Forum Windhill High School Strona Główna

Ciemny las
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Wzgórza i lasy
Autor Wiadomość
Verona Harthengoll
To be or not to be
To be or not to be


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 14:59, 11 Paź 2012    Temat postu: Ciemny las

Ciemny las był jedynym miejscem, które dostatecznie przerażało uczniów, by się tam nie zapuszczali. Wierzchołki rosnących w nim drzew przypominały wyglądem zaostrzone strzały. Ponadto, już na skraju lasu temperatura spadała poniżej zera, tak, że ziąb zdawał się wnikać wprost do serca.
Drzewa miały tam szarą korę, korony rozpostarte niczym szpony, a każda roślina zdawała się żyć własnym życiem. Wśród kłębów ciemnej mgły spowijającej ziemię błyskały żółte i srebrne oczy stworzeń, które żyły w ściółce. Bulgoczące sadzawki kryły zbyt inteligentne wodorosty, gotowe zacisnąć się na ręce człowieka w śmiertelnym uścisku. Pośród dwumetrowych traw wiły się zabójcze węże i jaszczurki. W pełnie księżyca słychać było wycie wilków i nie tylko....
Ciemny las był również miejscem, gdzie rosły najrzadsze i najbardziej wyjątkowe gatunki roślin, zaczynając od ziela Andromedy, damarycyna sabałowego i gerduneri kąsającej, kończąc na zielu latwickim, rumianku księżycowym i legendarnej czarnej orchidei.
W ogromnych występach skalnych kryły się złoża najbardziej poszukiwanych kamieni, wszelkich odmian opali, diamentów, kamieni księżycowych i wielu innych.
Na terenie lasu rosły również drzewa, których liście i kora miały swe zastosowanie w najsilniejszych eliksirach. Wśród uschniętych krzewów przemykały jadowite pająki, a po polanach włóczyły się dzikie i niebezpieczne zwierzęta. W głębi lasu po gałęzi przechadzał się kruk albinos, podczas gdy w jaskiniach drzemały ziejące ogniem smoki. Jednakże w samym sercu tego strasznego gaju rosło drzewo życia, wokół którego szczypało wonną trawę stado jednorożców.
Ciemny las był miejscem, które mogło zarówno hojnie obdarować najodważniejszych i najsprytniejszych, jaki sprowadzić na nieszczęśników zgubę i marny los.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Often the most clever answer is silence


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd.
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 23:52, 26 Paź 2012    Temat postu:

Thomas przechadzał się po ciemnym lesie. Uczniowie nie przychodzą tutaj, więc można tutaj spokojnie popatrzeć co się dzieje i pozbierać jakieś rośliny. Thomas spostrzegł za dość głęboką dziurą rumianek księżycowy. Takie rzeczy nie rosną tuż za rogiem w pierwszym lepszym ogródku. Cenna zdobycz. Thomas chciał przeskoczyć dziurę, lecz była dość szeroka. Po chwili ujrzał osłabione duże drzewo. Wyglądało jakby miało zaraz się przewrócić. Thomas wykorzystał fakt i podciął drzewo z odpowiedniej strony siekierą, którą nosił w torbie którą zawsze miał przy sobie. Popchnął spróchniałe drzewo na dziurę. Drzewo opadło z umiarkowanym hukiem. Thomas próbował przejść po 'kładce', lecz nie szło to najlepiej. Jednak jakoś się udało. Nauczyciel zebrał zdobycz i wrócił po pniu na drugą stronę. Po chwili usłyszał jakąś osobę w pobliżu. Wyglądało na to że Verona Harthengoll również znajduje się w lesie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tate Harris
Uczeń stopnia I


Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Denver
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 11:47, 03 Lis 2012    Temat postu:

Z: Korytarz na pierwszym piętrze
Jego uwagę przykuły dość strasznie wyglądające drzewa. Cały las był szary, a nad ziemią unosiła się gęsta mgła. Jego spojrzenie wróciło z powrotem na gmach szkoły. A może nie powinien tu wchodzić? Z drugiej jednak strony nigdzie nie piszę, że nie można.... Westchnął i lekko wszedł w głąb lasu przeskakując po głazach wystających zza mgły. Hops. Hops. W pewnym momencie skoczył na coś co według niego było czymś.... czymś żywym. Nie patrząc nawet na to co mogło tym być szedł dalej. Jęknął niekontrolowanie kiedy kolec jakiejś z roślin przetarł skórę jego dłoni. Po drodze znalazł jakąś ścieżkę, którą następnie podążył. Zatrzymał się dopiero przy dość dużym głazie, na którym później usiadł. Oparł podbródek o kolana intensywnie wpatrując się w drzewa stojące przed nim.

***

Po jakiejś pół godzinie siedzenia na zimnym kamieniu zdecydował się wrócić do szkoły. Chcąc skrócić sobie drogę zszedł ze ścieżki i po paru minutach marszu zauważył, że kompletnie się zgubił. Obrócił się parę razy dookoła otaczającej go przyrody słysząc ciche odgłosy zwierząt, nie będąc do końca pewnym czy przypadkiem odgłosy te nie są urojeniem jego umysłu. Jak się później okazało tak nie było, a uświadomiło mu to jakieś małe stworzonko wypełzające spod pobliskiego krzaka. Co prawda wyglądało ono uroczo, ale dość pokaźne kły wystające z jego pyska odstraszały chłopaka. Zawrócił więc pozostawiając wpatrujące się w niego zwierze w dali. Po dość pokaźnej godzinie, którą spędził w lesie szukając drogi do wyjścia w końcu dotarł do celu. Dłużej nie myśląc skierował się w stronę szkoły, z zamiarem odnalezienia jadalni.

Do: Jadalnia


Ostatnio zmieniony przez Tate Harris dnia Sob 19:03, 03 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christelle Rain
Początkujący


Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:48, 05 Lis 2012    Temat postu:

Z: Ogród cmentarny.

Szkoła, szkoła.
To nie szkoła. To las.

Powoli zachodziło słońce.
– Strasznie tu zimno…- wszeptała, a jej oddech było widać w powietrzu.
Nie było tylko strasznie zimno, ale ogólnie było strasznie. Wielkie drzewa, krzaki, mgła i…
OCZY!
Dziewczyna przyjrzała się punktowi bardziej intensywniej, ale po chwili zniknął. Zaczęła iść w stronę lasu.
Co ty robisz? Nie znasz lasu, terenu, ani nie wiesz co tu spotkasz.
Zignorowała ten głos. Brnęła dalej. Po kilku minutach marszu widziała jeszcze drogę skąd przyszła. Rozejrzała się dookoła. Dostrzegła ptaka, z dziwnym dziobem i upierzeniem.
Jeszcze takiego nie widziałam.
Wyciągnęła w jego stronę rękę (co było głupie i nie miało sensu). Zwierzę spojrzało na nią inteligentnie i odleciało. Rozglądała się dalej.
Usłyszała ryk. Okropny tyk. Poczuła jak mgła ją przezywa.
– C-c-c-o to, to, to j-est? – wydukała ruszyła do ucieczki. Po biegu, w którym się nie wywróciła (o dziwo) stała lekko zdyszana przed lasem.
Jeszcze tu wrócę.
Chyba zgłupiałaś.
Zgłupiałam.

Ruszyła w stronę budynku szkoły, w lesie musiała być dłużej niż kilkanaście minut, ponieważ słońce podchodziło już pod horyzont. Ostatni raz spojrzała w stronę ściany lasu.
Wrócę tu.

Na: Korytarz na parterze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 18:29, 07 Lis 2012    Temat postu:

Z Pokoju [13].

Rose od kilku dni szukała dogodnego miejsca do ćwiczeń. W końcu- nadszedł ten czas. Pieguska wielkimi oczami oglądała malutką polanę, usytuowaną w samym środku ciemnego lasu. Z trzech stron otoczona była wielkimi, różnorodnymi drzewami, zaś z tyłu wił się strumień przejrzystej wody. Dziewczyna usiadła przy młodym dębie, szukając w tym samym czasie małych gałązek.
Po chwili prowizoryczna kukła, zrobiona z liści i patyków wisiała na najwyższej gałęzi, a Rose mruczała z zadowolenia, trzymając się pod boki.
-Mhmm... W końcu nauczyłam się tworzyć marionetki -uśmiechnęła się gorzko. Następnie ustawiła się naprzeciwko ,,Lady Mariot'', łapiąc nóż z kości słoniowej. Skup się. A teraz noga do tyłu. -cytowała w myślach pouczający ton Luke'a. Gwałtownie naprężyła całe ciało, wykonując pierwsze cięcie. A po chwili... po chwili rozpoczęła taniec, przypominający płynne kroki primabaleriny.
-Krok. Tył. Cięcie. Unik. prawiła, atakując sztuczną kukłę.
Rose dopiero teraz czuła, że żyje. Czuła jak jej całe ciało przepełnia pozytywna energia.
-Krok. Tył. Cięcie. Unik.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karou Raven
Uczeń stopnia I


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 19:11, 07 Lis 2012    Temat postu:

