|
|
Autor |
Wiadomość |
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Śro 21:54, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Nie mam zamiaru odstąpić cię już nawet na krok. Nigdy. Do końca świata - szatynka zadeklarowała, a potem pocałowała go tak, jak jeszcze nigdy nie całowała. Lekko zaskoczony chłopak odwzajemnił pocałunek - pierwszy, drugi i wszystkie kolejne. Opadł na łóżko, przez co dziewczyną półleżała na jego klatce piersiowej. Jego ramiona mocno obejmowały talię Anne, nie pozwalając jej odsunąć się nawet na centymetr. Głaskał ją po policzku. Kręciło mu się w głowie. Nawet nie wiesz, jak na mnie działasz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Śro 22:05, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Zakręciło jej się w głowie od ilości uczuć i elektrycznego napięcia między nimi. Oparła policzek na klatce piersiowej chłopaka, wsłuchując się w przyspieszone bicie jego serca. Nie spała od dwudziestu czterech godzin, ale przestała czuć zmęczenie, przestała czuć cokolwiek oprócz zapachu, ciepła i dotyku znajomych dłoni na twarzy. Nigdy nie lubiła czytać romansów. Wydawały jej się zbyt ckliwe i przesłodzone albo przeciwnie - pełne zawiłych problemów. Teraz jednak przestały jej przeszkadzać.
- Obiecaj, że nie stanie ci się żadna krzywda - wyszeptała, przypominając sobie niedawny strach o jego życie. Zamknęła oczy, ale nie spała, unoszona w rytmie oddechu okularnika.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Śro 22:34, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Popatrzył na leżącą dziewczynę. Jego twarz nabrała powagi.
- Wiesz, że tego nie mogę ci obiecać. Jeśli coś obiecuję, spełniam to, a na to mogę nie mieć wpływu. Ale mogę ci obiecać, że będę o siebie dbał.
Pocałował Anne w czubek głowy. Wpatrzył się w szatynkę. Pochłaniał ją wzrokiem, jej zgrabną sylwetkę, długie włosy, śliczne policzki i usta, zamknięte oczy. Jest naprawdę piękna. Dziewczyna oddychała coraz wolniej i spokojniej.
- Chyba jesteś śpiąca.
Okularnik się zaśmiał. Z czułością obserwował rumieńce na policzkach Anne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Śro 22:43, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Śpiąca? Niee... - Jej wypowiedź przerwało nagłe, przeciągłe ziewnięcie. - Dobrze, jestem, ale nie chcę zasypiać. Dobrze mi tu, wygodny jesteś - zaśmiała się, zrzucając z nóg czerwone szpilki. Położyła dłonie na klatce piersiowej chłopaka i przesunęła się tak, żeby nie naciskać za bardzo na niedawno zwichnięty bark. Just close your eyes... Come morning light you and I'll be safe and sound...
- Będziesz tutaj, kiedy się obudzę, prawda? I nie możemy długo spać, dzisiaj ma być targ świąteczny i chciałabym zobaczyć, o co dokładnie chodzi. Także potrząśnij mną, gdyby nie było ci wygodnie, albo gdybym chciała przeleżeć cały dzień - powiedziała na wpół sennie, otwierając na moment oczy. Makijaż na pewno się rozmazał, a włosy potargały, jednak dziewczyna poczuła taką senność, ukrywaną wcześniej przez inne emocje, że jej głowa opadła ciężko. Odpłynęła do krainy spokojnego snu pierwszy raz od kilku dni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Czw 0:30, 27 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Będę, będę. Obudzę cię, gdy będzie trzeba.
Dziewczyna zasnęła momentalnie. Chyba naprawdę wygodna ze mnie poduszka. Przykrył szatynkę kocem i wpatrzył się w sufit. Spędził mnóstwo czasu na spaniu, był zupełnie rozbudzony. Cichy, równy oddech Anne uspokajał myśli. Mikey pogrążył się w rozmyślaniach. Sprawdzał co jakiś czas, która godzina, by obudzić Anne w odpowiednim momencie. W międzyczasie obserwował pokój, śpiącą na nim dziewczynę i wszystko inne, co tylko się dało. Potem wziął opowiadanie, które dostał od Anne. Nasza historia. Spisana, od samego początku do wypadku. To chyba najlepsze, co mogła mi dać. Zaraz po swoim sercu, które już mi oddała. Pogrążył się w lekturze, przeżywając wszystko na nowo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Czw 11:58, 27 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Spała krótko, bardzo krótko, ale dawno nie obudziła się z uśmiechem na twarzy. Przeciągnęła się, co spowodowało zaplątanie się w koc. Efekt końcowy był taki, że szatynka wylądowała z hukiem i śmiechem na podłodze. Podniosła się, rozcierając obolałe biodro i obciągając sukienkę. Spojrzała rozbawiona na Mikes'a, który odłożył czytaną historię i także patrzył na nią, nie przestając się śmiać.
- Nic mi nie jest - powiedziała, całując go w policek. Wskazała ręką na trzymany przez chłopaka plik kartek. - Dokończ, ja pójdę się jakoś ogarnąć.
Wyjęła z szafy butelkowozielony, luźny u dołu sweter i obcisłe, grafitowe rurki, "odczarowała" swoje włosy tak, że opadały prosto na ramiona i ruszyła do łazienki. Weszła pod prysznic i stała tak, pozwalając sobie na wspomnienia wczorajszego dnia, kiedy po jej nagiej skórze spływały strumienie gorącej wody. Mikes nie wracał do jej zdrady. Może i lepiej. Wybaczył jej, a ona mogła tylko cieszyć się, że spotkała tak wspaniałego człowieka. Poczuła lekki ból w potylicy, ale zepchnęła go na karb upadku z łóżka. Przebrała się w przygotowane ubrania i, zanim wróciła do okularnika, wpadła jeszcze po cichu do pokoju Lizzie i, nie rozglądając się, zabrała ze stołu list od ich rodziców. Stanęła przed własnymi drzwiami i otworzyła je. Chłopak leżał wpatrzony w sufit z rękami pod głową. Skończył.
- Jak się podobało? - zapytała cicho, opierając się o ścianę i czekając na werdykt. Nigdy nie włożyła w tekst tyle własnych emocji. To było jeszcze bardziej osobiste niż pamiętnik. Może przesadziła? Może to nie był odpowiedni prezent? Tak bardzo się otworzyła, jak jeszcze nigdy przed nikim.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Czw 14:17, 27 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Jak się podobało?
Spojrzał na szatynkę, wstał i objął ją.
- Bardzo. To najpiękniejsze, co mogłem dostać. Dziękuję.
Schował twarz we włosach dziewczyny. Po chwili wyprostował się lekko. Dostrzegł jakąś kartkę w rękach Anne.
- Co tam chowasz?
Uśmiechnął się szeroko i zrobił proszącą minkę.
- Proooszę, pokaaaż.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Czw 14:27, 27 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Objęła chłopaka z uśmiechem na twarzy.
- Proooszę, pokaaaż - powiedział, patrząc na kartkę w rękach Anne.
- A, tak jasne, to do ciebie. Nie wiem, czy Lizzie ci mówiła... I tak przeczytaj - powiedziała, prowadząc okularnika na kanapę. Rozsiedli się wygodnie. On, otwierając kopertę, ona, spoglądając na śnieżny krajobraz za oknem. Kaaawyyyyy!!! - krzyczał jej umysł. Nie mam, przecież nie przetransmuję wody ani coli. O, cola! Wygrzebała spod sofy butelkę, niemal znów spadając na podłogę i odkręciła zakrętkę z sykiem. Pociągnęła kilka dużych łyków i podała ją Mikes'owi, który przyjął napój, nie przerywając lektury. Położyła głowę na oparciu i skupiła się na kolorze swoich paznokci, zmieniając go z czerwonego na ciemnozielony. Magia była przydatna także w życiu codziennym. Używać jej do takich prymitywnych czynności? Myślisz, że to bezpieczne?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Czw 14:47, 27 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Zagłębił się w lekturze listu. Wziął od szatynki butelkę coli, nawet nie patrząc, co bierze. Pociągnął łyk i oddał butelkę dziewczynie. Odetchnął z ulgą, gdy przeczytał list. Z Arthurem w porządku. Niedługo wrócą. Znów będzie jak dawniej, spokojnie i szczęśliwie. Zaczął się śmiać. Lekko, głośno, długo i radośnie. Tak po prostu, z czystego szczęścia. Znów przytulił do siebie Anne.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Czw 15:36, 27 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Anne patrzyła rozpromieniona na chłopaka.
- Mówię ci, niedługo ty przypomnisz sobie wszystkie szczegóły, Frank się obudzi i nareszcie będzie dobrze - odpowiedziała, kładąc mu głowę na ramieniu. Potem dogadasz się jeszcze ze swoim ojcem, upewnisz się, że z Alexem w porządku i będziesz szczęśliwa? Chyba jesteś śmieszna. To się tak łatwo nie uda. Nie komuś takiemu jak ty. Po chwili wstała, przeciągnęła się jak kot i narzuciła na ramiona sweter.
- Pójdziesz ze mną poszukać kawy? - zapytała po czym znowu ziewnęła. Zignorowała ból głowy i podeszła do okularnika, podając mu rękę. Drugą nałożyła na nogi balerinki i zarzuciła torebkę na ramię.
Wyszli z pokoju i niemal runęli w dół, potykając się o jakąś rudowłosą postać, leżącą w połowie schodów. Ta zaczęła się budzić, obrzucając ich niezbyt przychylnymi słowami. Po chwili otworzyła oczy.
- Spałam tutaj?
Anne podała Lizzie rękę, z trudem hamując napad śmiechu.
- Najwyraźniej. Chodź kochana, tobie też przyda się kawa - powiedziała, ciągnąc ją wraz z Mikey'em do jadalni. Cieszyła się, że znowu byli razem. Brakowało jeszcze tylko jednej osoby, ale szatynka miała dobre przeczucia.
Do jadalni
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Czw 22:38, 27 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Wstał i ruszył za szatynką, odkładając delikatnie kartki na stolik. Obchodzisz się z nimi jakby były ze szkła, łatwe do zniszczenia. To kartki. Zwykłe papierowe kartki. Dla mnie nie są zwykłe. Dla mnie to dużo więcej niż kartki. Nieomal spadli ze schodów, potknąwszy się o drobną istotę śpiąca na schodach.
- Liz, już nie miałaś gdzie spać?
Zobaczywszy chwiejny krok wciąż zaspanej dziewczyny, wziął ją na ręce.
- Tak będzie bezpieczniej.
Do jadalni
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Czw 23:14, 27 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z gabinetu pielęgniarki
Spać. Spać. Frank jest bezpieczny, jest w dobrych rękach. Mogę iść spać. Stanęła u podnóża wieży. Jej, to tak daleko. Zaczęła mozolna wspinaczkę po schodach. W połowie była tak zmęczona, że nie była w stanie zrobić ani kroku dalej. Położyła się i zasnęła.
***
Ktoś się o nią potknął, a przynajmniej tak jej się wydawało, bo wciąż w połowie była w krainie snów. Zabolało, więc mimowolnie wymamrotała kilka niezbyt miłych komentarzy bo osób, które śmiały zakłócić jej sen. Po chwili otworzyła oczy, napotykając na Anne i Mikes'a. O, to wy, Nie spodziewałam się. Rozejrzała się i ku swemu zdziwieniu ujrzała schody w wieży z sypialniami dziewcząt. Tego tym bardziej się nie spodziewałam.
- Spałam tutaj?
- Najwyraźniej. Chodź kochana, tobie też przyda się kawa.
Z pomocą Anne jakoś udało jej się wstać. Niepewnie ruszyła do przodu. Poczuła, jak ktoś bierze ją na ręce. Mikey.
- Dzięki - wymamrotała sennie.
Liz, no nie śpij już. Ile można?
Do jadalni (niesiona przez Mikes'a <3)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Pią 16:06, 28 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z jadalni
Chlopak odniósł siostrę do łóżka i wrócił do Anne.
- Although weather outside is frightful
But the fire is so delightful
And since we've no place to go
let it snow, let it show, let it snow - zaczęła nucić, kiedy weszli do jej sypialni. Obróciła się wokół własnej osi, unikając upadku tylko dzięki lądowaniu w ramionach Mikey'a.
- Wybacz - powiedziała ze śmiechem, patrząc w oczy ukochanego. Po chwili wyplątała się z jego objęć i ruszyła wgłąb pokoju, ciągnąc go za sobą. Usiedli na kanapie, nadal się śmiejąc. Po chwili oddech chłopaka stał się równy, a jego głowa opadła na podłokietnik. Szatynka uśmiechnęla się delikatnie. Zawsze to ona pierwsza zasypiała. Zdjęła z łóżka koc i przykryła nim okularnika, po czym zgasiła światło i po cichu zamknęła drzwi i udała się do sypialni Lizzie.
- Padł. Śpi. Nazwij to jak chcesz. Co się dzieje? Widzę, że coś cię gryzie - powiedziała, podchodząc do przyjaciółki.
Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Pią 16:09, 28 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pią 16:18, 28 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju 100
Wniósł rudzielca do pokoju i położył ją na łóżku. Cicho zamknął drzwi i poszedł do sypialni Anne. Ta śpiewała "Let it snow". Mikes zaśmiał się cicho, gdy dziewczyna obróciła się wokół własnej osi i, oczywiście, potknęła się. Wylądowała w ramionach okularnika. Usiedli na kanapie. Chłopakowi klieiły się oczy, sam nie wiedział, czemu. Przecież prawie nic dzisiaj nie robiłem. Chyba udzieliła ci się senność Lizzie. Nawet nie zauważył, kiedy jego głowa osunęła się na podłokietnik, a on sam zapadł w sen.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 16:27, 28 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z jadalni
Cała senność odeszła już w jadalni. Potem już tylko udawała zaspaną, co najwyraźniej jej się udało, skoro Mikey nic nie zauważył. Gdy tylko za chłopakiem zamknęły się drzwi, ruda otworzyła oczy. Była rozbudzona jak rzadko kiedy. Przez to, że stracił pamięć, straciliśmy połączenie. Całą tą bliźniaczą więź, jej też już nie czuję tak intensywnie, jak wcześniej. Jak to się mogło stać? Dlaczego? Czy to wróci, gdy Mikes odzyska pamięć? Czy będziemy musieli wszystko budować od nowa? Zakryła twarz poduszką. Nie słyszał mnie. Nawet gdy nie odpowiadał, w jakiś sposób dawał znać, że słyszał, że zrozumiał. A teraz nic. Straciliśmy to. Ktoś otworzył drzwi. Liz odchyliła poduszkę, by zobaczyć, kto to. Ujrzawszy Anne, z powrotem położyła poduszkę na swojej twarzy. Jej ufam, nie musze jej non stop obserwować. Mogę sobie pozwolić na czarną rozpacz. Nic ci to nie da, Lizzie, posłuchaj... Och, przestań. Powiedziałam, że mogę, a nie, że zamierzam to zrobić.
- Padł. Śpi. Nazwij to jak chcesz. Co się dzieje? Widzę, że coś cię gryzie.
- Straciliśmy połączenie. Nie możemy się już porozumiewać myślami. On po prostu mnie nie słyszy - wymamrotała niewyraźnie spod materiału.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|