|
|
Autor |
Wiadomość |
Paul Devoux
Początkujący
Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Calvi, Francja Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 20:49, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: Pokój 100
-Proszę. Nie pamiętałem co ma być czarne, więc zabrałem obie rzeczy. - uśmiechnął się niemrawo, za co skarcił się od razu.
Dziewczyny płakały i szlochały. Histeria. Smutek. Rozpacz.
Szatyn oparł się o ścianę i zamknął lodowate oczy. Wiedział, że prawdziwe piekło rozpęta się dopiero na cmentarzu.
Chyba jako jedyny nie będę płakał.
Przygnębiająca wizja martwego ciała siostry spowodowała u Paul'a dreszcze.
Wyczekiwał, kiedy przyjdzie Mike's, aby jak najszybciej mogli mieć pogrzeb za sobą.
Nienawidzę takich sytuacji. Bez wyjścia, bez wyboru.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 20:51, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z pokoju 44
Wpadł do pokoju jak huragan. Poczuł ulgę, gdy zobaczył Lizzie i Anne całe i zdrowe. Liz uściskała brata i ruszyła do łazienki. Chłopak podszedł do szatynki.
- Annie, Annie...
Przytulił dziewczynę do siebie. Złapał spojrzenie Paula.
- Dziękuję.
Zwrócił spojrzenie na Anne. To raczej nie czas na komplementy, ale wygląda ślicznie. Chociaż, biorąc pod uwagę okoliczności, chyba wolę ją w weselszych kolorach. Ruda wyszła z łazienki również ubrana w czarną sukienkę. Okularnik rozejrzał się po pokoju. Ile tu dziś czerni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 21:04, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Do pokoju pierwsza weszła Anne. Rzuciła się rudej w ramiona. Lizzie uściskała przyjaciółkę, tłumiąc łzy. Była blisko rozklejenia się. Lizzie, nie. Nie rycz. Ktoś musi być spokojny. Wzięła sukienkę i buty od Paula.
- Obie miały być czarne. Dziękuję.
Uśmiechnęła się ciepło, jednak jej uśmiech zaraz zgasł. Do pokoju wpadł Mikes. Ruda uściskała okularnika. Mikey... Jak dobrze, że jesteś. Ruszyła do łazienki. Wyszła stamtąd po kilku minutach, już przebrana, stukając obcasami. Podeszła do swojej torby, którą rzuciła, wchodząc do pokoju. Wyrwała kilka kartek z zeszytu. Trzymając je w dłoniach, przymknęła oczy. Gdy je otworzyła, trzymała w ramionach mnóstwo czerwonych róż. Kolce wbiły jej się w ramiona, jednak aktualnie miała to gdzieś. Życie tez ma kolce. I też jest piękne. Podeszłą do Tab i przykucnęła przy niej.
- Tabi, chodź. Przebierz się i idziemy.
Dziewczyna wstała z miejsca, jakby jej ruchami kierował ktoś inny. Wyjęła sukienkę z szafy i poszła do łazienki. Wróciła kilka minut później. Lizzie przełożyła róże do lewej ręki, prawą biorąc Tabithę za rękę. Miała kilka szramek na przedramionach. Za kilka dni ich nie będzie. Nie ma się czym przejmować.
- Idziemy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paul Devoux
Początkujący
Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Calvi, Francja Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Nie 21:10, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
-Idziemy?
A musimy?
Podparł się ręką i nieporadnie wstał podłogi. Szybko wszedł do łazienki, aby przejrzeć się w lustrze.
Nieskromnie przyznaję, że wyglądam dobrze. Ok, a teraz na cmentarz.
Lekko przygarbiony otworzył dziewczynom drzwi pokoju, a następnie z Mikey'em wyszli ostatni.
- Źle się tutaj czuję. Niepewnie, taki.. zakłopotany. - szepnął w stronę okularnika.
Do: Ogród cmentarny
Ostatnio zmieniony przez Paul Devoux dnia Nie 21:11, 02 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Przedmieścia Londynu
|
Wysłany: Nie 21:12, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Zaraz dojdę do siebie, nie martw się o mnie. - Uśmiechnęła się blado przez łzy. Wyglądał tak elegancko i poważnie w garniturze. Wszyscy byli eleganccy i zdenerwowani. Anne wstała z podłogi i chwyciła Mikey'a za rękę. Spojrzała na niego ze smutkiem Nie puszczaj mnie, proszę. Nie dzisiaj. Popatrzyła na przygotowaną do wyjścia Liz i Tabi. Ta druga nie wyglądała za dobrze. Sama Anne miała bledszą niż zazwyczaj cerę i usta. Jak trup. Znowu czarny humor? To trochę nie w twoim stylu.
- Chyba już czas - powiedziała, robiąc krok w stronę drzwi.
Do ogrodu cmentarnego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 21:22, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Tabitha wyrwana ze snu czuła się jak przeżuta guma do żucia.
- Co się dzieje? Ja... Jezu... ile ludzi...
Rozejrzała się po pokoju.
I dopiero dotarły do niej słowa Lizzie.
- Już idę, ale potrzebuję twojej pomocy.
Wspierając się na dziewczynie, szybko założyła czarną sukienkę sięgającą kolan. Liz pomogła jej we wszystkich czynnościach. Spięła włosy.
- Zaraz do Was dojdę. - powiedziała krótko i wyszła z pokoju.
Do sali treningów mocy.
Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Nie 23:19, 02 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Londyn Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 20:39, 03 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Odgarnęła włosy za ucho, lecz te uparcie jej stamtąd wypadały. Pomogła Tabi przygotować się do wyjścia. Dziewczyna zaraz wyszła, nie mówiąc, gdzie idzie. Ruda spojrzała z przestrachem na dziewczynę. Stała jeszcze chwilę, zdezorientowana. Przesunęła palcami po włosach. Napotkała zapięcia pasemek. Wpadła do łazienki i zdjęła kolorowe pasemka z włosów. Wyszła z pomieszczenia, jednak zaraz tam wróciła - zostawiła kwiaty. Paul otworzył drzwi i wypuścił dziewczyny przodem. Lizzie wzięła Anne pod rękę i razem zeszły z wieży.
Do ogrodu cmentarnego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikey Williams
Uczeń stopnia I
Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Pon 23:00, 03 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
- Źle się tutaj czuję. Niepewnie. Taki zakłopotany.
- Wiem o czym mówisz. Też tak miałem na samym początku.
Tylko że ja miałem Liz. Żywą. Znajomą. Kochaną.
Wyszli za dziewczynami z pokoju. Szli w milczeniu. Mikey nie był w stanie się odezwać. Nie był w stanie zrozumieć.
Na trzecią lekcję treningów mocy przez cmentarz, gdzie nie będzie posta. Liz coś wspomniała. Mikes tam był.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 19:46, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z jadalni.
Weszła do swojej sypialni, gdzie łóżko Ayano było już gładko zaścielone, a jej rzeczy zniknęły.
Szkoda dziewczyny. - pomyślała, zatrzymując się na chwilę przy jej łóżku.
Podeszła do swojej komody, wyciągnęła dres i poszła pod prysznic.
W łazience zauważyła, że jej plecy wyglądają dużo lepiej.
Nawet prawie nie bolą. Nie zwróciłam na to uwagi.
Wzięła ciepły prysznic i ubrała czyste ciuchy.
Podeszła do lustra, by rozczesać włosy.
Tabi... nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie szczęście cię spotkało.
Z mokrą czupryną wróciła do pokoju.
Po długiej drzemce nie była ani trochę zmęczona.
Powinnam iść do pani Luizy. Kazała mi się dzisiaj zgłosić.
Wyszła, zostawiając pokój pusty...
Do gabinetu pielęgniarki.
***
Z pokoju 44.
Tabi weszła do pokoju i od razu rzuciła się na łóżko.
Rozkoszując się tym, że kości się pozrastały i żaden ból już jej nie doskwiera.
Leżąc chwilę namacała w kieszeni pigułki, które dostała od pielęgniarki.
Nie chcę być, jak stara baba. Ale skoro mogą pomóc.
Westchnęła po czym łyknęła jedna z nich.
Wyciągnęła z torby leżącej w nogach zestaw z treningów mocy.
Ciekawe jak tam Noah...
Nie chciała do niego iść. Inaczej. Pewnie i chciała, ale nie mogła przesadzać.
Gdyby ktokolwiek się dowiedział o tym, co ich łączy, oboje mogli mieć nie lada problemy.
Odwróciła się na brzuch i położyła przed sobą dwie kulki.
Próbowała wykonać ćwiczenie.
Za oknem wstało już słońce.
Tabi leniwie otworzyła oczy i zerknęła na przedmioty trzymane w dłoniach.
Duża kulka owiana była fioletowym dymem.
Zasnęłam... nie wiem kiedy i jak... Ale zadanie mi się udało.
Wsunęła kulki do torby.
Nawet się ubierać nie muszę. - zachichotała.
Poszła do łazienki umyć twarz i zęby i ruszyła na śniadanie.
Do jadalni.
***
Z salid o alchemii.
Tabitha weszła do pokoju i od razu udała się pod prysznic.
Brudne ubranie zrzuciła na kupkę i właśnie przez myśl przeleciało jej, jakim cudem brudne ciuchy ściąga, a one znajdują się chwilę później, czyste w komodzie.
Weszła pod prysznic i puściła sobie gorącą wodę...
Po dobrej godzinie wyszła z łazienki.
Było już późno, ale nie chciało jej się spać.
To był na prawdę miły dzień.
Ubrała czarne getry i zieloną tunikę z kapturem i długim rękawem.
Nasunęła kaptur na głowę, pozwalając, by długie loki spływały jej łagodnie na ramiona,
Poszła tam, gdzie ją nogi poniosły.
Do obserwatorium.
Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Sob 2:37, 08 Gru 2012, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 2:39, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z polany Czterech Stron Świata.
Całą drogę szli w milczeniu. Korytarze zamku też były puste, podobnie, jak ogrody. Tabi pokonała drogę, rozmyślając o swoim szczęściu i ukradkiem spoglądając na Noah.
Tabitha weszła do pokoju, wciągając za sobą profesora.
Poczekaj chwilkę, ja tylko zmienię ciuchy.
Podeszła do komody i wyciągnęła kilka czystych ubrań. Pobiegła szybko do łazienki, żeby się przebrać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 2:46, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z: polana czterech stron świata
Noah niemal odetchnął z ulgą, kiedy po wejściu do budynku owiało ich ciepłe powietrze. Nie protestował, gdy dziewczyna wciągnęła go do pokoju - już jakiś czas temu zauważył, że zazwyczaj raczej świeci pustkami. Nieobecność Ayano była rzecz jasna uzasadniona, co do dwójki pozostałych lokatorek - nie miał pojęcia, gdzie się podziewały.
W środku Tabitha wyciągnęła z komody kilka suchych ubrań, po czym zniknęła za drzwiami łazienki, prosząc, by poczekał. Przysiadł na łóżku, a po chwili zastanowienia, przekręcił się do pozycji leżącej, opierając głowę na miękkiej poduszce. Miał zamiar odpocząć tylko przez sekundę, ale atrakcje dzisiejszego dnia sprawiły, że niemal natychmiast odpłynął w sen.
Ostatnio zmieniony przez Noah Black dnia Wto 2:46, 11 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 2:54, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Tabi wróciła do pokoju osuszając włosy ręcznikiem.
- Wiesz... - urwała w pół słowa.
Stanęła prosto, wpatrując się w śpiącego mężczyznę.
Masz gust. Wybrałeś moje łóżko.
Odłożyła ręcznik i delikatnie ściągnęła nauczycielowi buty i grubą marynarkę.
Okryła go kocem. Stojąc nad nim prowadziła wojnę z własnym sumieniem.
Moich koleżanek i tak nie ma od jakiegoś czasu, wątpię by dzisiaj się zjawiły.
Ubrana w dres wsunęła się pod koc obok Noah. Ten jakby instynktownie zmieniła pozycję, otulając ją swoim ramieniem. Ucałowała jego usta.
- Kocham cię... - szepnęła i zamknęła oczy. Chwilę później, razem z ukochanym, tańczyła w krainie snów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose Willton
Seems a bit dead
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wirrawie Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 23:32, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Z gabinetu profesor McAdams.
-Po jaką cholerę mnie tu zaprowadziłaś?!
-To niby ja cię zaprowadziłam? -prychnęła oburzona płomiennoruda.- A kto tu ma sprawne nogi?
Po za tym... potrzebujesz kogoś do pomocy. Coś czuję, że sama długo nie pociągniesz.
-Ale...
Kolejna fala bólu, wylewająca się z rozgrzanego ciała.
Głosy. Krzyki. Jęki. Wszystkie rozkazują mord.
-Zabij, Rose... Zamorduj!
-Nie czujesz się na siłach? Czyżbyś okazywała słabość?
-Nie... ja.. nigdy.
-Więc pokaż. Udowodnij!
Pieguska zatoczyła się po powoli rozjaśniającym się korytarzu. Jednym, gwałtownym ruchem popchnęła drzwi do pokoju Tabithii.
-Będę dzielna. Nie rozpłaczę się. Wytrzymam. -zacisnęła mocniej zęby, wręcz wyjąc z przeszywającego bólu.
Jednak to co dziewczyna zobaczyła w pokoju swojej przyjaciółki przerosło ją. I to dosłownie.
Piegusce zadrżały kolana, a po chwili dziewczyna osunęła się na ziemię.
-Zabij Rose. Zabij Noah'a!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II
Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Holandia Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 23:40, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Tabi obudził dźwięk, zupełnie taki, jakby coś spadło na podłogę.
Wyrwana ze snu zarejestrowała, zaspanymi oczami, Noah leżącego obok niej i... Rose leżącą na ziemi.
Dziewczyna potrząsnęła nauczycielem.
- Noah! Noah, wstawaj! Mamy problem.
Sama szybko zeskoczyła z łóżka i podbiegła do pieguski.
Podłożyła jej dłoń pod głowę.
- Rose... obudź się, proszę obudź się... - mówiła cicho błagalnym tonem.
No i się doigraliśmy... Boże Rose...
Profesor podszedł do nich.
- Pomóż jej. - dziewczyna czuła, jak ogarnia ją histeria.
Co się stało? Nic jej nie jest? Co widziała? Wszystko! Co ja jej teraz powiem? Jak to wytłumaczę? - biła się w myślach, a do jej oczu napłynęły łzy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarodziej
|
Wysłany: Wto 23:47, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Krzyki Tabithy wyrwały go ze snu.
Otworzył oczy, rejestrując, że dziewczyna, najwyraźniej wystraszona, szarpie go za ramię. Zanim dotarło do niego, gdzie właściwie się znajduje, brunetka klęczała już na podłodze, nachylając się nad Rose.
To go otrzeźwiło.
Zerwał się natychmiast i w sekundę znalazł się u jej boku.
- Pomóż jej - wyjąkała tonem, w którym narastała histeria. Dotknął delikatnie ramion rudowłosej dziewczyny, wyczuwając kotłujące się w niej, złe emocje.
- Co się stało? - rzucił w przestrzeń, ale nie czekając na odpowiedź, przyłożył dłonie do skroni dziewczyny, próbując zrobić to samo, co ostatnio - przejąć nadmiar zgromadzonej mocy. Niemal natychmiast poczuł we własnej głowie ostry, pulsujący ból. Skrzywił się.
- Rose. Rose. Otwórz oczy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|