o tym problemie dokładniej. Przecież problem równa się kłopot. Pomogę ci go rozwiązać. Dobrano wam dziewczyny. Kolorowych snów, które możecie mi jutro opowiedzieć.- uśmiechnął się kierując się w stronę drzwi.
Do gabinetu Jonathana Lawrence'a
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Nie 23:06, 04 Lis 2012    Temat postu:

- Dobranoc, profesorze - mruknęła z ciężkim sercem. To miał być jej ojciec? Wcześniej marzyła, żeby wreszcie opuścił pokój, a teraz nie wiedziała, co ma zrobić rano. "Porozmawiamy." Fantastycznie, jeszcze więcej kłamstw.
- Lizzie, przepraszam cię, ale nie mam na nic siły i strasznie kręci mi się w głowie. Chyba naprawdę się już położę, dobrze? Dobranoc - powiedziała płaczliwym głosem. Kiedy dziewczyna uściskała ją na pożegnanie, dodała. - Zginę jutro. Ten człowiek mnie wykończy.
Zgasiła światło, zdjęła z siebie ubranie i przebrała się w piżamę. Zerknęła na puste łóżko. Ciekawe, gdzie podziewa się moja współlokatorka? Przewracała się z boku na bok, znowu nie mogąc zasnąć. Mówią, że trzeba się przespać z problemem. Szkoda, że czasem nie można. O drugiej nad ranem wstała, zapaliła lampkę, wyciągnęł kartkę i zaczęła pisać list do mamy. Zgięła go na pół i położyła na stoliku, po czym wróciła do łóżka. Tym razem odpłynęła niemal od razu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 23:25, 04 Lis 2012    Temat postu:

Liz patrzyła zmartwiona na szatynkę. Wyglądała na wykończoną, co wcale nie było dziwne. Ruda poszła do pokoju. Sama nie była strasznie zmęczona, więc zabrała się za rozpakowywanie walizki. Książki ułożyła na regale, dwie wolne półki zostawiając Christelle. Resztę rzeczy wyrzuciła z walizki, a ją samą upchnęła pod łóżko. Ubrania włożyła do szafy, starając się zostawić połowę miejsca współlokatorce. Było to trudne przedsięwzięcie, ale zakończone sukcesem. Zeszyty, pamiętniki, szkicowniki, zaskakująco liczebny komplet ołówków i całą resztę przyborów, jak różnego rodzaju gumki, długopisy i pióro ułożyła w biurku. Na stoliku nocnym postawiła ramkę ze zdjęciem i budzik. Koło poduszki położyła małego pluszowego misia z serduszkiem, którego dostała od Arthura dzień przed wyjazdem. Rozłożyła resztę rzeczy na odpowiednie miejsca, wzięła piżamę i poszła pod prysznic. Wróciła stamtąd przebrana, z mokrymi włosami i usiadła na łóżku. Wpakowała się pod kołdrę i ułożyła wygodnie. Jej wzrok padł na fotografię, stojącą obok łóżka. Było to zdjęcie z dwunastych urodzin Arthura, zrobione w parku, dwa tygodnie przed tym, jak Lizzie i Mikey dostali listy ze szkoły. Jubilat siedział na drzewie, śmiejąc się radośnie. Obok stał ojciec, po którym synowie odziedziczyli jasnobrązowy kolor włosów. Młodszy z braci miał też jego rysy twarzy. Mama siedziała oparta o pień drzewa, sędziując w meczu badmintona rozgrywanym przez bliźniaki. Słońce igrało w jej rudych włosach. Mikey i Liz byli bardzo podobni do matki, odziedziczyli jej delikatne rysy twarzy, uśmiech i nawet figurę. To ostatnie przypadło w udziale z racji płci szczególnie Liz. Dziewczyna miała też po matce czuprynę. Rudowłosa pamiętała, że potem poszli na lody, a gdy wrócili do domu, urządzili sobie maraton filmowy. Rano wszyscy obudzili się na kanapie lub podłodze w salonie. Lizzie uśmiechnęła się do swoich wspomnieć. Spojrzała przez okno na rozgwieżdżone niebo. Obróciła się na drugi bok i spokojnie zasnęła.
***
Obudziła się rano nawet wyspana, co było u niej raczej rzadko spotykane - ta dziewczyna mogła spać tygodniami. Kiedys pezspałą cały weekend, a gdy wstała w poniedziałek zapytali ją, czy się wyspałą. Ruda stwierdziła, że niestety nie. Kochała łóżko niemal tak bardzo, jak braci. Postanowiła zwlec się ze swojego ulubionego mebla. Zsunęła nogi na podłogę i dotknęła stopą czegoś lodowatego. Podciągnęła szybko nogi z powrotem na materac. Wyciągnęła rękę. Natrafiła na prostokątny kształt. W dotyku był jak skóra, a narożniki miał metalowe - jednego z tych narożników musiała wcześniej dotknąć. Podniosła tajemniczy przedmiot. Natychmiast rozpoznała skórzaną okładkę w różnych odcieniach niebieskiego - był to jej album. Musiała go nie zauważyć, gdy rozkładała rzeczy. Usadowiła się na łóżku po turecku i zaczęła oglądać zdjęcia.


Ostatnio zmieniony przez Lizzie Williams dnia Pon 9:27, 05 Lis 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pon 21:30, 05 Lis 2012    Temat postu:

Obudziła się dosyć późno, co można uznać za dziwny objaw, jeśli chodziło o Anne. Była chyba jedyną istniejąca osobą, łączącą w sobie cechy nocnego marka i rannego ptaszka. Przez to często się nie wysypiała. Przez chwilę nie chciała otwierać oczu licząc, że oddali od siebie myśl o spotkaniu w gabinecie profesora Lawrence'a. Nie udało jej się. Zamrugała, zauważając na stole złożoną na pół kartkę papieru - list do matki. Później go sprawdzę i przeczytam. Zrzuciła z siebie kołdrę i postanowiła, że wreszcie się rozpakuje. Miała dość ciągłego grzebania w walizce. A przy okazji chciała maksymalnie oddalić od siebie perspektywę rozmowy.
- A niech sobie profesorek poczeka - mruknęła pod nosem, od razu poprawiając sobie tym humor. Poukładała ubrania na półkach, spódnice i sukienki zawiesiła na wieszakach, a buty... Tak, buty były jedną z jej słabości, szczególnie te wysokie. Wyciągała każdą parę z osobna i z namaszczeniem ustawiała na dole szafy, dzieląc ją w myślach na dwie części. W końcu miała współlokatorkę. Wygrzebała też kilka ulubionych książek i ustawiła na półce, tę niedokończoną rzuciła na łóżko. Gruby notatnik i kilkanaście długopisów łącznie z nutami wylądowało w szufladzie. Kosmetyczka znalazła swoje stałe miejsce w łazience, a ulubiona maskotka z dzieciństwa na poduszce. Spojrzała na pustą torbę i wepchnęła ją za szafę. Łatwo poszło. Chociaż nie mam żadnych pamiątek, zdjęć. O! Aparat! Wyjęła z podręcznej torby lustrzankę i ustawiła obok książek. Nie zabierała laptopa, wątpiła, żeby był jej tutaj potrzebny. Wzięła szybki prysznic, wyszczotkowała i wysuszyła włosy, po czym nakręciła je lokówką. Podoba mi się - pomyślała, patrząc w lustro z uśmiechem. Musiała jakoś poprawić sobie nastrój. Cicho wyszła z łazienki, nie wiedząc, czy Liz i Christelle już wstały i wróciła do swojej części pokoju. Otworzyła szafę i wyjęła z niej jasnozieloną, zwiewną sukienkę przed kolana. Do tego zakolanówki i czarne buty na koturnie. Na ramiona narzuciła szary sweter i z uniesioną głową ruszyła na spotkanie z Lawrencem. Nie próbowała nawet niczego przełknąć, i tak starania spełzłyby na niczym. Mimo pozy, jaką przybrała, mówiącej: "Wszystko w porzadku, jestem taka pewna siebie i zdrowa", miała ściśnięty żołądek. Cicho zamknęła drzwi i, trzymając się poręczy, zaczęła pokonywać kolejne schody. Dasz radę. Zmieniasz się, pamiętasz?
Do gabinetu Jonathana Lawrence'a


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Pon 21:31, 05 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pon 22:46, 05 Lis 2012    Temat postu:

Lizzie spojrzała na zegarek. O kurczę, siedzę nad tym albumem dobre dwie godziny! Dziewczyna zamknęła książkę i odłożyła ją do biurka. Wyjęła z szafy czarną spódniczkę przed kolano, rajstopy w czarno-szarą kratę i szarą koszulę i zabrała to wszystko ze sobą do łazienki. Wzięła prysznic, wysuszyła włosy, ubrała się i wróciła do pokoju. Wyjrzała przez okno. A może pójdę poczytać? Wstała i wyszła z pomieszczenia.
Do pokoju kominkowego
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christelle Rain
Początkujący


Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:57, 06 Lis 2012    Temat postu:

Z: Korytarz na parterze

Obudziła się na swoim łóżku, zaczynało świtać.
Ale jak…
Tak, moja podświadomość codziennie mnie zaskakuje.

Po cichutku wstała, by nie obudzić współlokatorek. Wyjęła z walizki żółte trampki, czerwoną koszulę z krótkim rękawkiem, dżinsową kamizelkę, zielone szorty i czarne podkolanówki.
Przebrała się w ten zestaw w łazience i zaplotła sobie warkocz na boku głosy.
Chyba pasowałoby coś zjeść, ale pewnie śniadania są koło ósmej.
Cóż, nie będę im hałasować.

Wyszła z pokoju i cichutko zbiegła na dół.
Dobra tutaj już byłam. Ale gdzie dalej?

Na: Dziedziniec przed szkołą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 21:03, 08 Lis 2012    Temat postu:

Z sali muzycznej
Przez całą drogę nie śmiała się odezwać, żeby nie obudzić śpiącej przyjaciółki. Kiedy tylko Mikey położył ją do łóżka i przyrył kołdrą, uśmiechnęła się i przewróciła na drugi bok. Ta to ma zdrowie. Ja nie umiem tyle spać. A czasem by się przydało... Cicho zamknęli drzwi do części sypialnej Lizzie i Christelle (której Anne nie miała niestety okazji poznać. Jeszcze.) i stanęli naprzeciw siebie w przedpokoju. Spojrzała z dołu na chłopaka. Był naprawdę wysoki. Ale przy jej metrze pięćdziesiąt pięć prawie wszyscy wydawali się ogromni. Natura nie obdarowała jej dodatkowymi centymetrami. Ale żałowała tego tylko czasami.
Nie wiedziała, czy wypada poprosić okularnika, żeby został, ale postanowiła się przemóc. Chyba ją lubił, więc miała nadzieję, że się zgodzi. Albo przynajmniej nie uzna tego za nietakt. Właśnie, nietakt... W dzieciństwie miała chyba za dużo lekcji dobrego wychowania. Matka przygotowywała ją do życia wśród śmietanki towarzyskiej, bogatych i wykształconych. Obie były ambitne. Ale Anne bardzo podobało się w Windhill. I nie zamierzała opuszczać tego miejsca do ukończenia szkoły. Ani tych ludzi. Jeszcze raz przyjżała sie ukrytym za okularami pięknym oczom chłopaka. W końcu... Czemu nie? Dobre zmiany nie są złe... Jak ja kocham swoje mądre, złote myśli. I gadanie do siebie też. Bardzo normalne...
- Mikey, bardzo ci się spieszy? Moglibyśmy zjeść tutaj śniadanie, mam rogaliki, coś do picia też się znajdzie. Tylko musiałbyś dać mi kwadrans na prysznic i przebranie się. Chyba, że nie chcesz... Twój wybór. - Uśmiechnęła się zakłopotana, patrząc na swoje stopy. Nieśmiałość jest do bani.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Czw 21:41, 08 Lis 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Czw 21:27, 08 Lis 2012    Temat postu:

- Wiesz... - Mikey na moment zawiesił głos. Anne chyba pomyślała, że chce odmówić i spuściła głowę. Haha, co za kobieta. - Chętnie zostanę. Wyspałem się tam, bardzo wygodna podłoga - zaśmiał się chłopak. - Zaczekaj moment, okej?
Chłopak wszedł cicho do sypialni Liz i podszedł do biurka. Wziął z niego album i wrócił do szatynki.
- Czyli dobrze widziałem. To nasz album rodzinny. Jest mnóstwo zdjęć nas wszystkich z niemal całego życia - zwrócił się do dziewczyny. - To ty idź do łazienki, a ja na ciebie poczekam - uśmiechnął się i położył na łóżku. Po chwili zamknął oczy, wsłuchując się w odgłosy krzątaniny Anne.


Ostatnio zmieniony przez Mikey Williams dnia Czw 21:27, 08 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 21:40, 08 Lis 2012    Temat postu:

Już myślała, że się nie zgodzi i nawet zdążyła się z tej okazji zarumienić. Uśmiechnęła się do chłopaka, leżącego na jej łóżku. Wzięła z szafy brzoskwiniowe rurki i białą, powiewną bluzkę, zrzuciła po drodze buty, bo bolały ją nogi po całym poprzednim dniu przechodzonym na koturnach i udała się do łazienki. Po chwili wróciła, chwyciła jeszcze suszarkę i szczotkę do włosów i pobiegła pod prysznic. Owinęła się ręcznikiem, z grubsza wysuszyła włosy i ubrała najszybciej jak potrafiła nie chcąc, by Mikey musiał na nią za długo czekać. Z niedowierzaniem spojrzała na siebie w lustrze. Patrzyła na twarz zarumienionej szatynki z wilgotnymi kosmykami opadającymi na jasne czoło i błyszczącymi oczami. Po wargach nieznajomej błąkał się uśmiech. W tym momencie zepchnęła problem swojego ojca na dno umysłu. Żyła chwilą. I nie poznawała samej siebie.
- Wariujesz, dziewczyno... - wyszeptała do odbicia, kręcąc głową. Wariuję. Powoli i z każdym dniem bardziej. Wróciła do chłopaka i usiadła na wygodnej sofie, której nie miała okazji wcześniej wypróbować. Nalała soku do dwóch stojących na stoliku kubków. Zaniosła jeden Mikey'owi, po czym wróciła na miejsce. Tym razem nie chciała pierwsza zabierać głosu. Czekała, wpatrując się w widok za oknem.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Pią 15:19, 09 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Sypialnie dla dziewcząt Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 33, 34, 35  Następny
Strona 3 z 35

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin