Forum Windhill High School Strona Główna

Pokój [100]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 33, 34, 35  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Sypialnie dla dziewcząt
Autor Wiadomość
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 21:29, 15 Gru 2012    Temat postu:

Mężczyzna przyglądał się z powątpiewaniem Quinn, woląc nie wyobrażać sobie procesu samozszywania. Gdyby nie to, że absolutnie ufał jej umiejętnościom, natychmiast wysłałby ją z powrotem do pielęgniarki. W obecnej sytuacji, był jednak wdzięczny losowi, że nie musi tego robić. Uzdrowicielka była jedyną osobą w pomieszczeniu, która zdawała się mieć wszystko pod absolutną kontrolą.
Nagle leżąca wcześniej nieruchomo Rose drgnęła, po czym otworzyła wciąż nieco przekrwione oczy. Po nieudanej próbie podniesienia się z podłogi, przewróciła się na brzuch i zadała pytanie, którego się obawiał.
- Czy mógłby ktoś mi wytłumaczyć co się tutaj działo?!
Rzucił błagalne spojrzenie w stronę Quinn, mając nadzieję, że to nie na niego spadnie przykry obowiązek poinformowania dziewczyny o liczbie ofiar, jakie spowodowała, ale zanim którekolwiek z nich zdążyło się odezwać, zobaczyli jak Lizzie osuwa się na podłogę.
- Cholera - mruknął Noah, podchodząc do nieprzytomnej dziewczyny. Wyglądało to na zwyczajne omdlenie, ale i tak nadszedł najwyższy czas na ogarnięcie pobojowiska. Zwrócił się do Quinn z pytającym wzrokiem. Nie wiedział dlaczego, ale chyba mimowolnie zaczął traktować ją jak dowódcę.
- Myślę, że powinniśmy ich wszystkich w końcu zabrać do pielęgniarki. Jeśli Anne pomoże Rose, to ja powinienem dać radę zanieść Franka i Mikes'a.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Sob 22:27, 15 Gru 2012    Temat postu:

-Dlaczego nikt nie chce mi nic powiedzieć.
-Dlaczego nikt nie chce mi nic powiedzieć?! -powtórzyła pytanie zadane w myślach- teraz ubarwione histerycznym szeptem.
-Dlaczego... dlaczego... dlaczego...
Dziewczyna już miała ponowić jak dotychczas mozolną próbę wstania o własnych siłach, jednak docierające do uszu słowa profesora Blacka spowodowały, że pieguska trzeci raz z rzędu wylądowała na śliskiej od wszechobecnej krwi posadzce.
-Sama raczej nigdzie się nie ruszę. -sapnęła, z wisiłkiem ocierając mokre czoło.
Wpatrywała się rozszerzonymi z bólu oraz przerażenia źrenicami w sylwetkę dwojga nauczycieli, pogrążonych w cichej rozmowie. A raczej... wymianie poglądów.
Nikt nie raczył na nią spojrzeć. Ba! Nawet nie przejęli się pytaniem pieguski, które zawisło w powietrzu niczym natrętna mucha, niczym nie dająca się przegonić.
-Co tu się, do cholery, dzieje?!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Sob 23:02, 15 Gru 2012    Temat postu:

Wysłuchała instrukcji McAdams. Ufała tej kobiecie, pomagała jej przyjaciołom mimo że sama była ranna. Sytuacja wydawała się poprawiać i Anne niemal odetchnęła z ulgą, zanim Lizzie osunęła się na podłogę. Podbiegła do przyjaciółki, uderzając ją w twarz. Myślała, że takie metody stosuje się tylko w filmach. Nic dziwnego, że nie zadziałało. Po kilku minutach ruda otworzyła oczy. Anne ułożyła jej głowę na swoich kolanach, wcześniej odkładając lekarstwa Mikey'a w bezpieczne miejsce.
- Patrz na mnie - powiedziała do przyjaciółki. - Frank wyzdrowieje, wiesz, że nie umiem kłamać. Będzie. Dobrze. Tylko musisz być silna. Rozumiem, że każdy ma gorsze dni, ale załamanie to nie rozwiązanie, sama to wiem. Frankie się obudzi i wszystko będzie w porządku. Rozumiesz?
Pokiwała nieznacznie głową. Anne westchnęła. Przesunęła się bliżej kanapy, chwytając za rękę Mikes'a. Odwzajemnił uścisk bez słowa.
- Wiem, że to czysty prozaizm, ale państwo znają pewnie jakieś zaklęcie sprzątające. Moglibyście zrobić coś z tym pobojowiskiem? Ta krew nie nastraja pozytywnie. A później bardzo chętnie pomogę ich stąd zabrać.
Wstała, czując pulsowanie pod okiem. Kość policzkowa była lekko sina od uderzenia pieguski. Westchnęła i pomogła Rose złapać równowagę. Z niemałym trudem wyprowadziła (wyniosła?) dziewczynę z pokoju, modląc się, aby obie nie spadły ze schodów.
Do gabinetu pielęgniarki


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Nie 12:45, 16 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabriel Violet
Początkujący


Dołączył: 11 Gru 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 23:21, 15 Gru 2012    Temat postu:

Gabriel poczuł na sobie spojrzenie rudowłosej. Nie zdążył nawet zareagować, ponieważ nieznajoma chwyciła garść włosów i wyrwała je szybkim, lecz okropnie bolesnym ruchem. Próbował się opanować, jednak ból był zbyt wielki. Pokój przeszył okropny krzyk. Poszkodowany czarnowłosy trzymając cię za głowę, ukrył się za szafą. Miał nadzieję że dziewczyna nie będzie go szukać i zajmie się kimś innym.
Zachciało ci się pytać o drogę. Może lepiej trzeba było zdobyć mapę, idioto.
Pojawił się kolejny damski głos. Po chwili po pokoju rozniosły się odgłosy walki. Nowo przybyła prosiła którąś z przebywających już tam osób, żeby poszła po nauczyciela. Wychylił lekko głowę:
Obie walczące leżały na podłodze, jedna nieprzytomna, a druga krwawiąca.
Mógłbym iść… gdyby nie to, że nie znam drogi nawet do swojego pokoju.
Następna osoba wbiegła do pokoju. Był to nauczyciel od przedmiotu, na który się zapisał. Nachylił się nad brązowowłosą kobietą. Gabriel postanowił ponownie schować głowę, ponieważ zapowiadała się scena rodem z kina. Chciał wyjść, lecz nie wiedział w jakim stanie są teraz jego włosy. Zaśmiał się w duchu:
Niektórzy tutaj prawie umierają, a ja martwię się o swój wygląd. To takie płytkie. No cóż…
Ludzie zaczęli wchodzić i wychodzić. Powoli cała sytuacja się uspokajała. Chłopak słuchał tego co się dzieje w pokoju, niczym przekazu radiowego. Nie znał jeszcze nikogo, więc ciężko było mu określić czy powinien współczuć, czy nie. Po jakimś czasie ponownie usłyszał głos rudowłosej, która go zaatakowała. Próbowała dowiedzieć się czegoś o panującej tu sytuacji. Czarnowłosy postanowił nie czekać dłużej. Związał włosy w kucyk jakąś porzuconą pod szafą gumką i prawie bezszelestnie wydostał się z kryjówki. Postanowił, że dalszy dystans pokona równie cicho, lecz nie pozwolił na to fakt, że ścierpły mu nogi. Wychodząc przypadkowo trzasnął drzwiami, powodując jeszcze większy hałas. Zabrał swoją walizkę, pozostawioną koło wejścia.
Oh, i dalej nie wiem jak dojść, nie ważne. Spytam się kogoś innego.
do: korytarz na pierwszym piętrze
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 13:18, 16 Gru 2012    Temat postu:

Uwaga Anne o sprzątaniu wyrwała go z zamyślenia. Sama czynność wydawała mu się w tym momencie nieco nierealistyczna, ale pokój faktycznie wyglądał jak scenografia horroru. Przytakując nieznacznie, rzucił zaklęcie czyszczące na wszechobecne plamy krwi, a porozrzucane meble znalazły się na swoich miejscach dzięki telekinezie. W pomieszczeniu nadal panował spory bałagan, ale przynajmniej jego widok nie wywoływał odruchu wymiotnego.
Zaczekał, aż Lizzie, Anne i Rose pójdą przodem, na wpół prowadząc, na wpół niosąc się nawzajem. Spojrzał na leżących uczniów. Jeden z nich był co prawda przytomny, ale podejrzewając przynajmniej kilka złamań, nie chciał nawet proponować mu stawania na nogi. Dlatego uniósł obu, tak samo, jak transportował kilka dni temu martwe ciało Ayano i wyszedł ma korytarz, mając nadzieję, że Quinn podąża za nim.

Do: gabinet pielęgniarki (z Mikes'em i Frankiem)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pon 22:02, 17 Gru 2012    Temat postu:

Z gabinetu pielęgniarki
Kiedy tylko weszła do pokoju zabrała się za kończenie porządków rozpoczętych przez pana Blacka. Po pół godzinie pokój niemal lśnił. Anne odetchnęła z ulgą, widząc, że nie wyglądał już jak świadek napaści opętanej nastolatki. Szatynka zwinęła sukienkę i wrzuciła ją do kosza na śmieci. Następnie wzięła długi, gorący prysznić. Rozczesała włosy i zostawiła je rozpuszczone. Na nogi nałożyła obcisłe dżinsy, na górę luźniejszą bluzkę. Zaczynała wyglądać jak ona. Wyszła do Lizzie i chwyciła w rękę rorbę.
- Wiem, że to wszystko jest trudne... Ale mamy transmutację i chyba dobrze nam zrobi, jeśli na nią pójdziemy. - Uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki, poczekała aż ta się przebierze i umyje i razem wyszły na korytarz.
Do sali od transmutacji, lekcja V
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 17:28, 18 Gru 2012    Temat postu:

Z gabinetu pielęgniarki
Pomogła szatynce w sprzątaniu. Praca pomagała jej oderwać się od ponurych myśli. Gdy Anne poszła do łazienki, Lizzie usiadła na swoim łóżku. Wzięła w dłonie ramkę ze zdjęciem Franka. Wpatrzyła się smutnym wzrokiem w uwiecznione na papierze roześmiane oczy szatyna. Anne wyszła z łazienki. Ruda wzięła długi prysznic i przebrała się. Założyła ukochane podarte dżinsowe rurki, czarne glany i białą koszulkę. Jedyną jej ozdobą było maleńkie serduszko namalowane czarnym markerem dawno temu przez Mikes'a i Arthura. Zadrżała przy otwartym oknie, więc założyła również czarną bluzę należącą do Franka. Wzięła torbę i w milczeniu wyszła z pokoju za przyjaciółką.
V lekcja transmutacji


Ostatnio zmieniony przez Lizzie Williams dnia Wto 17:33, 18 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 8:17, 20 Gru 2012    Temat postu:

Z ogrodu medytacji
Weszła do pokoju, a jej policzki nadal płonęły ze wstydu. Bała się, że oboje ją znienawidzą. Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej - odezwał się zjadliwy głosik w głowie szatynki. Miał rację. Raniła ludzi, których kochała. Co zrobi, jeśli ich straci? Jak będzie wyglądało jej życie bez radosnego uśmiechu Liz i pełnych miłości oczu Mikey'a. Wyrzuty sumienia narastały od dwudziestu czterech godzin, by wreszcie osiągnąć punkt kulminacyjny. Zacisnęła dłonie w pięści, przebijając nieznacznie skórę paznokciami. Jej usta wykrzywił słaby grymas. Odwróciła się do przyjaciółki, lecz nadal nie potrafiła spojrzeć jej w twarz. A jemu jakoś patrzyłaś. Nawet całowałaś przed wyjściem na lekcje. Pamiętasz?
- Mów, co chcesz wiedzieć - szepnęła, wbijając wzrok w podłogę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 17:23, 20 Gru 2012    Temat postu:

Z ogrodu medytacji
- Mów, co chcesz wiedzieć.
Ruda usiadła na kanapie. Co chcę wiedzieć? Zachowujesz się dziwnie. Jesteś spięta, zdenerwowana, jakby zawstydzona i nieswoja. Trwa to od wczoraj. I te twoje słowa w ogrodzie...
- O co ci chodziło wtedy, w ogrodzie? O czym mówiłaś? Dlaczego się tak zachowujesz? Anne, martwię się. I nawet nie patrzysz mi w oczy...
Wbiła nieustępliwy wzrok w przyjaciółkę. No powiedzże coś.


Ostatnio zmieniony przez Lizzie Williams dnia Czw 17:24, 20 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 18:38, 20 Gru 2012    Temat postu:

- Pamiętasz jak wyszłam wtedy w nocy z gabinetu? - zapytała, nie podnosząc wzroku. Wiedziała, że Lizzie doskonale zdaje sobie sprawę, o co jej chodziło.
- Wcale nie chciałam tego mówić, naprawdę, myślałam, że może mogę... - zawahała się, spoglądając wreszcie w nieustępliwe oczy rudej. Co mi tam, najwyżej znienawidzą mnie jedyne bliskie osoby...
- Zrobiłam coś bardzo głupiego... Byłam roztrzęsiona... Wiem, to wcale mnie nie tłumaczy. Czuję się jak ostatnia ladacznica. Naprawdę. Nie mam pojęcia, co o mnie myślisz, chyba nie chcę wiedzieć. Całowałam się z Paulem. Stałam tam i krzyczałam, płakałam, nie mogłam już sobie z tym wszystkim poradzić, a on pojawił się znikąd. Przytulił mnie i uspokoił, a potem... Lizzie, dobij mnie! Dlaczego ranię tych, których kocham? Możesz wierzyć, możesz nie, ale naprawdę nie ma dla mnie na świecie ważniejszej osoby od twojego brata! Nie mam nikogo, a on jest bezpieczną przystanią - mówiła cicho, pod koniec zaczął jej się łamać głos. Nie masz prawa płakać. To wszystko twoja wina. Ty jesteś zła. Nie zasługujesz na miłość. Nie dojrzałaś do niej. Ale jej potrzebuję!
Spojrzała w okno. Wiedziała, że rozmawiały już dłogo, ale żeby dochodziło południe? Dziewczyna powoli traciła rachubę czasu. Wpatrzyła się w zielone oczy przyjaciółki.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Czw 21:02, 20 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 22:09, 20 Gru 2012    Temat postu:

- Powiem szczerze, że dosyć dziwnie okazujesz tą miłość do Mikes'a.
Głos rudzielca brzmiał chłodno. Targały nią sprzeczne emocje, ale była tak wyćwiczona w ukrywaniu uczuć, że byliby w stanie dostrzec to tylko Frank i Mikey.
- Nie rozumiem cię, Anne. I nie mówię tego dlatego, że to mój brat. Nie rozumiem cię jako zakochana dziewczyna. Nigdy nie byłabym w stanie zrobić czegoś takiego Frankowi.
Wstała i ruszyła do drzwi. Zatrzymała się w progu.
- Nie sądzę, żebyśmy poszły razem do chłopaków, do gabinetu. Mam nadzieję, że pójdziesz tam i powiesz Mikes'owi... i resztę w tej kwestii pozostawiam jemu. Idę na lekcje. Potem wrócę tu. A gdy znowu zjawię się u pielęgniarki, chciałabym, żeby już było po waszej rozmowie.
Wzięła swoją torbę i zrobiła kilka kroków. Znów się zatrzymała.
- Zawiodłam się na tobie, Anne.
Wyszła szybko, by ukryć przed szatynką łzy.
Na IV lekcję alchemii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 22:25, 20 Gru 2012    Temat postu:

- Zawiodłam się na tobie, Anne - powiedziała chłodno po czym wyszła z pokoju. Słowa zakuły jej serce jak sztylet. Jak setki sztyletów wbijanych z największym okrucieństwem. W oczach Anne zebrały się łzy. Bo Liz miała rację. Była okropna i krzywdziła chłopaka, który ją kochał. Usiadła na podłodze, głośno szlochając. Zacisnęła dłonie w pięści, pogłębiając skaleczenia, z których powoli zaczęły się sączyć strużki krwi.
- Jego też stracę - wyszeptała sama do siebie, ocierając twarz. Miała gdzieś, jak wyglądała. Miała gdzieś, jak się czuła. Obchodziła ją tylko reakcja Mikey'a. Czuła, jak Lizzie zaczęła budować mur, odgradzać się. I jakaś jej część wiedziała, że chłopak zacznie robić to samo. Jak mogła być tak głupia i myśleć, że zdoła zapomnieć o całej sprawie? Wstała i wyszła z pokoju, kierując się na spotkanie. Oczekując na wyrok.
Do gabinetu pielęgniarki
***
Z pokoju 78
Weszła do pokoju i od razu skierowała się pod prysznic. Zimna woda trochę otrzeźwiła dziewczynę, która z każdą chwilą czuła się coraz gorzej. Zdradziła chłopaka, którego naprawdę kochała, czemu przeczyła swoim zachowaniem na każdym kroku. Przyjaciółka się od niej odsunęła. Wypiła ponad pół butelki wina i zbeształa niewinnego Paula, który chciał tylko pomóc. I pomógł. Nie wiedziała, co by się działo, gdyby jej wtedy nie znalazł. Położyła się do łóżka i zakryła kołdrą po samą głowę. Nie chciała pokazywać się nikomu. Wstydziła się za siebie. A miało być jeszcze gorzej. Musiała stawić czoła życiu. Wypić piwo, którego naważyła (picia miała zdecydowanie dosyć), choć wolałaby je wylać, wymazać bolesne wspomnienia. Zapadła w niespokojny sen.
***
To zdecydowanie nie była udana drzemka. Najpierw dręczyły ją koszmary, z których nie mogła się obudzić, a kiedy już udało jej się otworzyć oczy, dziewczynę dopadły jeszcze większe wyrzuty sumienia. Od jutra... Od jutra będzie inaczej. Cokolwiek powie Mikey, Lizzie, nie mogę się tak zachowywać. Upijanie się i wyżywanie na innych jest poniżej krytyki. Muszę przeprosić Paula, o ile będzie jeszcze chciał mnie widzieć. I zacząć porządkować swoje życie - pomyślała, po czym znowu się rozpłakała. Wyjęła z szafki podniszczony, stary zeszyt i otworzyła na wolnej stronie. Jej pamiętnik. Może i dziecinne było to, że pisała, ale robiła to wtedy, kiedy nie mogła z nikim rozmawiać. Ostatni wpis pochodził z drugiego dnia.
Mikey. Nie wiem, co z tego będzie, ale chyba idzie ku dobremu. Znieniam się. To nie będzie mi już potrzebne. Nowe życie, nowe zasady.
Naprawdę myślała wtedy, że to ostatni wpis. Ale teraz nie mogła. Musiała się wyładować. Stanowiło to ucieczkę, próbę zrozumienia rzeczywistości i targających nią emocji. Pisała więc wszystko, co tylko przychodziło jej do głowy, a więc dosyć chaotycznie i nieskładnie. Łzy kapały na kartki, rozmazując gdzieniegdzie atrament. Zatrzasnęła okładkę, po czym otworzyła notatnik jeszcze raz i wyrwała z niego kartkę.
Mamo,
wracam do domu. Nie wiem kiedy. Nie wiem jak. Nie wiem czy chcesz, żebym wróciła. Nieważne. Wracam. Niedługo.
Anne

Schowała papier do zaadresowanej koperty. Wahała się. Wysłać czy nie? Porzucić nowe życie i powrócić do starego z podkulonym ogonem? Jak tchórz? Jak śmieć, którym się czuła? Postanowiła, że lepiej pozostanie do rana w pokoju i porządnie wytrzeźwieje. Naciągnęła kołdrę na twarz i pogrążyła się w rozmyślaniach. Londyn czy Windhill? Spokój czy nieustanna walka z samą sobą?


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Sob 14:11, 22 Gru 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Sob 16:18, 22 Gru 2012    Temat postu:

Z jadalni
Wreszcie dowlokła się do pokoju. Humor jej się poprawił. Z kieszeni wyjęła wisiorek, który dostała na zajęciach z przygotowania do pojedynków i założyła go na szyję. Zajrzała do drugiej części pokoju, by upewnić się, czy jest sama, czy nie. Anne była w pomieszczeniu, zakopana pod kołdrą. Ruda wyjęła z uszu słuchawki i wsłuchała się w panującą ciszę. Oddech szatynki był płytki i urywany, co utwierdziło Liz w przekonaniu, że dziewczyna nie śpi. I raczej nie jest w dobrej kondycji psychicznej. Było jej przykro z powodu zachowania przyjaciółki, ale... No właśnie. Przyjaciółki. Nie mogła jej tak zostawić. Mimo wszystko.
Wyjęła z torby długopis i zeszyt, z którego wyrwała kartkę. Napisała na niej: Walcz. Nie poddawaj się. Życie jest za krótkie na wracanie na plac boju, gdy już raz z niego zejdziesz. Cicho weszła do środka i położyła kartkę razem z czekoladą na poduszce obok szatynki. Potem równie cicho wyszła z pomieszczenia. Położyła się na łóżku, na powrót włożyła do uszu słuchawki i wpatrzyła w zaśnieżony krajobraz za oknem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Sob 16:26, 22 Gru 2012    Temat postu:

Po kolejnym napadzie szlochu wygrzebała się wreszcie spod kołdry z mocnym postanowieniem wzięcia się w garść. Na poduszce zobaczyła czekoladę i wiadomość od Liz. Walcz. A ja chcę się poddać... Zacisnęła palce na kawałku papieru i zamknęła na chwilę oczy, jakby zbierając w sobie siły. Uczesała się, w łazience ochlapała twarz wodą i cicho zapukała do sąsiednich drzwi. Brak odpowiedzi. Uchyliła je i zauważyła słuchającą muzyki rudą. Przysiadła na jej łóżku i lekko dotknęła ją za ramię.
- Wiesz... Chyba nie mam już o co walczyć - wyszeptała, będąc niemal pewna, że Williamsówna każe jej wyjść tak samo jak Mikes.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Sob 16:31, 22 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Sob 16:52, 22 Gru 2012    Temat postu:

Ktoś dotknął jej ramienia. Ruda przeniosła wzrok na tego kogoś. Anne.
Ruda wyjęła słuchawki z uszu i usiadła po turecku na łóżku. Jej szare oczy wpatrywały się w zrezygnowaną dziewczynę.
- Wiesz... Chyba nie mam już o co walczyć.
- Masz. Zawsze jest coś, lub ktoś, o kogo warto walczyć. Mówisz, że kochasz Mikes'a... I odpuścisz teraz? Pozwolisz, by to się rozpadło, bo się poddałaś? Chcesz, żeby potem prześladowało cię to przez całe życie? Byś przez długie lata żyła w ulotnym złudzeniu szczęścia, a na starość usiadła samotnie w fotelu i pomyślała: "spaprałam"? Nigdy się poddawaj, gdy masz jakiekolwiek szanse na walkę. A nuż wygrasz?
Nie poddawaj się. Nie popełniaj moich błędów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Sypialnie dla dziewcząt Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 33, 34, 35  Następny
Strona 29 z 35

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin