 |
|
Autor |
Wiadomość |
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 21:54, 03 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Wyszczerzyła się komicznie do przyjaciółki. Po chwili uśmiechnęła się normalnie. Wstała i okręciła Anne wokół jej osi. Potem sama zaczęła się kręcić. Lubiła, gdy jej włosy owijały się wokół jej szyi. Jej uroczą chwilę przerwało potknięcie się o sznurówki. Wyłożyła się na ziemi jak długa. Przez chwilę ogarniała sytuację. Przekręciła się na plecy. Mrugnęła kilkakrotnie.
- Co się stało?
Popatrzyła na sufit. Potem na podłogę. Później na swoje trampki. A na koniec wybuchnęła śmiechem.
- Trzeba myśleć pozytywnie. I wiązać sznurówki.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Pon 22:14, 03 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Śmiała się razem z Lizzie, kiedy ta runęła na ziemię. Pomogła jej wstać i usadziła ją na kanapie. Oparła się o stolik, patrząc czy przyjaciółce nic się nie stało.
- Zdecydowanie, Liz. Albo kupić buty na rzepy - zaśmiały się obie. To był moment, w którym puszczają nerwy i człowiek śmieje się jak głupi, kiedy upadnie mu łyżeczka od herbaty. Kilka sekund później stolik odjechał i Anne wylądowała na podłodze z jeszcze głośniejszym hukiem. Wyszczerzyła zęby w głupim uśmiechu, chcichocząc. Przysiadła obok rudej po turecku.
- Jestem nieprzystosowaną do życia sierotą - wyrzuciła między kolejnymi spazmami. Zrobiła się czerwona i miała problemy ze złapaniem powietrza. - Chyba mi odbija.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 22:33, 03 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Mi... chyba... też - wydyszała.
- Ale nie lubię butów na rzepy - głos obrażonej pięciolatki (wciąż) wychodził rudej genialnie. Lizzie znów wybuchnęła głośnym śmiechem. Nie mogła złapać powietrza. Spadła z kanapy na podłogę i rozłożyła się na dywanie. Zwijała się ze śmiechu, trzymając się za brzuch.
- Nie mogę... nie mogę...
Gdy tylko trochę się uspokoiła, spojrzała na Anne. I ponownie zaczęła się śmiać.
- Ale nie jesteś sierotą. Mam mnie i Mikes'a. I w ogóle.
Spróbowała się podnieść i nawet jej się udało. Nie zrobiła trzech kroków, gdy poślizgnęła się na porzuconej samotnie kartce. Znów leżała na ziemi, patrząc się w sufit i śmiejąc.
- Nie wstaję.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 16:18, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z przerażeniem pomieszanym z rozbawieniem obserwowała poczytania rudej.
- Nie wstaję - powiedziała, nadal się śmiejąc.
- To chyba dobry pomysł - wychrypiała między kolejnymi napadami niekontrolowanego chichotu. Oparła się wygodnie na wersalce i przetarła oczy dłońmi. Siedziała tak dobrych kilkanaście minutm zanim obie się uspokoiły. Niemal wciągnęła rudą na kanapę, patrząc przy tym, czy nic poważnego się nie stało. Dopiero po dłuższym czasie przy rozmowie Anne zaczęły wracać do głowy sensowne myśli. Tak, mam was. Ale oprócz tego jestem sierotą. Co chwilę łapała się na wpatrywaniu w drzwi. Robiła to podświadomie. Każda komórka jej ciała oczekiwała przybycia Mikes'a. I szatynka nic nie mogła na to poradzić.
- Wiesz, że mieliśmy grać na pogrzebie Kal i Ayano, prawda? Nie przypomniałam, przepraszam, ale to wszystko wyszło tak nagle, że nie dałabym rady - powiedziała ze smutkiem. Chciała godnie pożegnać dziewczyny, ale prędzej by się rozszlochała. Mikes, gdzie jesteś? Zaczynam się martwić...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 17:14, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Wciągnięta na kanapę ruda usiłowała odzyskać zdolność logicznego myślenia. Nie szło jej to specjalnie dobrze, co skutkowało niekontrolowanymi wybuchami śmiechu. Dopiero po kilkunastu minutach udało jej się uspokoić.
- Mieliśmy grać? Nic nie wiedziałam - ruda zmarszczyła czoło.
- Dobra, nie zagraliśmy, trudno. Dziewczyny jakoś to... - urwała. Chciała powiedzieć "jakoś to przeżyją", ale to nie było zbyt trafne w obecnej sytuacji. Potrząsnęła głową, nie kończąc zdania.
- Ja tez chyba nie byłabym w stanie zagrać. Niech nam otworzą sale muzyczną. Chcę grać - znów zrobiła naburmuszoną minkę. Rzuciła okiem na drzwi. Mikey, utopiłeś się w tym garniturze, czy szafa cię zjadła?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 18:39, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Wiesz za czym tęsknię najbardziej w tej szkole? Za fortepianem i tańcem. Nie tańczyłam od wieków... No, pomijając bal. ale wtedy było fajnie... Wracając do temtu, tu zostaje mi tylko sala muzyczna - poskarżyła się Anne. - Miałam treningi po trzy razy w tygodniu, a teraz... Nie ma bata, pójdę jak tylko otworzą. Ale znając sytuację, nie wiem, czy nastąpi to prędko.
Spojrzała jeszcze raz na drzwi. Nie wytrzymała.
- Przepraszam, Liz, ale mogłabyś zapytać Mikey'a, czy i kiedy przyjdzie? - powiedziała, czerwieniąc się. To powoli stawało się obsesją. Nie chciała być traktowana jak wariatka z manią prześladowczą, ale naprawdę się denerwowała po ostatnich wydarzeniach.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Paul Devoux
Początkujący
Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Calvi, Francja Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 19:27, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: Pokój 78
Zimno. Zdecydowanie za zimno.
Czuł, jak trzęsą się mu dłonie, czy nogi. Było najprawdopodobniej spowodowane to nagłą zmianą temperatury, dzięki czemu szkoła nie była w pełni nagrzana.
Będę chory. Na bank.
Poprawił marynarkę i pewnym krokiem podszedł pod drzwi pokoju 100.
Może lepiej nie? Będę przeszkadzał tylko...
Dobra, pukam.
Delikatnie zastukał, a następnie delikatnie otworzył drzwi. Gdy wychylił głowę, ujrzał tylko Ann i Lizzie, które były pochłonięte rozmową. Kątem oka szatynka ujrzała Paul'a, lecz on pokręcił przecząco głową i położył palec na ustach.
Nie będę przeszkadzał. Później do nich wpadnę. Najważniejsze, że wszystko ok.
Idiota. Idiota. Idiota.
A Tobie Kal to się płyta zacięła?
Uśmiechnął się delikatnie w kierunku pokoju i bezszelestnie zamknął drzwi.
Do: Czytelnia czarnomagiczna.
Ostatnio zmieniony przez Paul Devoux dnia Wto 19:58, 04 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 20:00, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Spojrzała na wchodzącego Paula i zrobiło jej się dziwnie ciepło na sercu. Wspierał ją przed pogrzebem. Mimo wszystko. Anne, nie szalej. Masz chłopaka. I zakochanego w tobie Alexa. Przystopuj trochę. Przystopuj mówię! Wiem, wiem, kocham Mikes'a. Naprawdę. Niebieskooki położył palec na ustach. Uniosła lewy kącik ust, nie dając po sobie niczego poznać. Kontynuuwała rozmowę z Lizzie, odrobinę zasmucona wyjściem brata Kal. I jednocześnie zmartwiona nieobecnością okularnika. Gdzie on się podziewa?!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 20:35, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Wywróciła oczami, ale pokiwała głową. Sama się martwiła. Mikuniu, skarbie ty mój, powiedzże, kiedy przywleczesz swój tyłek? Anne mi tu na piętnasty zawał schodzi. Ha, ha. Już wchodzę po schodach. Oparła się wygodnie o kanapę.
- Będzie za momencik. Wchodzi po schodach.
Popatrzyła na szatynkę. Po chwili zastanowienia złapała ją za ramiona.
- Nie pobiegniesz po niego. Spadniesz ze schodów, znając ciebie. Nie pozwalam - zaśmiała się ruda.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 20:39, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Jakby przewidując jej zamiar, Lizzie wybiła jej z głowy zbieganie po schodach. Anne zrobiła udawaną smutną minkę.
- A tak chciałam - powiedziała obrażona. Po chwili zaśmiała się i spojrzała z wyczekiwaniem w kierunku drzwi. Nie wiedziała, czy była jeszcze zdrowa na umyśle, czy kompletnie wariowała na punkcie pewnego wysokiego szatyna.
- Ale wstać mogę. Chociaż po twoich dzisiejszych wypadkach lepiej nie ryzykować.
Usiadła z powrotem, licząc w myślach, ile zajmuje pokonanie schodów do wieży: wolnym, szybkim, umiarkowanym krokiem lub biegiem. Mam paranoje.
Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Wto 20:39, 04 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 21:09, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju 44
Szedł dość szybkim krokiem, a mimo wszystko droga trwała dłużej niż zwykle. W sumie, nie wiedział czemu. To chyba myślenie tak go zajmowało, że zwalniał. Na korytarzu minął Paula. Okularnik wchodził już na schody. Mikuniu, skarbie ty mój, powiedzże, kiedy przywleczesz swój tyłek? Anne mi tu na piętnasty zawał schodzi. Ha, ha. Już wchodzę po schodach. Przyspieszył kroku. Wszedł do pokoju dziewczyn i od razu ruszył w kierunku kanapy. Jednak ta sama kartka, która złośliwie spowodowała upadek rudzielca, zemściła się również na Mikey'u. Chłopak momentalnie wylądował na ziemi.
- Jak miło. Ledwo wszedłem i już leżę.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 21:13, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Podbiegła ze śmiechem do chłopaka i próbowała pomóc mu wstać, ale potknęła się o jego nogę i chwilę później wylądowała na nim całym ciałem.
- Przepraszam - powiedziała jednocześnie się uśmiechając, rumieniąc i martwiąc, czy mu czegoś nie złamała. Spojrzała mu głęboko w oczy, zapominając, że chyba powinna raczej pozwolić mu oddychać i wstać.
- Nic ci nie zrobiłam? - zapytała z troską. Nie było cię chwilę, a ja już się stęskniłam... Co ty ze mną robisz? - Chyba mamy dziś serię niefortunnych zdarzeń.
Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Wto 21:14, 04 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 21:21, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Nic mi się nie stało. A wręcz czuję się świetnie.
Objął dziewczynę ramionami i musnął jej usta swoimi. Zapomniał kompletnie o Liz. Ruda jednak nie pozwoliła na dłuższą niepamięć. Potrafiła jednak tak wniknąć w bańkę mydlaną, by jej nie przerwać. Była jak letni wietrzyk, a nie zimny wicher. I znów gadasz jak Lizzie.
- Poczekajcie!
Ruda wybiegła z pokoju. Mikes oderwał się od szatynki i rzucił ze śmiechem:
- Na co?
Dostał odpowiedź, gdy jego siostra wróciła do pokoju z albumem. Ale nie niebieskim, lecz czerwonym. Tym, w której był zdjęcia jej i Franka.
- To teraz róbcie co chcecie. Już nie będę czuła się samotna.
Wyszczerzyła się do pary. Mikey ponownie się zaśmiał i spojrzał Anne w oczy.
- Skoro tak...
Znów pocałował dziewczynę.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Wto 21:31, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Dziwnie się czuła, wiedząc, że kilka metrów od nich znajdowała się Lizzie. Trochę skrępowana i... Cała niepewność zniknęła, kiedy Mikey pocałował ją raz, a potem drugi. Naprawdę go potrzebowała. Jak powietrza albo nawet bardziej. Czując jego silne ramiona wokół siebie wiedziała, że była bezpieczna. Że nic i nikt nie mógł jej zagrozić. Nie w tej błogiej chwili.
- Chyba wypadałoby wstać - szepnęła mu do ucha zachrypniętym głosem. Z błyszczącymi oczami wyglądał jeszcze lepiej niż zwykle. Sama miała na policzkach zdrowe rumieńce. Po chwili w tęczówkach szatynki zabłysły diabelskie ogniki.
- Albo i nie! - połaskotała go palcami w boki, wywołując głośny śmiech szatyna.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 21:43, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Hej! To nie fair! Nooo! Puść, zostaw! - chłopak śmiał się głośno. Okulary spadły mu z nosa i wylądowały gdzieś na podłodze. W ramach samoobrony zaczął się turlać, pociągając za sobą Anne. Wylądował na szatynce. Mam nadzieję, że cię nie zgniotę. Nie, jesteś za chudy. A ty wciąż tutaj?
- Zdecydowanie wolę to.
Pocałował dziewczynę w czoło, nos, usta. Potem zajął się szyją. Ja nic nie widzę. Zupełnie nic. Ja nic nie wiem. To świetnie Lizzie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|