Z jadalni
Karou stanęła na skraju ciemnego lasu z lekkim wahaniem. Nie wyglądał on na bezpieczne miejsce. Było w nim...ciemno. Po chwili wahania ruszyła jednak do przodu. Kiedy weszła głębiej poczuła,że nie wie,gdzie dokładnie ma iść.
-Rose?!- krzyknęła- Rose, jesteś tu?- powtórzyła idąc przed siebie. Po kilkunastu minutach marszu wyszła na małą polankę otoczoną drzewami i zobaczyła rozpromienioną i zarumienioną dziewczyną trzymającą w ręku nóż. Jej oczy błyszczały ze szczęścia. Na sam widok Karou uśmiechnęła się szeroko i podeszła bliżej.
-Ojej- pisnęła cicho. Rose zaśmiała się lekko z tego odgłosu- Jak tu pięknie! A tak w ogóle to zrobiłam ci dwie kanapki. Pomyślałam, że długo nic nie jadłaś i będziesz głodna- powiedziała wyjmując zawinięte w serwetki kanapki i podała je dziewczynie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 19:41, 07 Lis 2012    Temat postu:

-Dziękuję -wysapała dziewczyna, połykając kanapki w mgnieniu oka.
-No więc od czego chcesz zacząć? Rzucanie nożami? Wspinanie się po drzewach? A może samoobrona? -trajkotała jak najęta, nie przerywając swoich ,,morderczych'' ćwiczeń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karou Raven
Uczeń stopnia I


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 20:08, 07 Lis 2012    Temat postu:

-Mówisz poważnie?!Chcesz mnie tego nauczyć? To może...samoobrona?Później noże a na koniec wspinaczka...Może być?Ale wiesz,strasznie to miłe,że chcesz mi pomóc. Nigdy nikt nie robił czegoś takiego dla mnie tak bezinteresownie...A co ja mam dla ciebie zrobić?- Karou bardzo się przejęła. Widać było,że Rose się na tym zna. Położyła więc swoją torebkę na boku i zaczęła się lekko rozgrzewać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 20:18, 07 Lis 2012    Temat postu:

-Gdybym nie chciała Cię tego nauczyć, to nie przyprowadzałabym Cię tutaj. Mówisz samoobrona... -Rose przygotowała stertę liści, gałązek, oraz bluzę ,,Lady Mariot''.
-To będzie nasz materac. Stań tu. -wyciągnęła rękę w swoją lewą stronę, po czym dodała.
-Rozluźnij się.
Dziewczyna pokazała zaciekawionej blondynce podstawowe techniki samoobrony, a później obie roześmiane nastolatki walczyły ze sobą nawzajem.
-Dobrze Karou! Dobrze! Noga do przodu, ręka łapie za nadgarstek, dobrze... Nie za łokcie. Tak. Tak.. I teraz... Łup. Rose upadła na ziemię, unieszkodliwiona przez blondynkę.
-Dobrze!


Ostatnio zmieniony przez Rose Willton dnia Śro 20:40, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
My zabijamy czas, a on zabija nas


Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 20:44, 07 Lis 2012    Temat postu:

Z: Pokoju [13]
Z błyskawicznie bijącym sercem wbiegła do lasu. Gdzie one są, gdzie one są? Szukała dziewcząt w głębi lasu. Wreszcie ujrzała dwie szczupłe postacie zza gęstych krzaków pokrytych jeszcze delikatną, poranną rosą. Podbiegła do nich. Że co? Jedna ma nóż!
-Odłóż to w tej chwili!-wykrzyknęła surowo, tak naprawdę nie wiedząc, czy dobrze wzięła się za wrzeszczenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 21:01, 07 Lis 2012    Temat postu:

Rose oniemiała z wrażenia, gdy zobaczyła obok siebie nauczyciela.
-Odłóż to!
-Karou, wyrzuć natychmiast nóż. W krzaki. -szepnęła pieguska, nieustannie przyglądając się pani Northwolf. Jej zaskoczona mina spowodowała zapewne, że nauczyciel wypowiadając ostatnią literkę wymówił ją delikatniej. Ale mimo wszystko... Przecież my nic złego nie zrobiłyśmy! Mhmm... Mam pomysł! Rose skupiła się na ciele pani profesor- w to zadanie włożyła całą swoją siłę. No dalej. Dalej. Żeby poskutkowało.
Nagle- jak na zawołanie nauczycielka zmieniła ton głosu, a jej wzburzone emocje ucichły. Dziewczyna potrzymywała się ramienia Karou, z wysiłku ocierając krople potu. Udało się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
My zabijamy czas, a on zabija nas


Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 21:38, 07 Lis 2012    Temat postu:

Francesca nie wierzyła własnym oczom. Tak właściwie, to nie wiedziała nawet o co chodzi.
-Liczę na normalne wyjaśnienia-powiedziała z gigantycznymi źrenicami-Słucham?
Kobieta nie rozumiała całej sytuacji. Czuła, jak na czole wyskakuje jej żyłka i na twarzy robi się nieco czerwona. Zrozumiała, że dla dziewcząt ta sytuacja również nie była do końca komfortowa.

Dłuuuższe posty. Co najmniej pięć dosyć złożonych zdań.

Verona H.


Już są.
F.N.


Ostatnio zmieniony przez Francesca Northwolf dnia Śro 21:55, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 22:06, 07 Lis 2012    Temat postu:

-To wszystko moja wina pani profesor.
Czułam, że jeśli gdzieś zaraz nie wyjdę i nie poćwiczę, to zwariuję. Czułam się strasznie... A moja współlokatorka- Karou Reven chciała pozbyć się swojego problemu. No więc ja zaproponowałam dziewczynie wspólne ćwiczenia. No bo przecież co innego poprawia nastrój jak nie sport?
W każdym razie Karou nie jest niczego winna. Jeśli chce mnie pani ukarać, to tylko mnie.
-powiedziała stanowczo, podchodząc bliżej Francesci. Nie obchodziło ją już to, czy zostanie wywalona ze szkoły. Że zostanie ukarana... zresztą znowu. Nie chciała tylko, aby Karou też musiała płacić za winy Rose. Jakie winy. Ciekawi mnie jakich metod użyje, żeby mnie stąd wykopać. Nie... Ona nie. Raczej ta alchemiczka- Verona Harthengoll, z chęcią się mnie pozbędzie.
Ciekawi mnie tylko, co ja takiego złego zrobiłam.


Ostatnio zmieniony przez Rose Willton dnia Śro 22:23, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
My zabijamy czas, a on zabija nas


Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 22:33, 07 Lis 2012    Temat postu:

-Poćwiczyć, hę?-wątpiła kobieta-W takim razie nie ma sprawy. Tak, czy tak, musisz dostać karę za latanie z jakimś kordelansem do zdzierania skóry w ręku.-westchnęła-Szukałam cię, bo chciałam zrobić ci test. Na jego podstawie wywnioskuję, czy mogę pozwalać tobie wchodzić samej na teren toru przeszkód. Ale odłóżmy to na potem... Następnego dnia zgłoś się do mojego gabinetu, w którym odbędziesz swą karę. Jak na dzisiaj wystarczy...-urwała-A tak na przyszłość-ćwiczenia zaczyna się od techniki, dopiero potem praktyka.-mrugnęła do dziewczyn, a następnie zaśmiała się cicho, ale na tyle, że zdołały zauważyć i odwzajemnić uśmiech-No, a teraz rozejść się! Żegnam ozięble!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 23:03, 07 Lis 2012    Temat postu:

Najpierw technika, dopiero potem praktyka... Tak nie mówiła by osoba, która chciałaby się nas pozbyć.
Dziewczyna przerwała swoje rozmyślania, zwracając się do oniemiałej Karou.
-Idź do Pokoju. Później pokażę Ci techniki rzucania nożami. W tej sytuacji raczej nic nie możemy zrobić. Pieguska uśmiechnęła się lekko, po czym przypatrywała się sylwetce pani profesor, powoli znikającej w gęstwinie.
Wieczór był trochę mroźny, mimo to Rose wiedziała, że nie potrafi zatrzymać swojej ,,drugiej natury". Gdy tylko Karou i Francesca zniknęły z jej oczu, dziewczyna sięgnęła po nóż, po czym wdrapała się na wysokie, rozłożyste drzewo. W takiej pozycji rozmyślała o dniach spędzonych w Windhill. Mam wroga. Przyjaciółkę. Sympatycznego nauczyciela. Intrygującego kolegę... Czego by więcej chcieć? Pokrzepiona tą myślą usadowiła się wygodniej na gałęzi. Wiatr poruszał liśćmi drzew, a te zaś cicho szeleściły. Wieczorne ptaki rozpoczynały swój codzienny koncert, a małe zwierzęta kryły się w norach. Wiatr wiał coraz mocniej. Teraz można było wyczuć jego obecność, niczym człowieka błąkającego się po lesie. Otulał drzewa, śpiewał im do snu. Rose poczuła jak i ją okrywa swym delikatnym kocem. Była szczęśliwa.


Ostatnio zmieniony przez Rose Willton dnia Śro 23:05, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Wzgórza i lasy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin